W ciągu ostatnich kilku lat prestiżowe karty kredytowe straciły swoje znaczenie. Dzisiaj kawałek, nawet złotego, platynowego, a nawet czarnego plastiku w dłoni na nikim nie robi tak wielkiego wrażenia jak kiedyś. Jedynym, czym możemy się wyróżnić, to karta, która z jakiegoś innego powodu jest... wyjątkowa.
W poniedziałkowy ranek złoty był słaby. Euro oscylowało wokół ostatnich maksimów na 4,24 zł, dolar podrożał w okolice 2,90 zł, a frank do 2,80 zł. Sytuacja techniczna naszej waluty jest zła i dalsze jej osłabienie jest dość prawdopodobne. Celem na kilka najbliższych dni mogą stać się nawet okolice 4,30 zł za euro.
Jeden silny wzrost, nawet poparty bardzo dużymi obrotami, był w stanie poprawić nastroje bykom jedynie na chwilę. Widać wyraźnie, że bez impulsów, a szczególnie kapitału zza granicy, nasz rynek nie jest w stanie zbyt wiele dokonać, nie wykazuje większej determinacji do kupowania akcji.