Kiedy brakuje ostatniej transzy kredytu?
REKLAMA
REKLAMA
Każdy wie, że kredyt walutowy niesie za sobą ryzyko zmiany kursu walutowego, czyli zmiany wysokości raty i wielkości zadłużenia. Osoby, biorące kredyt denominowany, o ryzku kursowym mogą przekonać się już na etapie wypłat.
REKLAMA
Kredyt indeksowany czy denominowany?
REKLAMA
Banki oferują dwa rodzaje kredytów walutowych: indeksowane i denominowane. W przypadku kredytu indeksowanego kluczowa jest kwota w złotych i to do niej bank dostosowuje ostateczną wartość zadłużenia w euro czy franku. W efekcie dopiero po wypłacie ostatniej transzy klient nie ma pojęcia, ile euro czy franków pożyczył. Za to przy kredycie denominowanym akcent położony jest na walutę. Z góry wiadomo, ile euro czy franków jest do oddania, ale dopiero przy ostatniej transzy kredytobiorca przekonuje się, ile pożyczył w złotych. Im dłuższy okres dzieli moment ustalenia kwoty kredytu w walucie do chwili jego ostatecznej wypłaty w złotych, tym większe istnieje prawdopodobieństwo, że równowartość w złotych może być zupełnie inna od oczekiwanej. Ryzyko występuje już na etapie starań o kredyt: w jednym banku kwota pożyczanej waluty wpisywana jest w momencie wnioskowania o kredyt, w innym będzie to dopiero dzień spisania umowy.
W efekcie kłopot z kredytem denominowanym niekiedy pojawia się nawet przy jednorazowej wypłacie. Gdy klient wnioskuje np. o 100 tys. euro, licząc, że pozwoli mu to otrzymać ponad 390 tys. zł, bo tyle właśnie potrzebuje, a kurs euro nieznacznie przekracza 3,9 zł, może poczuć się zaskoczony umocnieniem złotego. Jeśli kurs euro spadnie do 3,80 zł, to kredytobiorca otrzyma mniej pieniędzy. Jeżeli nie dysponuje oszczędnościami, to z transakcji nici.
Ryzyko jeszcze bardziej rośnie wówczas, gdy kredyt wypłacany jest w transzach. Jako przykład wzięliśmy pod uwagę kredyt denominowany w euro i franku, wypłacany w pięciu ratach. Pierwsza transza została uruchomiona 15 maja 2009 roku, a kolejne wypłacano co pół roku. Ostatnią kredytobiorca otrzymał 16 maja, w poniedziałek. Mimo atmosfery wciąż osłabiającego się złotego i co rusz rosnących kursów walut obcych, w każdym przypadku dostał mniej niż oczekiwał.
Dowiedz się także: Co się dzieje z kredytem hipotecznym po rozwodzie?
Kredyt denominowany w sześciu bankach
REKLAMA
Ryzyko zetknięcia się z kredytem denominowanym jest całkiem spore. Na 13 banków, udzielających kredytów w euro, sześć proponuje właśnie kredytów denominowany. Są to: Bank Ochrony Środowiska, Deutsche Bank PBC, Kredyt Bank, Lukas Bank, PKO BP i Raiffeisen. W Kredyt Banku pożyczka, mimo mylącej nazwy (kredyt denominowany) ma właściwości kredytu indeksowanego. - Każda transza wypłacana jest w określonej z góry kwocie w złotych – zapewnia Agnieszka Nachyła, dyrektor departamentu marketingu bankowości hipotecznej w Kredyt Banku. Z kolei w Raiffeisen Banku robione są już przymiarki do zmiany kredytu z denominowanego na indeksowany. W DB PBC klienci od pewnego czasu, aby ograniczyć ryzyko, korzystają z opcji wzięcia od razu całego kredytu. Przeliczona na złote kwota trafia na specjalnie oprocentowane, złotowe konto depozytowe, z którego później ewentualnie będą wypłacane pieniądze w transzach. Oprocentowanie depozytu ustala się w oparciu o stawkę WIBID 1M, pomniejszoną o marżę w wysokości 0,1 punktu procentowego. Obecnie wynosi ono 4,03 proc. Odsetki od depozytu pieniężnego przelewane są co miesiąc na wskazany przez klienta rachunek, prowadzony w DB PBC. Można je wykorzystać na pokrycie części rat. Mankamentem tego rozwiązania jest fakt, że klient od razu ponosi koszty uruchomienia całego kredytu, spłacając ratę kapitałową i odsetkową od łącznej kwoty, podczas gdy osoba, która bierze kredyt w transzach, zazwyczaj na początku płaci jedynie odsetki od uruchomionej kwoty. Kredytobiorca w DB PBC może poprosić o karencję w spłacie kapitału, ale odsetki od całości kredytu i tak musi płacić po przelaniu pieniędzy na konto depozytowe. Nie ma jednak obaw, że przy ostatniej transzy zabraknie kilkudziesięciu tysięcy złotych, jak zdarza się w pozostałych przypadkach.
Bank, licząc transze dla kredytu denominowanego, bierze kurs z dnia spisywania umowy lub wnioskowania o kredyt. W zależności od sytuacji dzieli to na wymaganą liczbę transz. W naszym przypadku wzięliśmy pięć równych transz, dla euro wynoszących po 22 340,40 EUR, a dla franka – po 33 593,20 CHF. Przyjęliśmy szczęśliwie dla naszego kredytobiorcy, że pierwsza transza była właśnie po takim kursie, na jaki liczył i dostał równe 100 tys. zł. Jednak z czasem, aby wypłacić naszemu klientowi 100 tys. zł, bank musiał przelewać coraz więcej euro. Koniec końców zabrakło waluty na ostatnią transzę i klient, zamiast 100 tys. zł, dostał równowartość 57 tys. zł.
W przypadku franka, klient straty na spadku kursu przy uruchamianiu drugiej, trzeciej i czwartej transzy odrobił nieco przy ostatniej, gdy kurs skoczył do niemal 3,10 zł. Było to prawie 10 gr. więcej niż w momencie uruchamiania kredytu wiosną 2009 roku. Koniec końców, również posiadacz denominowanego kredytu we franku otrzymał w ostatniej transzy o blisko 12 tys. zł mniej niż oczekiwał.
Polecamy serwis: Lokaty
Co zrobić z luką?
Co mamy począć, jeśli różnica między wypłatą banku a naszymi potrzebami jest na tyle duża, że nie ma szans na poratowanie się własnymi oszczędnościami, ani pieniędzmi rodziny? Można poprosić bank o zwiększenie kwoty kredytu. Aby powstał aneks do umowy, trzeba wykazać się wystarczającą zdolnością kredytową. Jeśli od podpisania umowy minęło już sporo czasu, bank zbada ją na nowo i poprosi o aktualne zaświadczenia o dochodach lub deklarację PIT. Biorąc pod uwagę taką ewentualność, należy wiedzieć, że pod koniec tego roku w życie wejdzie Rekomendacja S II, która nakazuje bankom bardziej rygorystyczne podejście do zdolności kredytowej osób, zadłużających się w walucie. Osoby, znajdujące się dziś na pograniczu walutowych możliwości kredytowych, mogą mieć problem ze zdobyciem dodatkowego źródła finansowania.
Halina Kochalska, Open Finance
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA