Wskaźnik ceny do zysku na akcję (C/Z) w praktyce
REKLAMA
REKLAMA
Najlepszą metodą oceny, czy akcje są wyceniane na atrakcyjnym poziomie, jest porównanie bieżącego poziomu wskaźnika cena do zysku na akcję (C/Z) z jego średnią wartością, liczoną z możliwie długiego okresu z przeszłości. Jeśli C/Z znajduje się poniżej tej średniej, można pokusić się o kupowanie akcji w nadziei na zyski. Oczywiście, w oparciu o ten wskaźnik jesteśmy też w stanie konstruować różnego rodzaju mniej lub bardziej skomplikowane strategie inwestycyjne. Jednak niemal w każdym przypadku obowiązuje podobna podstawowa zasada.
REKLAMA
Choć wskaźniki tego typu jak C/Z z założenia tworzone są po to, by móc porównywać różne spółki, czyli w pewnym sensie sprowadzać je „do wspólnego mianownika”, trzeba mieć świadomość istnienia trwałych różnic między nimi, a ściślej mówiąc – między ich wartościami dla poszczególnych branż.
Przeczytaj także: Co może zaszkodzić kursowi waluty polskiej?
REKLAMA
Rzut oka na tabelę z giełdowymi wskaźnikami wystarczy, by dostrzec spółki, wyglądające bardzo atrakcyjnie, a wśród nich takie tuzy naszego parkietu, jak KGHM, PKN Orlen czy Lotos, szczycące się C/Z niższym niż 5. Pobieżne spojrzenie na ten wskaźnik jednak nie wystarczy.
Jak wynika z zestawienia ekspertów, spółki należące do branż paliwowej i surowcowej charakteryzują się znacznie niższym poziomem C/Z niż firmy o innym profilu działalności. Widać więc, że nie ma większego sensu porównywanie ich pod względem atrakcyjności choćby z deweloperami czy ze spółkami informatycznymi, gdyż może to prowadzić do błędnych ocen. Te różnice wynikają ze specyfiki danej branży i mają charakter trwały.
REKLAMA
Trzeba też pamiętać, że na średni poziom wskaźnika dla danej branży składają się wyniki bardzo różnych spółek. Są wśród nich takie, jak PKN Orlen, dla którego ta średnia wynosi 7,5, są też i takie, jak MOL, dla którego średni C/Z przekracza 20. W przypadku MOL bieżący C/Z wynosi 8,5, więc poziom niedowartościowania akcji tej spółki, w porównaniu do typowej dla niej średniej, wynosi 135 proc., zaś w przypadku PKN Orlen, przy obecnym C/Z, równym 4,8, niedowartościowanie sięga jedynie 56 proc. Oznacza to, że znacznie większym potencjałem wzrostu odznacza się kurs MOL.
Pozostając przy branży paliwowej, warto też zwrócić uwagę na dwie interesujące spółki, wchodzące w skład WIG-Paliwa, czyli Kulczyk Oil oraz Petrolinvest. Dla żadnej z nich nie można wyliczyć wskaźnika C/Z z prostej przyczyny: żadna z nich od pięciu lat nie osiągnęła zysku netto. Pojawienie się w nich zysku, początkowo prawdopodobnie niewielkiego, spowoduje skok ich C/Z do bardzo wysokiego poziomu. To także jedna z pułapek tego wskaźnika, tym poważniejsza, że trudna do „wymazania” z historii i powodująca zawyżanie średniego poziomu C/Z przez długi czas.
Polecamy serwis: Kredyty
Ta przypadłość to cecha nie tylko spółek o niestabilnej sytuacji biznesowej, podlegających dużym zmianom, także w kontekście emisji akcji, ale też takich „ustabilizowanych” firm, jak Telekomunikacja Polska. Gdyby konsekwentnie trzymać się statystycznych rygorów, długookresowy średni C/Z dla tej spółki wynosiłyby 144. W listopadzie 2002 roku średni C/Z dla Telekomunikacji Polskiej osiągnął 388, a dla całego polskiego rynku akcji – 16349,1 (dane za Biuletynem Miesięcznym GPW). Średnia liczona dla spółek z warszawskiej giełdy z uwzględnieniem tych danych wyniosłaby 374. To skutek silnych wzrostów kursów akcji większości firm w okresie odrabiania strat po pęknięciu internetowej bańki.
W ślad za tym nie szedł równie dynamiczny wzrost zysków, stąd wskaźniki wyceny osiągały astronomiczne wartości. Z podobnym zjawiskiem, choć na dużo mniejszą skalę, mieliśmy do czynienia (widoczne ono było w przypadku części spółek) także w pierwszej fazie obecnej hossy, rozpoczętej wiosną 2009 roku.
Te przypadki nie tyle obnażają słabości wskaźnika, ile każą zwrócić uwagę na jego specyfikę i konieczność jej uwzględniania w analizach i porównaniach. Dlatego należy ostrożnie traktować gotowe wyliczenia, bo możliwych sposobów podejścia do nich jest sporo. Zanim więc z tego drogowskazu zdecydujemy się skorzystać w inwestycyjnych posunięciach, warto za każdym razem wczytać się uważnie w instrukcję jego obsługi. Pamiętajmy, że nie można zawierzać wyłącznie cenie.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.