Wzrost trzeba czasem odchorować
REKLAMA
REKLAMA
GPW
REKLAMA
REKLAMA
Początek sesji był umiarkowanie zły. Po silnych wczorajszych zwyżkach w Stanach Zjednoczonych, można było spodziewać się czegoś więcej, niż symboliczne, ale jednak minusy. Zresztą już po kilkunastu minutach zrobiły się większe, a jeszcze przed południem w przypadku WIG20 urosły do 2 proc. Początkowo nieźle radziły sobie małe i średnie spółki, ale później poddały się kiepskim nastrojom. Właściwie trudno znaleźć przyczyny tak kiepskiej kondycji naszego rynku. Co prawda kontrakty na amerykańskie indeksy wskazywały na możliwość wystąpienia dziś korekty w USA, ale to nie mógł być powód do takiego pesymizmu. Istotnym czynnikiem mogło być natomiast dość gwałtowne umocnienie się dolara wobec euro i fatalne dane o spadku w styczniu zamówień w europejskim przemyśle. Ta informacja nie podziałała początkowo negatywnie na europejskie parkiety.
Druga spadkowa sesja z rządu i to przy początkowo sprzyjającej atmosferze na świecie każe sądzić, że i u nas przyszedł czas na korektę. Za zniżkę indeksów największą winą trzeba obarczyć mocno taniejące papiery KGHM (o 7 proc.) i PKN (o 5 proc.). Kroku starały się im dotrzymać największe banki. Miedziowy kombinat otrzymał niekorzystne rekomendacje analityków Deutsche Banku i ING Securities, zalecające sprzedaż akcji spółki. Powrót WIG20 poniżej poziomu 1600 punktów nasilił przecenę i wzmógł wyprzedaż. WIG20 zniżkował o nieco ponad 3 proc., a WIG o niecałe 2,3 proc. Obroty wyniosły niemal 1,3 mld zł.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
W czwartek indeksy w Stanach Zjednoczonych zanotowały spore wzrosty. Dow Jones zyskał 2,25 proc i niemal tyle samo S&P. Nasdaq zwyżkował aż o 3,8 proc. Na inwestorach w Azji nie zrobiło to jednak najmniejszego wrażenia i tamtejsze wskaźniki lekko traciły na wartości lub utrzymywały się w pobliżu zera. Ale trzeba przyznać, że należy im się korekta, po ostatnich wzrostach.
W Europie, podobnie jak w czwartek, dzień rozpoczął się bez większych zmian. Potem jednak nastroje nieco się pogorszyły i trudno było dostrzec indeks znajdujący się na plusie. Spadki jednak nie były duże, sięgały zaledwie 0,4-0,8 proc. Mocniej zniżkowały wskaźniki naszego regionu, czyli BUX, PX50. To może wskazywać, że kapitał, który od kilkunastu dni przyczyniał się tam do znacznych zwyżek, przystąpił do realizacji zysków. Wyraźnie było to widoczne pod koniec dnia. Spadki wyraźnie się pogłębiły. DAX i CAC traciły po niemal 2 proc. Spośród głównych indeksów fason trzymał jedynie brytyjski FTSE, zniżkując o zaledwie 0,7 proc. BUX ostatecznie zniżkował o 3,1 proc., a PX o 2,5 proc. Indeks giełdy rosyjskiej tracił ponad 4 proc. Ten piętek, choć trudno go określić mianem czarnego, pomyślny dla inwestorów nie był. Kiepski początek sesji w USA pogrążył nasze giełdy.
Waluty
Na rynku walutowym dzień zapowiadał się całkiem spokojnie. Euro umacniało się nieco w stosunku do dolara, zbliżając się do poziomu 1,36 dolara za euro. W połowie dnia, po ogłoszeniu danych o zamówieniach w przemyśle w strefie euro, dolar gwałtownie się umocnił i za wspólną walutę trzeba było płacić już tylko 1,33 dolara. Tę zmianę bardzo mocno odczuł złoty, osłabiając się o ponad 3 proc. Jeszcze rano można było kupić dolara za 3,35 zł, a w kilka godzin później za 3,48 zł, dwanaście groszy drożej. Nieco mniej nasza waluta traciła do euro, które zdrożało o około 7 groszy, do 4,62 zł. Frank zyskując nieco ponad 5 groszy przekroczył poziom 3,04 zł., a w ciągu dnia nawet 3,06 zł. Obraz rynku znacznie się więc pogorszył. W krótkim terminie złoty może jeszcze słabnąć.
Podsumowanie
Zwolennicy spokojnych reakcji rynku zyskali kolejne punkty i argumenty. Dopóki wzrostowa tendencja na naszej giełdzie miała łagodny przebieg, nie było większych zagrożeń. Gdy wzrost przybrał większą skalę i nabrał dynamiki, musiała pojawić się korekta. To zjawisko normalne na każdym rynku. W obecnych warunkach, charakteryzujących się nieprzewidywalnością i dużą zmiennością, trzeba jego przebieg obserwować szczególnie uważnie i odpowiednio reagować. Nerwowe reakcje nigdy nie dają dobrych rezultatów. A pod koniec tygodnia nerwowości w decyzjach inwestorów było sporo.
REKLAMA
REKLAMA