Odreagowanie złotego?
REKLAMA
REKLAMA
Pretekstem stała się wypowiedź analityka agencji Standard&Poor’s, który ocenił ostatnie działania rządu w kwestii redukcji nadmiernego deficytu jako niewystarczające. Jego zdaniem, jeżeli Polska nie weźmie się za reformy strukturalne, co – jak się oczekuje – ma nastąpić po październikowych wyborach, obecny ranking A/A-2 z perspektywą stabilną, może znaleźć się pod presją. To teoretycznie „stary temat”, ale wystarczy spojrzeć na bieżące sondaże wyborcze i programy poszczególnych partii, aby stwierdzić, że nie liczenie na „reformatorski rząd” może okazać się na wyrost. Zapewne dostrzegą to też zagraniczne fundusze – dzisiaj w podobnym tonie wypowiedział się też japoński bank Nomura, który również podkreślał konieczność reform. Znamienne jest też to, że resort finansów upoważnił bank BGK do interwencyjnych zakupów obligacji na rynku w razie ewentualnych zawirowań – ale czy ta „polisa ubezpieczeniowa” wystarczy? Inwestorzy poznali także wywiad z Józefem Sobotą, dyrektorem departamentu statystyki NBP. Jego zdaniem czerwcowa rewizja danych o bilansie płatniczym za 2010 r. ma szansę zwiększyć deficyt do minimum 4,4 proc. PKB, ale nie znacząco więcej. Jeszcze kilkanaście dni temu rynek obawiał się, że może zmiana spowodowałaby skok do 7-8 proc. PKB. Tym samym dzisiejsze słowa są zbieżne z tym, co starał się przekazać szef NBP podczas ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Józef Sobota zaznaczył, że zarówno ta, jak i kolejne, możliwe rewizje nie wpłyną na wielkość PKB, co jest najważniejsze.
REKLAMA
Dowiedz się także: Dlaczego w zeszłym tygodniu nastąpił spadek kursu EUR/PLN?
Złoty nieznacznie stracił – większość nastawia się już na publikację danych o marcowej inflacji, które GUS poda w środę o godz. 14.00. Oczekuje się jej wzrostu do 3,8 proc. r/r z 3,6 proc. r/r w lutym. Tyle, że jedynie odczyt bliski 4,0 proc. r/r mógłby wesprzeć złotego. Inaczej RPP nie będzie spieszyć się z podwyżkami stóp, obawiając się skutków możliwego zacieśnienia fiskalnego w 2012 r. Zmiana w 2011 r. będzie zatem jedynie odpowiedzią na politykę, prowadzoną przez Europejski Bank Centralny. Tym samym zaplanowane na ten tydzień dane z Polski (inflacja CPI, bilans C/A i przetarg 2-letnich obligacji) mogą nie mieć większego znaczenia. Dla złotego kluczowe okażą się nastroje globalne. Dzisiaj rozpoczyna się sezon na wyniki spółek w USA – zastanawiać może, jakie będą prognozy na przyszłość, ze względu na coraz droższą ropę. Jutro rozpoczną się pierwsze negocjacje w sprawie pomocy dla Portugalii. Duży wpływ na ich przebieg powinno mieć to, jak zachowają się portugalskie partie. Jeżeli te ostatnie nie będą w stanie szybko wypracować tzw. porozumienia ponad podziałami, które gwarantowałoby, że nowy rząd wdroży narzucony program reform, inwestorzy mogą jeszcze bardziej zrazić się do Lizbony.
Polecamy serwis: Kredyty
EUR/USD:
Korekta po takim wzroście, jaki miał miejsce w piątek, jest mizerna. Teoretycznie świadczy to o sile rynku, ale szybsze ujęcia (np. 4-godzinowe) nie potwierdzają tego optymizmu. Możliwy jest spadek w okolice 1,4350, a nawet do 1,4260, gdzie przebiega naruszona wcześniej, długoterminowa linia trendu spadkowego, zapoczątkowana w 2008 r. Taki scenariusz przewiduje klasyczny ruch powrotny, ale nie zagraża średnioterminowemu trendowi wzrostowemu.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.