Jaka strategia inwestycyjna sprawdza się na rynku Catalyst?
REKLAMA
REKLAMA
Aby kupić obligacje przedsiębiorstw, notowane na detalicznym rynku Catalyst, wystarczy rachunek maklerski i gotówka. Jednak żeby zawrzeć transakcję z satysfakcjonującą rentownością, potrzeba cierpliwości. Często nawet ogromnej cierpliwości, bowiem około połowa papierów po raz ostatni była przedmiotem giełdowego handlu w lutym, styczniu, a nawet w ubiegłym roku lub wcale (pomimo obecności na Catalyst).
REKLAMA
REKLAMA
Zróżnicowane oczekiwania inwestorów po obu stronach rynku powodują, że najlepsza oferta kupna może być nawet o kilka punktów procentowych niższa od najlepszej oferty sprzedaży (ceny obligacji wyrażane są w procentach ich ceny nominalnej). Z reguły największa rozbieżność dotyczy obligacji o terminie zapadalności krótszym niż rok.
Po wykluczeniu ich z analizy, przeciętna różnica pomiędzy rentownością brutto kupna, a rentownością brutto sprzedaży wynosi 0,64 pkt. proc. (dane po sesji 7 marca br.). Niejednokrotnie oczekiwana przez inwestorów (lub animatorów) rentowność brutto kupna i sprzedaży różni się o co najmniej 1 pkt. proc. W większości dotyczy to obligacji, którymi nie zawarto jeszcze żadnej transakcji w marcu.
Przeczytaj także: Lokata z oprocentowaniem poniżej 7-proc. to standard
Bez wątpienia kupujący najchętniej zawieraliby transakcję z dyskontem. Jednak w większości handel odbywa się po cenie wyższej od nominału. A to świadczy, iż właściciele obligacji znacznie rzadziej ustępują niż ich nabywcy.
Niecierpliwym inwestorom, którzy chcą szybko uzupełnić swój portfel o papiery dłużne przedsiębiorstw na rynku wtórnym, pozostaje zaakceptować wyższe ceny. W przeciwnym razie zmuszeni są oni do oczekiwania w nadziei, że sprzedający zechce niezwłocznie zamienić posiadane papiery na gotówkę. A zbyt daleko idąca cierpliwość nie zawsze musi się opłacić, ponieważ środki, zablokowane pod zlecenie, w żaden sposób nie zarabiają.
Polecamy serwis: Kredyty
REKLAMA
Na Catalyst można znaleźć również wiele papierów, które nie mają żadnych ofert po stronie sprzedaży. Inwestorzy nie chcą pozbywać się obligacji, wyemitowanych przez Bank Pocztowy, BBI Development NFI, Platinium Partners Group czy chociażby wybranych serii papierów Kruka, MCI Management oraz Navi Group.
Naturalnie antidotum na niską płynność dla inwestorów, którzy chcą kupić obligacje korporacyjne, może być udział w ofercie pierwotnej. Ta jednak często wiąże się ze względnie wysokim (na tle ceny nominalnej jednej obligacji) progiem minimalnym zapisu – zwykle jest to od 10 tys. zł do równowartości 50 tys. euro. Dlatego inwestorom, chcącym budować portfel instrumentów dłużnych małymi krokami, pozostaje rynek wtórny ze swoją wciąż niedoskonałą płynnością. Rynki giełdowy i pozagiełdowy znacznie różnią się między sobą.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.