Działalność biznesowa ma to do siebie, że przechodzi przez różne stadia czy fazy rozwoju. To naturalne, że firma przeżywa wzrost, stagnację czy regres. Często szefowie i właściciele potrafią bezpiecznie przeprowadzać zarządzane przedsiębiorstwa przez trudne okresy funkcjonowania, kiedy to silnie zagrożona jest płynność finansowa i pojawia się widmo niewypłacalności, a w konsekwencji bankructwa. Bywa jednak, że mimo starań ta sztuka się nie udaje. Wtedy mówimy, że przedsiębiorstwo jest w kryzysie. Wtedy zastanawiamy się, „Co poszło nie tak?”; „Gdzie popełniono błędy?”; „Co można zrobić w tej sytuacji?”.
Szukając wymarzonego mieszkania, bardzo często spotykamy się z klasyczną zagrywką negocjacyjną zbywców: dowiadujemy się o konieczności natychmiastowego podjęcia decyzji. Zanim ulegniemy pokusie błyskawicznego podpisania umowy przedwstępnej, warto pamiętać, że działanie pod wpływem emocji może być brzemienne w skutkach, szczególnie jeśli chcemy, aby kredyt mieszkaniowy wystarczył na zakup całej nieruchomości.
Spółka z ograniczona odpowiedzialnością, której jestem wspólnikiem (mam 8 proc. udziałów), poniosła szkodę w wyniku niewłaściwych działań (zaniedbań) podjętych przez jednego z członków zarządu. Niestety pozostali dwaj członkowi zarządu nie przedsięwzieli żadnych kroków zmierzających do tego, aby zmusić tę osobę do naprawienia szkody. Czy jest jakiś sposób na to, aby taki wspólnik jak ja, tzn. dysponujący niewielkim udziałem w kapitale zakładowym spółki, mógł doprowadzić do tego, aby szkoda została naprawiona?