Dlaczego stajemy się nieasertywni
REKLAMA
REKLAMA
Asertywność jest niezwykle ważna w kontaktach z innymi ludźmi, zwłaszcza w firmie, gdzie prócz współpracowników zajmujących takie samo jak my, lub podobne stanowisko, mamy
do czynienia również z ludźmi stojącymi w hierarchii wyżej od nas (szef, kierownik) oraz osobami zajmującymi niższą, niż my, pozycję. Miła atmosfera jest możliwa tylko wtedy, gdy wszyscy pracownicy szanują się nawzajem – potrafią wymagać, by ich prawa były respektowanie, jednocześnie szanując takie same prawa innych osób. Dlaczego więc czasem przestajemy być asertywni? Poniżej zaprezentowane zostały najczęstsze powody.
REKLAMA
Porównaj: Jakie są poziomy asertywności?
Nieznajomość własnych praw
REKLAMA
Nie wolno zapominać o tym, że każdy pracownik dysponuje pewnym pakietem praw (prócz oczywiście tych, należnych wszystkim – „praw człowieka”). Trzeba zdać sobie sprawę, że nikt nie może od nas wymagać, np. nieomylności – mamy prawo popełniać błędy, mylić się. O ile potrafimy wziąć na siebie odpowiedzialność za pomyłkę, a błędy nie zdarzają się nam notorycznie, nie dzieje się nic złego.
Tak samo mamy prawo do informacji na temat celów i zadań, jakie stawia sobie nasza firma. Dzięki znajomości motywów, możemy lepiej i wydajniej pracować, a także mieć szansę zaproponowania własnych pomysłów i rozwiązań danego problemu.
Prawa, które przysługują nam, przysługują też innym. Jeśli wymagamy ich poszanowania od szefa i innych współpracowników, tak samo musimy respektować ich prawa, a także prawa naszych podwładnych.
Obawa przed reakcją otoczenia
Nieasertywne zachowania wyrabiają nawyki związane z unikaniem konfliktów za wszelką cenę, z ustępowaniem wszystkim na każdym kroku. Osobom tak postępującym wydaje się, że są przez otoczenie postrzegane jako uprzejme i pomocne. Stąd strach przed jakąkolwiek odmową, przed obroną własnego zdania – osobom nieasertywnym wydaję się, że gdy będą bronić swoich praw, sprawią zawód otoczeniu albo wyrządzą komuś krzywdę. Prócz tego może powstać obawa przed odrzuceniem, izolacją.
Mylenie asertywności z agresją albo nieasertywnego zachowania z uprzejmością
Mylenie asertywności z agresją, tak jak nieasertywności z uprzejmością ma w zasadzie tą samą przyczynę – asertywność utożsamiana jest z grubiaństwem, arogancją lub bezczelnością. Wiąże się to z nieumiejętnością wyrażania własnego zdania i opinii, obrony własnych praw. Osoby mylące asertywność z innymi formami zachowań nie potrafią nawet nie zgadzać się z innymi – uważają to za obrazę rozmówcy. Tracą na tym, bo przez to omijają ich awanse, rzadziej dostają podwyżki (po prostu nie umieją się o nie upomnieć!).
Poczucie zagrożenia
Jedni na zagrożenie reagują agresją, inni ucieczką, a jeszcze inni… stają się wyjątkowo nieasertywni. Przejawia się to przesadną uprzejmością, przymilaniem się, chęcią pomocy
w każdej sytuacji i na każdym kroku, mimo nawału własnych zajęć. Poczucie zagrożenia, np. ze strony bardziej przebojowych kolegów, sprawia, że chowają głowę w piasek i starają się być jak najbardziej uczynni i pomocni, choć tak naprawdę im się to nie podoba.
Niedocenianie się
REKLAMA
Jeśli kiedykolwiek uwierzymy w to, że jesteśmy mniej warci od innych, w bardzo krótkim czasie zaczniemy się tak właśnie zachowywać i tak też zacznie nas postrzegać najbliższe otoczenie. Może to spowodować, że nasi współpracownicy zaczną patrzeć na nas z góry,
a następnie zaczną wykorzystywać nas do osiągnięcia własnych celów.
Kolejnym minusem takiego myślenia jest to, że nie będziemy potrafili o nic poprosić, ani niczego się domagać – zakładając z góry, że niczego nie osiągniemy, podświadomie będziemy zachowywać się tak, że nam się nie uda.
Zobacz: Po co nam asertywność? - kilka wskazówek
Karolina Zaborska
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.