Jakie wydarzenia odgrywały największą rolę na rynkach finansowych na początku lutego?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Ku szczęściu obserwatorów rynku, dalszej, wyraźnej poprawie uległy indeksy ISM w USA. Wskaźnik dla sektora przemysłowego wzrósł do poziomu 60,8 punktu, co jest najwyższym stanem od 7 lat. Natomiast wartość indeksu dla sektora pozaprzemysłowego wyniosła 59,4. Wysokie poziomy tych wskaźników wskazują, iż w najbliższych miesiącach powinniśmy być świadkami dalszego przyspieszania ożywienia amerykańskiej gospodarki. Zagrożeniem pozostaje jedynie fakt, iż historycznie osiąganie tak wysokich poziomów było często zbieżne z występowaniem punktów zwrotnych na rynkach akcji. Z drugiej strony, skoro w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wyjątkową recesją, prawdopodobnie również pokryzysowe ożywienie będzie miało schemat zupełnie odmienny od wcześniejszego.
REKLAMA
Piątkowe dane o kolejnym spadku stopy bezrobocia również powinny wywołać coraz większą nadzieję na szybką, pokryzysową „odbudowę” kraju. Według wstępnych danych liczba bezrobotnych w USA w styczniu wyniosła 13,863 mln osób, co stanowi 9% amerykańskiej siły roboczej, obecnej na rynku pracy. Choć spadek ten stanowi pozytywny symptom, kolejne informacje, zawarte w comiesięcznym raporcie o rynku pracy, wywołały głęboką konsternację i niepokój. Liczba nowych miejsc pracy w styczniu wyniosła jedyne 36 tys. wobec konsensusu rynkowego na poziomie 146 tys. Nawet po uwzględnieniu rewizji danych „w górę” za minione dwa miesiące, łącznie o 40 tys., wciąż wyniki pozostają niesatysfakcjonujące. Oznacza to, że ostatni, gwałtowny spadek stopy bezrobocia jest w dużej mierze wywołany rezygnacją części populacji z poszukiwania pracy w wyniku utraty nadziei na jej znalezienie w najbliższym czasie. Liczba osób, które nie są zaklasyfikowane jako siła robocza, aktywna na rynku pracy, wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o ponad 2 miliony i wynosi obecnie blisko 85,52 mln osób. Wydaje się, że spory ułamek tej populacji chętnie powróci na rynek pracy w momencie, gdy zauważy wyraźną poprawę koniunktury. Co ciekawe, w całym 2010 roku przybyło 909 tys. nowych etatów – z czego blisko połowa w maju – co oznacza, że jeśli tempo kreacji nowych miejsc pracy nie przyspieszy, do „wyczyszczenia” kryzysowego nawisu utraconych etatów potrzeba blisko 10 lat. Drugim czynnikiem, który wpłynął na gorszy, styczniowy wynik, jest rezultat burz śnieżnych, które nawiedziły Stany Zjednoczone, w wyniku czego wielu Amerykanów miało problemy z dotarciem do pracy. Negatywne skutki działań natury odczuło dużo sektorów, przede wszystkim budowlany. Bardzo ważny okaże się kolejny raport o rynku pracy, który odpowie na pytanie, czy mniejsza liczba utworzonych etatów to tylko pogodowy „wypadek przy pracy” czy też nowa posada pozostaje odległym marzeniem dla licznych Amerykanów.
Przeczytaj również: Dlaczego podwyżka stóp nie wpłynęła na koniunkturę giełdową?
Trendy w gospodarce
REKLAMA
W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami kolejnych rekordów na amerykańskim rynku akcji i trwającej od 2 lat hossy. Indeks S&P 500 zakończył tydzień na pułapie 1310,87 punktów, co jest najwyższym poziomem od końcowych dni czerwca 2008 roku. Piątkowy wzrost indeksu – pomimo nie najlepszych styczniowych danych z rynku pracy - ukazuje siłę parcia indeksu ku nowym rekordom. Wydaje się zatem, iż również obecny tydzień ma szanse wprowadzić indeks pięciuset największych spółek w USA na nowe szczyty. Póki co, przemawiają za tym również wysokie notowania wskaźników ISM dla przemysłu i ISM dla usług. Pozostają one wciąż w trendzie wzrostowym, mierzonym jako 6-miesięczna średnia krocząca. Indeksy te należą do grupy wskaźników wyprzedzających koniunktury, które dość dobrze potwierdzają trendy, występujące na rynkach akcji w długim terminie czasu.
Po słabym styczniu pierwszy tydzień lutego przyniósł wzrosty warszawskich indeksów. Najsilniej poszły w górę notowania WIG20 (+1,4%) i WIG (+1,2%), ale również indeksy małych i średnich spółek nie pozostały bierne. W bieżącym tygodniu na zachowanie rodzimych indeksów będą wpływać przede wszystkim nastroje na globalnych rynkach akcj, jak również prezentowane właśnie wyniki finansowe spółek za IV kwartał, m.in. czwartkowa publikacja wyników PKN Orlen. Sądząc po zachowaniu rynku, wydaje się, iż również ten tydzień zapowiada się optymistycznie.
Polecamy serwis: Kredyty
Ryzyko inwestycyjne
Po uspokojeniu nastrojów inwestorów udanymi, styczniowymi aukcjami obligacji państw PIIGS, środowa obniżka ratingu dla Irlandii przez agencję Standard and Poor’s wywołała ponowny wzrost obaw o państwa peryferyjne strefy euro. Rentowność irlandzkiego długu odnotowała gwałtowny wzrost, sięgając najwyższego poziomu od czasu przystąpienia tego kraju do strefy euro. Tylko w ciągu jednego dnia rentowność 2-letnich obligacji wybiła się „do góry” o blisko 200 punktów bazowych.
W ostatnim tygodniu na rynki oddziaływały obawy o kraje peryferyjne strefy euro oraz narastające oczekiwania inflacyjne w Europie i Chinach. Negatywny wypływ miała również niepewna sytuacja polityczna w Egipcie i lęk o rozprzestrzenianie się fali protestów na kolejne kraje arabskie. Wydarzenia te nie przyczyniły się jednak w ubiegłym tygodniu do wzrostu wskaźnika EMBI Plus Sorvereign Spread. Indeks ten spadł ostatnio aż o 6,8%, co oznacza zmniejszenie spreadu pomiędzy długiem rynków wschodzących a oprocentowaniem amerykańskich obligacji. Świadczy to o utrzymującej się na stosunkowo niskim poziomie awersji do ryzyka wśród globalnych inwestorów. Powyższe wydarzenia odbiły się na notowaniach cen złota, które ponownie zaczęły wzrastać po styczniowej korekcie.
Marek Arent
Analityk firmy Expander
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.