Wczoraj agencja Moody’s przestrzegała przed możliwością obniżenia perspektywy ratingu do negatywnej, co odbiło się na notowaniach dolara. Prawdopodobne jest, że obniżka nastąpi, jeżeli Kongres przystanie na wydłużenie ulg podatkowych i nie zlikwiduje długoterminowych zasiłków dla bezrobotnych. Komunikat Moody’s dał pretekst do wyprzedaży dolara, co pozwoliło złamać kluczowe poziomy, wynikające z analizy technicznej. Tymczasem we Włoszech ważą się losy rządu Silvio Berlusconiego.
Wczoraj po południu irlandzka opozycja zanegowała warunki pomocowe dla swojego kraju. Zamierza głosować przeciwko przyjęciu 85 mld EUR 15 grudnia, podczas kluczowego dla sprawy posiedzenia parlamentu. Na wieść o tym EUR/USD spadł poniżej wsparcia na poziomie 1,3180. Deklaracja dwóch niezależnych posłów, którzy poprą pakiet pomocowy, wystarczyła, aby notowania wróciły powyżej 1,32.
Po tym, jak administracja Baracka Obamy uzgodniła z Kongresem, że ulgi podatkowe zostaną utrzymane dłużej, nastąpił zdecydowany wzrost rentowności długoterminowych obligacji rządu USA. Jednak pod koniec dzisiejszej sesji dolar wykazał się dużą odpornością na tę decyzję. Ostatecznie kurs EUR/USD nie przebił ważnego wsparcia na poziomie 1,3180. Udało mu się po południu pokonać opór na poziomie 1,3245.
Im bliżej końca była sesja giełdowa, tym bardziej złoty tracił na wartości. Ostatecznie notowania EUR/PLN osiągnęły poziom 4,02, zaś para USD/PLN – 3,0350. Waluty naszego regionu, w tym złoty, zareagowały na obniżenie ratingu węgierskiego długu przez agencję Moody’s. Trzeba jednak przyznać, że warszawska GPW broniła się dzielnie.
Nikogo nie zaskoczyło oficjalne potwierdzenie pomocy finansowej dla Irlandii, w postaci pożyczki o łącznej wartości 85 mld EUR. Tak naprawdę mowa jest o 67,5 mld EUR, z czego Unia wyłoży 45 mld EUR. Część pieniędzy będzie pochodzić z Europejskiego Finansowego Funduszu Stabilizacyjnego oraz brytyjskich, szwedzkich i duńskich kredytów. O resztę – 17,5 mld EUR – muszą zadbać sami Irlandczycy.
Kluczowa godzina na dzisiaj to 13:30, wtedy poznamy comiesięczny raport Departamentu Pracy USA. Wprawdzie znika już nam wpływ spisu powszechnego, kiedy to czasowo zatrudnieni zostali ankieterzy, którzy w ostatnich miesiącach kończyli pracę i zaniżali tym samym odczyt NFP, czyli zmian w liczbie etatów w sektorach pozarolniczych. Stąd też część inwestorów większą uwagę przywiązywała do wartości zmiany tylko w sektorze prywatnym, a inni po prostu mieli „rozdwojenie jaźni” i podążali za tłumem.
Wczorajsza sesja była na wszystkich parkietach spokojna i niemrawa, ponieważ gracze oczekiwali na decyzję FED. Decyzję, która już od paru miesięcy była komentowana na wszelkie możliwe sposoby, ale liczono, że oprócz oczekiwanych 500 mld dolarów rynek dostanie coś więcej. I dostał! Zamiast pół biliona obiecano o 100 mld dolarów więcej plus reinwestycje środków z wcześniej zakupionych obligacji. Oznacza to co najmniej 900 miliardów świeżych banknotów zalewających rynek do połowy przyszłego roku. Choć prezenty z FED nie były spektakularne to reakcja na nie przybrała znamiona euforii. WIG20, podobnie jak inne europejskie parkiety, od otwarcia wskoczył na jednoprocentowy plus i sukcesywnie w trakcie sesji wspinał się wyżej.
Wczoraj w godzinach wieczornych obserwowaliśmy znaczne umocnienie złotego. Kurs EUR/PLN zszedł w okolice poziomu 3,9050, natomiast USD/PLN spadł do 2,7600 i tym samym istotnie zbliżył się do tegorocznego minimum (2,7500). Ruchy te dokonały się po publikacji komunikatu amerykańskich władz monetarnych, w którym zapowiedziano zwiększenie programu wykupu obligacji skarbowych o 600 mld USD. Choć kwota ta nie odbiega znacząco od konsensusu rynkowego, inwestorzy po jej ogłoszeniu przystąpili do wyprzedaży amerykańskiej waluty i zakupów ryzykowniejszych aktywów. Świadczy to o ich determinacji do utrzymania trendu deprecjacyjnego w notowaniach dolara i tendencji wzrostowej na światowych giełdach. W takich warunkach złoty powinien zyskiwać na wartości, szczególnie względem USD.
Złoty we wtorek zyskał na wartości. Wsparciem dla krajowej waluty były dane, jakie napłynęły wczoraj z polskiej gospodarki oraz dość dobre nastroje inwestycyjne na światowych rynkach. Kurs EUR/PLN zszedł w okolice poziomu 3,9400. Dzisiaj kształtuje się o 1 grosz niżej. Wartość euro względem złotego wciąż pozostaje kanale spadkowym o łagodnym nachyleniu. Nieudana piątkowa próba wyjścia ponad górne ograniczenie tego kanału dodatkowo potwierdza jego istotność. Górna bariera tego przedziału wahań znajduje się obecnie w pobliżu 3,9700, z kolei dolna na 3,8800.
Pierwsze doniesienia o wzroście gospodarczym w III kwartale poszczególnych państw wskazują na wytracanie przez niego tempa. W Wielkiej Brytanii kwartalna poprawa zwolniła do 0,8% z 1,2% w II kwartale, a w Korei do 0,7% z 1,4% w II kwartale. W skali roku brytyjski PKB poprawił się o 2,8%, a koreański o 4,5%. Widzimy zatem, że z jednej strony skala rozwoju gospodarczego w tych krajach jest zadowalająca, a z drugiej strony są powody do obaw o to, co przyniesie przyszłość.
Złoty rozpoczął dzisiejszą sesję od lekkiego odreagowania wczorajszego umocnienia względem euro, a notowania EUR/PLN zwyżkowały powyżej 3,9300. Kurs znajduje się w połowie kanału spadkowego, którego dolne ograniczenie kształtuje się obecnie w pobliżu poziomu 3,8800 – chwilowo silniejszą zniżkę wartości euro powinny powstrzymywać okolice 3,9200 PLN za EUR (poziom ten aż do pierwszej połowy października stanowił silne wsparcie dla pary EUR/PLN).
W opinii wiceministra finansów Polska na trwale weszła na ścieżkę wzrostu gospodarczego, a dynamika PKB w III i IV kwartale może przekroczyć 3,5 proc., a w przyszłym roku wynieść 3,5-4,0 proc. Ludwik Kotecki oczekuje też przyspieszenia inflacji, chociaż jak zaznaczył, wskaźnik CPI nie wzrośnie w tym roku powyżej 3 proc. Te słowa stały się dzisiaj głównym motorem do umocnienia naszej waluty, gdyż padły we „właściwym momencie”. Inwestorzy zawiedzeni brakiem konsensusu po roboczym spotkaniu państw G-20 w weekend, ponownie szukali atrakcyjnych inwestycji na rynkach wschodzących.