Ponad połowa ankietowanych w najnowszym badaniu Deloitte „2018 Deloitte Millennial Survey” na pytanie o ważne aspekty pracy wskazała, zaraz po wynagrodzeniu, przyjazną kulturę pracy. To oznacza, że wszystko, co kryje się pod hasłem “Employee experience”, a więc czego doświadczamy jako pracownicy na co dzień w miejscu zatrudnienia, ma coraz większy wpływ na wybory rekrutacyjne młodych ludzi, decydujących się na pracę w konkretnej firmie.
Wiele się mówi o różnych technicznych aspektach biznesu. Sztuka negocjacji, techniki sprzedaży, strategie marketingowe mają swoje stałe miejsce na liście szkoleń. Są to umiejętności niezbędne do funkcjonowania w świecie biznesu. Jednak wsłuchując się w świat biznesu, a właściwie słuchając rozmów przedsiębiorców, skądinąd profesjonalistów w swojej dziedzinie, odnieść można wrażenie, że posiedli oni wszelkie kompetencje poza tą, która pozwala w sposób niezakłócony komunikować się ze światem.
Czy narzekanie to nasza cecha narodowa? Narzekamy także w pracy - na pogodę, piłkarzy, rząd, urzędników i … pracę. Dużo oczywiście zależy od osób i warunków, w których się pracuje. Ludzie pogodni, podchodzący do wszystkiego z dystansem, raczej nie będą podatni na zmianę nastawienia z powodu wpływu środowiska pracy, chyba że warunki, w których przyjdzie im codziennie wykonywać zawodowe obowiązki, okażą się naprawdę nieprzyjazne.
Szefie, u tych obok ciągle głośno – pewnie nie pracują. Z donosem w pracy spotkał się prawie każdy. Im większe skupisko ludzi, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdą się „życzliwi”, którzy dopilnują, by szef dowiedział się o tym, co robią inni.
Okazuje się, że seks przestaje być tematem tabu w miejscu pracy. Mało tego, o seksie rozmawiamy nawet w obecności naszego przełożonego. Choć w zasadzie, częściej zamiast rozmawiać, żartujemy. Nikomu rozmowy o seksie nie przeszkadzają, ale pogawędki takie mogą wpłynąć na naszą efektywność. Niewątpliwie jest to temat, który nas angażuje i po rozmowie dotyczącej seksu, trudniej nam jest wrócić do służbowych obowiązków. Zwłaszcza wiosną.
Etykieta biznesowa, tak samo jak protokół dyplomatyczny, zakłada określony kanon zachowana. Dzięki tym zasadom jesteśmy w stanie uniknąć przynajmniej większości gaf. Jednak podróżując po świecie lub przyjmując gości zagranicznych, powinniśmy mieć świadomość odmienności kulturowych, i to nie tylko na gruncie językowym, kulinarnym, ale też tych związanych np. z powitaniem.
O ile zwyczaj nakazuje osobie niższej rangą powitać przełożonego, to już wyciągniecie dłoni leży w gestii tego drugiego, czyli ważniejszego. Gafą, zatem będzie, jeżeli mówiąc naszemu przełożonemu „dzień dobry”, od razu wyciągniemy doń rękę. W wielu firmach może być praktykowany inny zwyczaj, np., kto pierwszy, ten lepszy, bez zwracania uwagi na rangę.
Nie trzeba być handlowcem, by starać się budować pozytywny wizerunek za każdym razem, gdy spotykamy się z klientami, współpracownikami czy osobami całkiem niezaangażowanymi w naszą zawodową rzeczywistość. Dama i Dżentelmen po prostu wiedzą, że pod każdą szerokością geograficzną właściwe powitanie drugiej osoby jest niezbędnym elementem kulturalnego funkcjonowania w danej społeczności. A zatem kto i komu powinien pierwszy powiedzieć ,,dzień dobry"?