Złoty rozpoczął dzisiejszą sesję od lekkiego odreagowania wczorajszego umocnienia względem euro, a notowania EUR/PLN zwyżkowały powyżej 3,9300. Kurs znajduje się w połowie kanału spadkowego, którego dolne ograniczenie kształtuje się obecnie w pobliżu poziomu 3,8800 – chwilowo silniejszą zniżkę wartości euro powinny powstrzymywać okolice 3,9200 PLN za EUR (poziom ten aż do pierwszej połowy października stanowił silne wsparcie dla pary EUR/PLN).
Październik lubi zaskakiwać. Podczas gdy wszyscy ekscytowali się oczekiwaniem na luzowanie polityki pieniężnej przez Fed, a później nico zmęczeni czekaniem na ten ruch zaczęli przyglądać się wynikom amerykańskich firm, byki otrzymały cios z zupełnie nieoczekiwanej strony. Ludowy Bank Chin podnosząc stopę depozytową z 2,25 do 2,5 proc., zepchnęły w cień wszystkie inne wydarzenia i informacje. Ceny surowców z miedzią i złotem na czele runęły o ponad 2 proc. Na giełdach akcji reakcja była bardziej umiarkowana. Poza naszą, gdzie indeks największych spółek ze stratą przodował w spadkach. Inwestorzy na Wall Street także przeżyli mały wstrząs. Wskaźniki spadały tam po ponad 1 proc.
Notowania EUR/PLN rozpoczęły dzisiejszą sesję od lekkiej zwyżki, która doprowadziła kurs z powrotem powyżej poziomu 3,9200. Wygląda na to, że wartość euro powróciła do swojego dotychczasowego kanału wahań, w którym przebywała od początku sierpnia aż do minionej środy, kiedy to miało miejsce wybicie jego dolnego ograniczenia, czyli wspomnianego już poziomu 3,9200.
Wtorek przynosi umocnienie dolara względem głównych walut (poza jenem). To wynik wczorajszego wystąpienia Janet Yellen, która nieoczekiwanie przyznała, iż długie utrzymywanie niskich stóp procentowych może inicjować powstawanie baniek spekulacyjnych, co zostało odebrane jako sygnał, iż sami członkowie FED zaczynają mieć wątpliwości, czy polityka „bezwarunkowego dodrukowania pieniądza” jest właściwa.
Pogorszenie nastrojów na rynkach akcji, z jakim mamy dziś do czynienia, tłumaczone jest działaniami chińskich władz w celu chłodzenia akcji kredytowej. Krokiem ku temu ma być wczorajsza podwyżka stopy rezerwy obowiązkowej, do 17% dla 6 największych banków. W przypadku mniejszych podmiotów stopa wynosi 15%. Ciekawe jednak, że nie zareagowała na to chińska giełda, a zniżki przetoczyły się przez pozostałe azjatyckie parkiety i przeniosły się na Stary Kontynent.
Za nami kolejna sesja pod znakiem wzrostu notowań eurodolara. Dziś para EUR/USD zdołała nawet naruszyć poziom 1,4000 i wzrosnąć aż do 1,4028. Pod koniec sesji jednak kurs powrócił pod tę wartość, a odreagowanie sięgnęło poziomu 1,3930. Korekta po przebiciu kolejnego oporu jest naturalną reakcją rynku, a trend wzrostowy w notowaniach eurodolara pozostaje niezagrożony.
Wczorajsza sesja na rynku krajowym pokazała, jak istotny dla notowań EUR/PLN jest przedział wahań 3,9200-4,0000. Po zbliżeniu się wartości euro względem złotego do dolnego ograniczenia tego zakresu obserwowaliśmy dynamiczne odbicie, które doprowadziło kurs tej pary walutowej ponad poziom 3,9600. Ruch ten miał miejsce, mimo że nastroje na światowych rynkach nie uległy silniejszemu pogorszeniu. Wynika z tego, że kurs EUR/PLN ponownie przestał być zależny od sytuacji panującej na globalnych giełdach. Fakt ten powinien sprzyjać kontynuacji konsolidacji w dotychczasowym przedziale wahań.
Jeżeli spojrzeć na to nieco z boku, to przebieg wczorajszych notowań może być tematem na dłuższe rozważania. Istotnie decyzja Banku Japonii, aby obniżyć stopy z 0,1 proc. do symbolicznego przedziału 0,0-0,1 proc., a także przeznaczenie dodatkowych 5 bln JPY na wykup papierów wartościowych, mogła być „zaskakująca”, ale nie przesadzajmy. To raczej świadczy o dramatyzmie sytuacji w tamtejszej gospodarce i nie może być powodem do nadmiernego optymizmu.
Dla EUR/USD potrzeba było pretekstów i takie zaczęły się pojawiać – dzisiaj rano agencja Moody’s obniżyła rating dla Hiszpanii do „Aa1” z perspektywą stabilną. Z kolei bank centralny Irlandii podał, iż w najczarniejszej wersji, wartość pomocy dla banku AIB wyniesie nawet 34 mld EUR (dobrze, że to mniej, niż 35 mld EUR, które pojawiały się w innych, niezależnych szacunkach).
Jak pokazują badania Pentoru, jedynie 6% Polaków oszczędza, a cała reszta albo uważa, iż odkładanie pieniędzy jest „misją niemożliwą”, albo w ogóle o tym nie myśli. Tymczasem utrzymanie dotychczasowego standardu życia na emeryturze bez posiadania oszczędności – to jest tak naprawdę zadanie niemożliwe do wykonania. Przyszli emeryci będą mogli bowiem liczyć jedynie na świadczenia w wysokości około 50% ostatniej płacy. Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF) zachęca więc do mobilizacji i podpowiada, jak przygotować się do długofalowej strategii oszczędzania.