Rynek akcji w ujęciu rocznym – podsumowanie
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Minął rok 2011, który wbrew przewidywaniom nie zakończył się dobrze dla posiadaczy akcji. Po dwóch latach wzrostów (w 2009 r. +47%, w 2010r. +19%) indeks WIG spadł w 2001 r. o 21%. Na koniec minionego roku wartość tego głównego wskaźnika notowań na warszawskiej giełdzie znalazła się o 44% niżej niż maksimum z 2007 roku i o 77% wyżej niż minimum z 2009 roku. Stało się tak, mimo że wyniki finansowe spółek wzrosły, spora część z nich płaciła dywidendy, a wzrost gospodarczy w Polsce wyniósł prawdopodobnie ok. 4%, (choć jeszcze nie znamy dokładnych danych).
REKLAMA
Początek roku wyglądał obiecująco, jeszcze na początku kwietnia WIG znajdował się na poziomie ok. 50,3 tys. punktów, co oznaczało 6% wzrost w stosunku do końca 2010 r. Później przeważyły obawy inwestorów globalnych o sytuację w Europie, zwłaszcza dotyczących najpierw Grecji, później Hiszpanii, a na końcu Włoch. Obawy i wzrost awersji do ryzyka dotknęły też rynki wschodzące, co spowodowało spadki cen surowców i akcji, jak również wzrost cen złota. W tym otoczeniu polski indeks obniżył się o 25%, kończąc rok na sporym minusie.
Dysonans pomiędzy dobrymi zyskami a spadkami cen akcji spowodował, że najpopularniejszy wskaźnik wyceny C/Z (cena akcji podzielona przez zysk na akcję) wyniósł na koniec roku ok. 8 w porównaniu do 14 na koniec 2010 roku. Gdyby nie wzrost zysków spółek, to wynosiłby obecnie ok. 11, a więc jego spadek wynikał w połowie ze spadków na giełdzie, a w połowie ze wzrostu zysków.
Odwrotność tego wskaźnika (Z/C) na poziomie 8 wynosi 12,5%, co pokazuje, że zysk roczny spółek wynosi ok. 12,5% ich ceny. Wyceny znajdują się na poziomach dołków bessy, co potwierdza wskaźnik C/WK, wynoszący ok. 1. To z kolei oznacza, że można kupić przedsiębiorstwa giełdowe za równowartość ich majątku.
Przeczytaj także: Rynki finansowe w poszukiwaniu bezpiecznej przystani
REKLAMA
Takie wyceny wskazują, że inwestorzy obawiają się dalszego rozprzestrzeniania kryzysu, co powinno osłabić zyski spółek. Jeśliby się tak nie stało, to obecne poziomy cenowe należy uważać za dość atrakcyjne. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że niskie wyceny mogą utrzymywać się na rynku długo i zawsze istnieje zagrożenie, że spadną jeszcze bardziej.
W ramach sektorów, najbardziej ucierpiały notowania spółek z sektora budowlanego, gdzie górę wzięły obawy o rentowność kontraktów i jakość bilansów. Również bardzo słabo wypadł sektor deweloperów, którego problemy są związane ze słabym złotym oraz obawami o popyt na mieszkania, w związku z ograniczeniem dostępności kredytów walutowych.
Polecamy serwis: Kredyty
Oba sektory spadły o ponad 50%. Najlepiej na krajowym rynku wypadł sektor chemiczny (wzrost o +18%), gdzie widać było rosnące marże oraz sektor telekomunikacyjny (+10%), w którym co prawda nie widać wzrostów, ale bilanse spółek pozostają silne i generują dużo gotówki.
Akcyjne rynki rozwinięte zachowywały się lepiej od rynków wschodzących. Amerykański indeks S&P500 nie spadł w ciągu roku, niemiecki DAX obniżył się o 15%, a japoński Nikkei – o 17%. W tym czasie akcje greckie spadły o ponad 50%, czeskie – o 26%, a indyjskie – o 25%.
Rok 2011 był niewątpliwie trudny dla rynków akcji. Rok 2012 zapowiada się jako wielka niewiadoma. Z jednej strony niskie wyceny mogą spowodować duże wzrosty, ale z drugiej niekorzystny rozwój sytuacji w Europie jest w stanie pociągnąć za sobą dalszy wzrost awersji do ryzyka i dalsze spadki cen akcji. W tych warunkach lepiej skoncentrować się na analizowaniu informacji lub konsekwentnym inwestowaniu, niż próbować przewidywać, co wydarzy się na rynkach.
Michał Kopiczyński
Zarządzający funduszami akcji ING TFI
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.