Coraz więcej kontrowersji budzi możliwość nagrywania przez pracodawcę rozmów telefonicznych prowadzonych przez pracowników. Jest to coraz powszechniejsza praktyka, nie tylko w prywatnych firmach, ale także w urzędach. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy pracodawca ma prawo kontrolować treść rozmów telefonicznych, słusznie dopatrując się w takiej praktyce naruszenia ich prawa do prywatności. Prawo to obejmuje przecież nie tylko ochronę przed nagrywaniem rozmów telefonicznych, ale także przed np. śledzeniem czy filmowaniem jednostki.
Mimo niewątpliwych zalet zwoływania zebrań, w niektórych przypadkach ich przeprowadzanie jest po prostu nieopłacalne. Często zaburzają one rozkład dnia pracy w firmie, a jego uczestnicy mają wrażenie, że marnują swój czas. Nie rzadko zdarza się też, że spotkanie zamienia się w pole bitwy, gdzie podjęcie jakichkolwiek decyzji nie jest możliwe.
O ile zwyczaj nakazuje osobie niższej rangą powitać przełożonego, to już wyciągniecie dłoni leży w gestii tego drugiego, czyli ważniejszego. Gafą, zatem będzie, jeżeli mówiąc naszemu przełożonemu „dzień dobry”, od razu wyciągniemy doń rękę. W wielu firmach może być praktykowany inny zwyczaj, np., kto pierwszy, ten lepszy, bez zwracania uwagi na rangę.
Prowadzę księgowość niedużej hurtowni artykułów pościelowych. Mój szef postanowił, że wśród klientów, którzy w pierwszym półroczu bieżącego roku dokonają zakupów powyżej określonej kwoty, zostanie rozlosowana nagroda w formie wycieczki do Tunezji dla dwóch osób. Ogłoszenie w tej sprawie już od dwóch tygodni wisi w naszej hurtowni, a na wystawionych fakturach dział handlowy przybija dużą pieczątkę informującą odbiorców o promocji. Wczoraj jeden z klientów zapytał w jaki sposób załatwiliśmy pozwolenie na zorganizowanie loterii, czym zarówno szefa jak i mnie wprawił w zdumienie. Żadne z nas nie traktowało tej formy promocji sprzedaży jako loterii. Poproszę o informację czy rzeczywiście to co robimy należy zakwalifikować jako zorganizowanie loterii oraz jakie są skutki podatkowe?