Jaki jest biznes Dariusza Michalczewskiego?
REKLAMA
REKLAMA
Karol Wojciechowski: Powiedziałeś jakiś czas temu, że twoim marzeniem było, żeby „po zakończeniu kariery zawodowej spokojnie żyć i nie musieć robić nic. I tak właśnie jest”. Czy zmieniło się coś od czasu udzielenia tej wypowiedzi?
REKLAMA
Dariusz Michalczewski: Teraz jest jeszcze lepiej. Nie mogę spokojnie usiedzieć w jednym miejscu. Cały czas muszę coś robić, m.in. udzielam się w mojej Fundacji „Równe Szanse”, jeżdżę na różne spotkania z młodymi sportowcami, wspieram akcje charytatywne czy też biorę udział w niecodziennych i wyjątkowych sesjach zdjęciowych, np. do magazynu Kawa (uśmiech).
K.W. W jakich okolicznościach zdecydowałeś, że pieniądze zarobione w sporcie warto zainwestować w jakiś biznes?
Już pod koniec kariery zacząłem zastanawiać się, co będę robił później. Niejeden już sportowiec przepuścił gigantyczne pieniądze w bardzo krótkim czasie. Dużo wydawałem, ale zawsze sporą część odkładałem. Mam takie powiedzenie: wydaję o złotówkę mniej, niż zarabiam. Niestety, większą część mojego majątku otrzymała podczas rozwodu moja pierwsza żona i dwaj synowie. Ale pozostałe pieniądze inwestowałem w różne przedsięwzięcia, żeby móc sobie teraz spokojnie żyć.
K.W. Jak następuje przejście ze sportu do biznesu? Wszędzie witają Cię z otwartymi rękoma?
REKLAMA
Jeżeli jesteś nastawiony na sukces i wiesz, że teraz trzeba zacząć walczyć na innym froncie, to przebiega to w miarę płynnie. Bycie sławnym z pewnością pozytywnie wpływa na prowadzenie działalności biznesowej. O wiele łatwiej jest załatwić pewne rzeczy, jeśli kontrahenci są twoimi fanami i doskonale znają twoje dokonania.
K.W. Kluczem do twojej działalności pozasportowej jest twój wizerunek (trudno sobie wyobrazić chociażby sukces napojów energetycznych Tiger, gdybyś nie stał za tym przedsięwzięciem). Czy zdarzyło się, żeby wizerunek był obciążeniem?
Nie zdarzyło mi się to do tej pory. Wręcz przeciwnie. Wiadomo, że nie zawsze wszystko się udaje, ale dotychczas nie miałem większych problemów z powodu mojego wizerunku. A stworzenie marki Tiger Energy Drink niewątpliwie było moim najważniejszym biznesowym posunięciem w życiu. Tiger jest liderem sprzedaży w Polsce. Dzięki mnie po raz pierwszy na świecie inny napój pobił Red Bulla. Odnieśliśmy ogromny sukces.
Porównaj: Błędy związane z przygotowaniem biznesplanu
K.W. Czy inwestujesz pieniądze i szukasz sposobów ich pomnożenia w czasach kryzysu, czy też wolisz przeczekać niekorzystny okres?
Czasami kryzys jest doskonałą szansą na prześcignięcie konkurencji, ale wiąże się to z dużym wyczuciem oraz ryzykiem. W tej chwili nie podejmuję nowych inwestycji. Co miałem zrobić, zrobiłem kilka lat temu.
K.W. Gdzie przede wszystkim zainwestowałeś pieniądze zarobione do tej pory w sporcie: za granicą czy w Polsce?
Pod koniec kariery postanowiłem powrócić do Polski, ponieważ tutaj są jeszcze ogromne możliwości. Znaczną część pieniędzy włożyłem w moją Fundację „Równe Szanse”. Funduję z własnej kieszeni stypendia dla młodzieży, która bez mojej pomocy nie miałaby możliwości uprawiania sportu. Pomagam im, tak jak mi kiedyś pomógł mój pierwszy trener, gdy nie miałem się z czego utrzymać. Dzięki niemu doszedłem tak daleko. To jest mój osobisty dług wobec potrzebujących.
K.W. Nie jest wygodniej, a być może i korzystniej, położyć zarobione pieniądze na dobrej lokacie i żyć jak rentier?
Tak byłoby najłatwiej. Ale czasami potrzeba jest tej adrenaliny. Jak wiadomo, jest ryzyko, jest zabawa. Z takiego założenia wychodziłem, gdy osiągałem sukcesy w ringu, no i opłaciło się. Boksowałem w sumie 25 lat. Każda sekunda spędzona w ringu była ryzykiem. Jestem do tego przyzwyczajony.
K.W. Dlaczego sprzedałeś udziały w niektórych firmach, np. w biznesie gastronomicznym – pubach Tiger?
Puby Tiger założyłem dla rozrywki, nie wiązałem z tą inwestycją większych nadziei. Po prostu miałem wtedy na to ochotę. Zawsze powtarzam, że w knajpach pieniądze się wydaje, a nie zarabia.
Polecamy serwis Mała firma
K.W. Z jakich powodów zbyłeś udziały w Tiger Investment? Twoim zdaniem rynek nieruchomości w Polsce nie rokuje nadziei w dłuższej perspektywie?
Tę firmę założyłem pod koniec kariery wraz z moimi przyjaciółmi. Inwestowaliśmy wtedy pieniądze zarobione przeze mnie w ringu. Ale kilka lat temu zbyłem udziały w tym przedsiębiorstwie. Zostawiłem rozkręconą i dobrze prosperującą firmę moim byłym wspólnikom. Teraz chcę się zajmować tylko moją rodziną. Pół roku temu wzięliśmy ślub z moją żoną Basią, trzy miesiące temu przyszedł nam na świat wspaniały synek, mały Darek. Właśnie im chciałbym teraz poświęcić jak najwięcej czasu.
K.W. Masz swojego doradcę finansowego?
Po zakończeniu kariery korzystałem z usług różnych doradców. Teraz już nie muszę. O wszystkim decyduję sam.
K.W. Czy mentalność Polaków jest odpowiednia do prowadzenia interesów? Czy Polacy potrafią – w porównaniu z innymi narodami – robić intratne interesy?
Oczywiście, że tak. Znam wielu Polaków, którzy robią interesy na całym świecie z ogromnymi sukcesami. Ale są to jednostki. Większość niestety woli pomalutku ciułać bez podejmowania ryzyka. Mentalność Polaków jest też taka, że jeżeli ktoś dorobił się większych pieniędzy, to podejrzewają, że z pewnością nielegalnie. Polacy, jak każdy wie z własnego doświadczenia, wolą podstawić sobie nogę, niż się wspierać. To jest dla mnie niezrozumiałe. W innych krajach jest to niespotykane. Proszę zobaczyć, że większość polskich spółek po jakimś czasie się rozpada, ponieważ ktoś się pokłócił o pieniądze. Dlatego najlepiej prowadzić biznesy tylko i wyłącznie z zaufanymi i sprawdzonymi przyjaciółmi.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.