Podczas czwartkowego poranka złoty uległ dalszemu osłabieniu. W pewnym momencie za euro płacono nawet 4,2830 zł, a dolar był wart 2,9160 zł. Później złoty zaczął stopniowo odrabiać straty. I tak o godz. 9:34 euro było warte już „tylko” 4,2680 zł, a dolar 2,8930 zł.
Większość z nas zna chyba ból, kiedy robiąc noworoczne postanowienia, przypominamy sobie o tych zeszłorocznych, których nie wykonaliśmy. Uświadamia nam to przepaść pomiędzy założeniami a ich implementacją; uczy by dobierać nasze postanowienia rozsądnie, nie obciążać się zbyt wieloma ambitnymi projektami i skupiać się na tych które najwięcej dla nas znaczą. Po chwili refleksji przypominamy sobie o tym, iż podobne wnioski wysunęliśmy rok, dwa, trzy lata wcześniej.
O ile poniedziałek nie obfitował w żadne istotne publikacje danych makroekonomicznych, które mogłyby stać się pretekstem do poważniejszego ruchu, to jednak rynki mają to do tego, iż lubią zaskakiwać. W efekcie wczorajszy wieczór nie należał do najprzyjemniejszych, inwestorzy przystąpili po prostu do realizacji zysków, która doprowadziła do ponad 1 proc. spadków na Wall Street, spadku cen surowców i umocnienia dolara.