Co do zasady, wszelkie roszczenia majątkowe ulegają przedawnieniu. Znaczy to tyle, iż - pomimo upływu terminu przedawnienia - roszczenia te nadal pozostają wymagalne i mogą być dochodzone przed sądem, jednakże po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, podnosząc właśnie zarzut przedawnienia.
Zdarza się, że bezprawne spowodowanie szkody nakłada się w czasie na istniejące pomiędzy pokrzywdzonym, a sprawcą: zobowiązanie, relację bezpodstawnego wzbogacenia lub odpowiedzialność za produkt niebezpieczny. Takie przypadki prowadzą do zbiegu podstaw odpowiedzialności i wtedy trzeba wybierać, czy korzystać z reżimu odpowiedzialności deliktowej (za czyn niedozwolony), czy kontraktowej (za naruszenie umowy). Zasadniczo osobie, która poniosła szkodę przysługuje prawo wyboru reżimu odpowiedzialności, o ile treść zobowiązania nie wyłącza odpowiedzialności deliktowej.
Każdy przedsiębiorca, któremu przytrafiło się prowadzić spór sądowy, czy to występując w roli powoda albo pozwanego, stawał przed pytaniem o przedawnienie roszczenia - swojego, lub przeciwnika. Zgłaszając bowiem roszczenie przedawnione, wierzyciel ryzykuje przegranie sprawy na skutek zarzutu dłużnika. Zadaniem powoda będzie wtedy wskazanie okoliczności uzasadniających bezzasadność zarzutu. Na czym zatem może polegać argumentacja powoda?