Nowe rekordy za oceanem
REKLAMA
REKLAMA
Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych z 3,1 proc. w ostatnim kwartale ubiegłego roku do 1,8 proc. w pierwszych trzech miesiącach 2011 r. to zła informacja, podobnie jak skok liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 429 tys. Jeśli dodać do tego zwyżkę PCE core, czyli wskaźnika cen dóbr konsumpcyjnych bez żywności i energii, z 0,4 do 1,5 proc., to mieszanka ta, w normalnych warunkach, powinna spowodować spory spadek indeksów. Tymczasem w czwartek marudziły one mocniej jedynie na początku handlu, zniżkując o 0,1 proc. Później poszły w górę i trzykrotnie skutecznie obroniły się przed atakami niedźwiedzi. Ostatnie dwie godziny sesji nie pozostawiały wątpliwości. Dzień zakończył się zwyżką S&P500 o prawie 0,4 proc., a Dow Jones wzrósł o 0,6 proc. Wszystkie wskaźniki ustanowiły nowe rekordy. Nawet Nasdaq, który poszedł w górę o zaledwie 0,1 proc. Taka reakcja na złe informacje nie dziwi, jeżeli przypomnieć sobie słowa szefa Fed, zgodnie z którymi dalsze posunięcia zależeć będą od danych. Złe publikacje przysłużą się oddaleniu perspektywy zaostrzenia polityki pieniężnej.
REKLAMA
Dowiedz się także: Jak obniżyć podatek od zysków giełdowych?
Inwestorzy w Warszawie mogą z zazdrością popatrzeć na osiągnięcia parkietów w Nowym Jorku, Londynie i Frankfurcie. U nas chęci do wzrostów od kilku dni nie widać, ale trzeba mieć nadzieję na zmianę. Wszak i naszym wskaźnikom do rekordów niewiele trzeba. Niestety, bez zaangażowania większego kapitału niewiele da się zrobić. Tego zaś wyraźnie brakuje nie tylko u nas, ale także na innych rynkach wschodzących. Niechęć do tych rynków jest wyraźnie widoczna na giełdzie w Chinach. Od 21 do 28 kwietnia Shanghai B-Share stracił 10 proc., a uwzględniając wczorajsze, sesyjne minimum, zniżka przekraczała 14 proc. Z podobną skalą spadków mieliśmy do czynienia w listopadzie 2010 r., kilkanaście dni po pierwszej podwyżce stóp procentowych przez Ludowy Bank Chin. Druga i trzecia zniżka nie spowodowały większej reakcji. Obecny spadek wydaje się być opóźnionym echem czwartej, tej z początku kwietnia. W przypadku tej z października 2010 r. opóźnienie wynosiło 14 sesji, w przypadku obecnej – 12 dni. Dziś Shanghai B-Share odreagował spadki, zwyżkując na godzinę przed końcem handlu o 2 proc. Ale Shanghai Composite do wzrostu się nie kwapił. Na większości pozostałych azjatyckich parkietów indeksy traciły. Lekko zniżkowały także kontrakty na amerykańskie walory, ale to żaden sygnał.
Polecamy serwis: Lokaty
Przebieg dzisiejszych notowań będzie zależeć od danych, których nie zabraknie. Już wiadomo, że wskaźnik aktywności chińskiego przemysłu przestał spadać. Tuż po rozpoczęciu handlu poznamy nastroje europejskich przedsiębiorców i konsumentów oraz stopę bezrobocia. Po południu rozpocznie się amerykański serial, składający się z dynamiki dochodów i wydatków, indeksu aktywności gospodarczej w rejonie Chicago, wskaźnika nastrojów konsumentów, a wszystko zostanie okraszone kolejnym wystąpieniem szefa Fed.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.