W działalności zakładów pracy coraz częściej wykorzystywane są wizerunki pracowników. Każdy zakład pracy bowiem tworzą ludzie, którzy w nim pracują – jest to wartość chętnie eksponowana w różnych formach promocji przedsiębiorstw: na stronach internetowych, w broszurach informacyjnych, nagraniach czy na plakatach. Pytanie, które rodzi się na tym tle brzmi: jak wykorzystać wizerunek pracownika zgodnie z prawem, by nie narazić się na zarzut naruszenia jego dóbr osobistych?
Praca zdalna jest formą wykonywania powierzonych zadań poza siedzibą firmy. Jest to telepraca, której zasady w postaci np. poświęconych godzin dzienne, regulujemy sami, a fakt używania do niej technik elektronicznych powoduje, że możemy spełniać swoje obowiązki we własnym domu, mając kontakt z przełożonym jedynie poprzez e-maile, skype’a czy też telefonicznie.
Trudna sytuacja na rynku pracy sprawia, że nie każdy może dostać umowę o pracę, nawet jeżeli marzy o kredycie mieszkaniowym. Czy to oznacza, że elastyczne formy zatrudnienia dyskredytują niektórych na rynku kredytów? Eksperci wyjaśniają, jakie warunki muszą spełnić posiadacze umów cywilno-prawnych, żeby wyjść z banku z kredytem.
Posługiwanie się słowem „zatrudnianie” ma na celu podkreślenie, że chodzi o pozyskiwanie osób z zewnątrz, spoza firmy, nowych w organizacji, nie zaś na awansach czy przesunięciach wewnętrznych pracowników już zatrudnionych w firmie i znających kulturę firmy. Zatrudnianie wiąże się więc z dodatkowymi czynnościami kadrowymi, wykraczającymi poza „tu jest twoje krzesło, siadaj i pracuj do piątej”.
Propozycja minister pracy, Jolanty Fedak, aby zwiększyć wysokość płacy minimalnej o 8 proc., może negatywnie odbić się zarówno na osobach bezrobotnych i poszukujących pracy, jak i obecnie zatrudnionych, których dochody są najmniejsze. Tak raptowna zmiana wysokości wynagrodzenia zniechęci pracodawców do tworzenia nowych stanowisk pracy oraz pociągnie za sobą redukcję zatrudnienia.
Jeśli prowadzisz firmę remontowo - budowlaną, to z pewnością wielokrotnie zawierałeś umowy o dzieło, zlecenia czy też umowę o roboty budowlane. Z moich obserwacji wynika, że wielu przedsiębiorców, również w branży budowlanej, ma mgliste pojęcie na ich temat. To, jak umowy zostają nazwane z reguły nie ma znaczenia, jeżeli wszystko jest w porządku i kontrahenci wywiązują się z przyjętych na siebie obowiązków. Problemy pojawiają się jednak wówczas, kiedy któraś ze stron takiej umowy jest niezadowolona z rezultatów pracy drugiej strony, nie chce zapłacić lub jeżeli z innych przyczyn kontrahenci nie mogą się porozumieć.