Parkietowi przy Książęcej pomagało dziś wszystko. Wczorajszy spadek, po którym „należało się” odreagowanie, wtorkowy amerykański „optymizm” czyli niewielkie spadki indeksów po nerwowej sesji, fatalne, ale lepsze niż się spodziewano wyniki BRE Banku, lekki optymizm na europejskich parkietach, brak obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, choć zwykle obniżka pobudza rynek akcji do wzrostu.
Na rynkach finansowych nie ma miejsca na żarty, ale dzisiejsza zmienność sytuacji i na rynku akcji i walutowym, sprawiała wrażenie, jakby ktoś kogoś chciał oszukać. Trudno było się zorientować, w którą stronę podążają kursy. Plusy zmieniały się w minusy jak w kalejdoskopie. Dolar najpierw się umacniał wobec euro, później tracił, znów odrabiał straty. Za tymi ruchami podążały giełdy, szczególnie nasza.
Zdawało się, że piątkowa sesja, podobnie jak czwartkowa, będzie przebiegać bez większych emocji. Początkowo tak było, ale później wydarzenia nabrały dynamiki. Fatalne dane o spadku zamówień w przemyśle w strefie euro, które w styczniu obniżyły się o 34,1 proc. w porównaniu do stycznia ubiegłego roku, spowodowały spore zamieszanie.
W środę Rada Polityki Pieniężnej obniżyła wszystkie stopy procentowe o 0,25 pkt. proc. do poziomu: stopa referencyjna 4,00% w skali rocznej; stopa lombardowa 5,50% w skali rocznej; stopa depozytowa 2,50% w skali rocznej; stopa redyskonta weksli 4,25% w skali rocznej. Powodem obniżenia stóp procentowych były m.in.: obniżenie tempa wzrostu gospodarczego, kurs walutowy i prognozowany spadek inflacji.
Oprócz emerging markets, praktycznie wszystkie rynki finansowe, potwierdziły ostatnio, że kontynuują bessę. W poniedziałek stało się tak z parkietem w USA, który spadł poniżej ubiegłorocznego minimum. Wcześniej uczyniły to między innymi nasza giełda, rynki europejskie (DJ Stoxx 600), czy rynek surowcowy (CRB).