Zamówienia publiczne, z nielicznymi wyjątkami, udzielane są w oparciu o ustawę z dnia 29 stycznia 2004 r. - Prawo zamówień publicznych (Dz. U. 2004 Nr 19 poz. 177 z późn. zm.). Z uwagi jednak na wysoki stopień formalizmu oraz niedostateczną znajomość przepisów prawa pracowników zamawiającego, często dochodzi do nadinterpretacji w tym zakresie. Pojęciem, w stosunku do którego takie nadinterpretacje zdarzają się nader często, jest rażąco niska cena.
W zamówieniach publicznych od czasu do czasu dochodzi do sytuacji, w których, w ramach jednego postępowania przetargowego, swoje oferty złoży dwóch wykonawców będących małżonkami. W zależności jednak od specyfiki konkretnego przypadku, sytuacja taka może, ale nie zawsze musi naruszać zasadę zachowania uczciwej konkurencji. Warto jednak przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu.
Zasadą jest, że zamawiający po otwarciu ofert dokonuje wyboru najkorzystniejszej oferty na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Kryterium oceny ofert może być albo tylko cena albo cena i inne kryteria odnoszące się do przedmiotu zamówienia. W szczególności chodzi tu o jakość, funkcjonalność, parametry techniczne, zastosowanie najlepszych dostępnych technologii w zakresie oddziaływania na środowisko, koszty eksploatacji, serwis oraz termin wykonania zamówienia. Jak jednak powinien zachować się zamawiający gdy oferty są równie korzystne?
W środę po raz kolejny napłynęły twarde dane makroekonomiczne, które sugerują, że amerykańska gospodarka nie jest w tak opłakanym staniem, jak można by sądzić. W lipcu przybyło zamówień publicznych 4 proc. m/m, dwa raty więcej, niż się spodziewano, co pozwoliło odrobić czerwcowy spadek o 1,3 proc.