Dlaczego najtrudniej jest spłacić kredyt konsumpcyjny?
REKLAMA
REKLAMA
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przygotował raport pt. „Rynek zarządzania wierzytelnościami w Polsce oraz perspektywy jego rozwoju do 2014 roku”. Jego wyniki nie napawają optymizmem. Wydajemy lekką ręką pieniądze, których nie posiadamy, nie licząc się z konsekwencjami.
REKLAMA
Aż 13,5 proc. kredytobiorców będzie miało w tym roku problemy z regularną spłatą pożyczek na cele konsumpcyjne. Według szacunków IBnGR w 2010 roku łączna wartość zagrożonych kredytów mieszkaniowych i konsumpcyjnych wyniesie 32,9 mld złotych. W 2014 roku zagrożone kredyty mieszkaniowe osiągną wartość 3,3 mld zł. Wartość zagrożonych kredytów konsumpcyjnych wyniesie 27,3 mld złotych.
Przeczytaj również: Raty malejące, czy nadpłacanie kapitału - sposoby na szybszą spłatę kredytu
Okazuje się, że na pozór trudniejsze do spłaty kredyty mieszkaniowe są dla banków ponad pięciokrotnie mniej groźne niż pożyczki na cele konsumpcyjne. Najczęściej zaciągamy drobne pożyczki na podratowanie bieżącego budżetu domowego i kredyty na nagłe wydatki, takie jak leczenie, remont, kupno wyprawki do szkoły. Chętnie robimy zakupy na raty, nabywając sprzęt RTV i AGD, a także obciążamy swoje karty kredytowe. Czy to oznacza, że nasze decyzje o zaciągnięciu kredytu na bieżące potrzeby są mniej rozsądne i przemyślane? Czy krótszy okres spłaty i mniejsza kwota sprawiają, że łatwiej nam stwierdzić, że „jakoś to będzie”?
Polecamy serwis: Budżet domowy
- Z obserwacji i badań przeprowadzonych dotychczas wynika, że kredyty hipoteczne mają zawsze największy priorytet w każdym gospodarstwie domowym – mówi Piotr Krupa, prezes KRUK S.A. – Innymi słowy, w spłacie różnych zobowiązań rata kredytu hipotecznego jest regulowana zwykle w pierwszej kolejności. Gdy w rodzinnym budżecie zaczyna brakować pieniędzy, najpierw zaprzestajemy spłacania rachunków za usługi uprzyjemniające życie, bez których możemy żyć – czyli za telewizję, Internet. W następnej kolejności przestajemy regulować rachunki za telefon, media i niewielkie raty bankowe (kredyty gotówkowe, zakupy ratalne, karty kredytowe). Na samym końcu dopiero nie oddajemy pieniędzy, pożyczonych na zakup lub budowę domu czy mieszkania, w którym przeważnie mieszkamy. Wizja utraty mieszkania jest na tyle przerażająca, że kredytobiorcy robią wszystko, aby nie spełnił się najczarniejszy scenariusz – dodaje Krupa.
Źródło: Firma KRUK S.A.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.