Notowania głównej pary walutowej w dalszym ciągu nie opuszczają przedziału 1,4400-1,4520. Dzisiaj na azjatyckim parkiecie kurs eurodolara przesunął się w stronę dolnej granicy tego rejonu, jednak im bardziej zbliżał się początek pracy europejskich giełd, tym bardziej euro umacniało się względem dolara, w rezultacie idąc w górę aż do 1,4500.
Obietnice chińskiego rządu, który zapewnił, że w dalszym ciągu będzie kupować hiszpańskie obligacje, wspólna waluta wykorzystała do zwyżki na światowych rynkach. Każdy tego typu komunikat sprawia, że bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, zgodnie z którym żaden kraj nie pójdzie w ślady Grecji, Irlandii i Portugalii, a „bailoutu” nie będzie.
Trudno się dziwić, że optymizm inwestorów, związany ze skutecznie przeprowadzonym atakiem na dom Osamy bin Ladena, przeszedł równie szybko, co pojawił się. Zwyżka notowań dolara okazała się pretekstem do sprzedaży amerykańskiej waluty. Tylko kurs USD/CAD nie podlegał tej regule, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę dzisiejsze wybory parlamentarne.
Ci inwestorzy, którzy liczyli na to, że podany do wiadomości o godz. 14.00 wynik rewizji NBP będzie miał duży wpływ na rynek, byli w błędzie. Dane te odbiegały od poprzednich prognoz o niecałe 300 mln EUR, co oznacza, że deficyt zwiększył się w IV kwartale do 5,28 mld EUR z 4,99 mld EUR. Powyższa publikacja nie miała większego wpływu na złotego, który w niedługim czasie nieznacznie umocnił się.
Wczoraj amerykańscy inwestorzy na rynkach akcji w Stanach Zjednoczonych i Azji nie mogli narzekać na brak dobrej passy. Od wzrostu chińskiego indeksu SSEC o 0,21%, poprzez zwyżkujący o 0,71% S&P 500 aż po Nikkei 225, który znalazł się 2,64% nad kreską, obserwujemy sygnały, świadczące o poprawie globalnych nastrojów. Natomiast pewnym zaskoczeniem było umocnienie się dolara.
Stwierdzenie J.C. Tricheta, który przyznał w poniedziałek, że inflacja na trwałe przekroczyła cel inflacyjny, usytuowany na poziomie 2 proc., pomogło euro umocnić się względem dolara. W konsekwencji wzrosły nadzieje inwestorów na podwyżkę stóp procentowych o 25 pb podczas posiedzenia ECB, które odbędzie się 7 kwietnia.
Eksperci podkreślają, że w zeszłym tygodniu notowania eurodolara podlegały znacznym wahaniom. Przez pierwsze dni utrzymywała się tendencja wzrostowa kursu EUR/USD, zapoczątkowana jeszcze wcześniej, co pozwoliło głównej parze walutowej osiągnąć wartość 1,4249 i znacząco zbliżyć się do szczytu z listopada 2010 roku na poziomie 1,4280. Dlaczego jednak eurodolar odbił potem w dół?
Kurs eurodolara utrzymuje się poniżej poziomu 1,42, jednakże strefa wsparcia, usytuowana w rejonie 1,4121-57, nie została złamana. Wczoraj wieczorem odbyła się specjalna konferencja, podczas której swoje wystąpienie miał rzecznik socjaldemokratycznej PSD. Przedstawiciel opozycji nawoływał do odrzucenia projektu rządu, tzw. Programu Stabilizacji i Wzrostu.
Na początku sesji nastąpiły wzrosty euro, ale parkiet wkrótce przejęły byki. Już o godz. 10.30 wspólna waluta traciła w relacji do funta, co stało się bodźcem do kupna tego ostatniego. Powodem była publikacja danych o inflacji CPI w Wielkiej Brytanii. Stopa inflacji na Wyspach wyniosła 4,4 proc. r/r, natomiast spodziewano się 4,2 proc. r/r.
Dziś od rana pojawiały się spekulacje na temat ewentualnej interwencji banków centralnych na rynkach finansowych. Były one związane z zaplanowaną na godz. 23.00 telekonferencją przedstawicieli państw G-7 i stopowały podaż. Ta sytuacja doprowadziła do odreagowania na giełdach, surowcach i bardziej ryzykownych walutach, co okazało się po myśli dolara, franka szwajcarskiego, jena japońskiego, jak również złotego.
Dziś od rana pojawiały się spekulacje na temat ewentualnej interwencji banków centralnych na rynkach finansowych. Były one związane z zaplanowaną na godz. 23.00 telekonferencją przedstawicieli państw G-7 i stopowały podaż. Ta sytuacja doprowadziła do odreagowania na giełdach, surowcach i bardziej ryzykownych walutach, co okazało się po myśli dolara, franka szwajcarskiego, jena japońskiego, jak również złotego.