Co może zaszkodzić kursowi waluty polskiej?
REKLAMA
REKLAMA
Styczniowa inflacja według rynkowych szacunków mogła zmaleć do 4,3 proc. r/r z 4,6 proc. r/r. Do innych ważnych lutowych odczytów należy zaliczyć dynamikę średniej płacy i produkcji. Zgodnie o oczekiwaniami rynku odczyt dynamiki produkcji przemysłowej powinien znaleźć się na poziomie 8,8 proc. r/r.
REKLAMA
REKLAMA
Jeżeli inflacja i produkcja przewyższą rynkowe szacunki, to nasilą się oczekiwania, związane z ewentualną podwyżką stóp procentowych w kolejnych miesiącach. To może pomóc złotemu, ale tylko teoretycznie. Po pierwsze „jastrzębia” retoryka jest znana inwestorom już od kilku tygodni, po drugie od słów do czynów droga daleka. Jeżeli złoty nadal będzie umacniał się tak szybko, jak ostatnio, to zacieśnianie polityki monetarnej nie byłoby celowe, a nawet stałoby się szkodliwe, biorąc pod uwagę fakt, iż eksporterzy nie zdołali dostosować się do bieżącego kursu walutowego.
Z kolei gwałtowne osłabienie naszej waluty wcale nie przybliżyłoby nas do podwyżki stóp procentowych, gdyż najpewniej zostałoby wywołane kolejnym silnym wstrząsem w strefie euro, który miałby wyraźne przełożenie na spadek tempa wzrostu globalnej gospodarki, a pośrednio również na nasze PKB. Wprawdzie celem Rady od zawsze było dbanie o inflację, a nie wzrost gospodarczy, ale warto wziąć pod uwagę, że ten i przyszły rok będzie cechować silne dostosowanie fiskalne, do którego zobowiązał się rząd. Zacieśnianie polityki monetarnej byłby w takiej sytuacji dużym ryzykiem.
Dowiedz się również: Co zrobić, żeby nie tracić na zmianach kursów walutowych?
Czemu, zatem mają tak naprawdę służyć ostatnie „jastrzębie” wypowiedzi członków RPP i medialne podgrzewanie tematu podwyżek? Czyżby po kryjomu dążono do stabilizowania kursu złotego, o czym było tak głośno jesienią ur., kiedy to NBP interweniował na rynku? Niewykluczone.
Polecamy serwis: Inwestycje
Jak w takim razie rozumieć ostatnie słowa Marka Belki? Podczas konferencji 8 lutego szef NBP dał do zrozumienia, iż nie można polegać na założeniu, że złoty pozostanie silny, gdyż jego ruchy są uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi. Czy to tylko czysty przypadek, że złoty podczas kolejnych dni stracił na wartości? Część inwestorów mogła potraktować te słowa jako brak wiary w siłę złotego, ale z drugiej strony odzwierciedlały one słuszny pragmatyzm szefa NBP.
Złoty od dawna zależy od łaski i niełaski zagranicznych graczy, co sprawia, że ryzyko, związane z postawieniem długoterminowej prognozy, nie jest małe.
Ostatnie zwyżki naszej waluty były wynikiem oczekiwań inwestorów, iż globalne spowolnienie nie będzie miało w tym roku aż takiego znaczenia, po tym jak uczestnicy rynku otrzymali serię lepszych danych makroekonomicznych z kluczowych gospodarek. Jednak jest zbyt wcześnie, aby odtrąbić scenariusz, zakładający koniec kryzysu. Bo, jeżeli nie Grecja, to Portugalia, jeżeli nie Portugalia, to Francja, jeżeli nie Francja, to Irlandia, jeżeli nie Irlandia, to może konflikt z Iranem – lista na najbliższe miesiące jest długa, kursy walut zmienne, a inwestorzy tak często dają się przecież ponieść emocjom…
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.