Zwątpienie na rynkach
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
W słabej formie są też obligacje, a rynek pieniężny nie przynosi obecnie realnego dochodu. Widać, że możliwości zarabiania pieniędzy jest bardzo niewiele. Można ich szukać, grając na długo, czyli zyskując Dy ceny rosną, jedynie na rynku złota oraz na walutach. Można zakładać, że w najbliższym czasie nowy dołek bessy ustanowią rynki wschodzące, a pojawiające się ostatnio głosy o tym, że takie rynki i gospodarki, jak chińska, czy brazylijska najgorsze mają za sobą, okażą się przedwczesne. Generowane w ostatnich dniach sygnały sprzedaży mają nie tylko swój krótkoterminowy wymiar, zapowiadając kontynuację rozpoczętych przed kilkoma tygodniami fal spadkowych, ale również długookresowy, przemawiający za wydłużeniem się w czasie obecnych problemów gospodarczych.
REKLAMA
W kontekście zachowania rynków z ostatniego czasu pod dużym znakiem zapytania staje najbardziej popularny obecnie scenariusz wśród przedstawicieli największych instytucji finansowych, tak w Polsce, jak i na świecie, zakładający poprawę koniunktury gospodarczej i tym samym giełdowej w II połowie tego roku po tym, jak w I jego części rynki będą pod presją złych wiadomości gospodarczych i korporacyjnych.
REKLAMA
Wydaje się, że na okres kiedy to doniesienia tego rodzaju będą dominować nad sygnałami dotyczącymi tego, co dzieje się w branży finansowej, trzeba jeszcze poczekać. W związku z tym oczekiwania, że to tego rodzaju wiadomości będą decydujące dla zachowania giełd są zbyt pochopne. Raczej trzeba na to będzie poczekać jeszcze kilka miesięcy. W tym czasie natomiast będą decydować się losy branży bankowej i finansowej w Ameryce i na świecie. Coraz bardziej realne staje się przynajmniej częściowe jej znacjonalizowanie. Mimo dotychczasowej pomocy, kosztującej setki miliardów dolarów, nie udało się uzyskać praktycznie żadnych pozytywnych efektów.
Pomysły na dokapitalizowanie, czy przejmowanie jednych banków przez drugie okazują się zupełnie nieskutecznego. Przykładami są tu Bank of America, który początkowo opierał się trudnościom, a po wchłonięciu Merrill Lynch zaczął mieć problemy, czy AIG, który mimo dużej pomocy ze strony państwa nie wykazuje oznak uzdrowienia (ma ponieść kolejne gigantyczne straty).
Na komentarz zasługuje wspólna akcja władz państw z naszego regionu w celu obrony kursu lokalnych walut. Tak, jak werbalna interwencja premiera Tuska, sprzedaż walut przez Ministerstwo Finansów, pomogło to trochę, ale jednocześnie po początkowej poprawie w dalszej części dnia znów znaleźli się chętni do sprzedawania złotego i innych walut z regionu. W takiej sytuacji rośnie ryzyko przekroczenia przez euro bariery 5 zł, po tym, jak okaże się, że wyczerpują się werbalne możliwości oddziaływania przez władze na kursy, a potrzeba realnych działań. Tu potrzebny mogą okazać się większe od potencjału.
Wszystko więc wskazuje, że na naszą giełdę nadal będą oddziaływać niekorzystne nastroje na świecie. Co więcej, można zakładać, że w najbliższych dniach tempo ruchu w dół przyspieszy po tym, jak rynki pokonały ubiegłoroczne minima. W początkowej fazie dzisiejszych notowań, głównie za sprawą PKO BP oraz Pekao, WIG traci ponad 1,5%. W efekcie wyrównuje poprzedni dołek. Droga do 18,5 tys. pkt stoi otworem. Warto odnotować kolejne słabe dane dotyczące lutego. Tym razem rozczarował niemiecki Ifo, który spadł do najniższego poziomu od 16 lat.
REKLAMA
REKLAMA