Bank Szwajcarii walczy z aprecjacją franka
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Jednym z pierwszych posunięć jest zawężenie docelowego przedziału 3-miesięcznej stopy LIBOR z dotychczasowych 0,00-0,75 proc. do 0,00-0,25 proc. Zapowiedziano jednocześnie kolejne ruchy, mające na celu zwiększenie płynności na rynku. Ponadto przedstawiciele SNB będą uważnie monitorować kurs CHF. Czy to będzie skuteczne? Pierwsza reakcja rynku jest dość gwałtowna – frank traci względem większości walut. Niewątpliwie SNB będzie musiał być konsekwentny w swoich dalszych działaniach, chyba, że pojawi się wsparcie z zewnątrz…
REKLAMA
REKLAMA
W ostatnich dniach coraz częściej mówi się o możliwej interwencji na rynku jena, którą miałby przeprowadzić Bank Japonii. Wczoraj rano tamtejszy minister finansów zasugerował, że warto uważnie obserwować rynek walutowy i przyznał, iż pozostaje w kontakcie z BoJ oraz innymi bankami centralnymi. Jednak we wtorek nic nie wydarzyło się na rynku jena – wydaje się, że BoJ czeka tylko na odpowiedni moment. Na rynku spekuluje się, iż możliwym terminem byłby piątek, kiedy to kończy się dwudniowe posiedzenie Banku Japonii. Może być to jednak wcześniejszy termin. Jeżeli zestawimy działania SNB i BOJ, to otrzymamy dość mocną interwencję, która może na jakiś czas zahamować aprecjację tzw. bezpiecznych przystani, czyli głównie franka i jena.
To, na jak długo takie działania wystarczą, będzie jednak zależeć od informacji, jakie napłyną z USA i strefy euro. W pierwszym przypadku wczoraj prezydent Obama, składając swój podpis pod ustawą, przegłosowaną po południu przez Senat, zakończył pierwszą część historii pt. „Zadłużenie USA”. Niemniej rynek od kilku dni grał już na drugą i trzecią część sagi. Druga dotyczy ratingu USA, a trzecia jest związana z perspektywami dla amerykańskiej gospodarki, które zaczynają wyraźnie się pogarszać. W kwestii ratingu mieliśmy wczoraj komunikaty dwóch agencji ratingowych – Fitch potwierdził rating na poziomie AAA, ale zapowiedział, iż w ciągu najbliższych tygodni dokona jeszcze dokładnego przeglądu i zastanowi się, czy nie obniżyć perspektywy do negatywnej. Taki ruch wykonał natomiast Moody’s, co stało się bezpośrednią przesłanką do wyraźnego umocnienia się franka, jena, a także złota wczoraj wieczorem. W dół poszły też giełdy.
Dowiedz się także: Jak duże cięcia budżetowe pomogłyby rozwiązać problemy USA?
Trzeba zauważyć, że obniżka perspektywy nie jest obniżką samego ratingu. To drugie oczywiście może mieć miejsce w najbliższych 12-18 miesiącach, ale nie musi. Jest wielce prawdopodobne, że agencje ratingowe posuną się tylko do obniżki perspektyw, gdyż cięcie ratingu mogłyby mieć zbyt negatywne konsekwencje dla rynków finansowych. I to paradoksalnie jest dobra wiadomość. Teraz pozostaje nam czekać na opinie ze strony S&P; agencja ta była ostatnio najbardziej krytycznie nastawiona. Jeżeli S&P potwierdzi swoją ocenę AAA, otworzy to przed FED furtkę do przygotowania programu QE3 i już wkrótce pojawią się spekulacje na ten temat. Zwłaszcza, jeżeli dane z amerykańskiej gospodarki nadal będą wypadać słabo – kluczowe mogą tutaj okazać się figury Departamentu Pracy USA w najbliższy piątek. Jeśli rynek zacznie grać pod QE3, dolar powinien zacząć wyraźnie tracić na wartości, a na rynki powróci apetyt na ryzyko. Na tym zyskałby także nasz złoty.
Oczywiście większa skłonność do ryzyka oznacza też mniejszą chęć do zakupów przewartościowanego już franka, a także zbyt mocnego jena. Niemniej, w przypadku „szwajcara” kluczowe będą też dane, które napłyną w najbliższych tygodniach ze strefy euro. Jeżeli Włosi zapowiedzą zwiększenie cięć budżetowych, Hiszpanie potwierdzą swoją determinację do reform (zwłaszcza opozycja, która może wygrać listopadowe wybory), a Niemcy przestaną „ociągać” się w kwestii wypracowania szczegółów pomocy dla Greków, to notowania euro znajdą motywację do wzrostów.
Dzisiaj uwaga rynku skupi się na informacjach/spekulacjach ze Szwajcarii, USA i strefy euro. Poznamy też dane makroekonomiczne (indeksy PMI, raport ADP i ISM dla usług).
EUR/PLN:
Ranne naruszenie okolic 4,04 nie okazało się trwałe, a w ciągu kolejnych minut notowania szybko wróciły w okolice 4,0250. Szczyt na 4,04 może zostać ewentualnie powtórzony w piątek (jeżeli dane z USA będą fatalne), ale wydaje się, że trzeba pomału nastawiać się na wyraźniejsze umocnienie złotego, które może pojawić się w przyszłym tygodniu. Wsparcie na dzisiaj to okolice 4,01-4,02.
Polecamy serwis: Inwestycje
USD/PLN:
Dzisiaj rano rynek wybił się ponad opór na 2,84 i zbliżył się do 2,86. Jednak późniejszy szybki spadek w okolice 2,82-2,8250 w zasadzie świadczy o tym, że strona popytowa na dolarze zaczyna słabnąć. Nie można wprawdzie wykluczyć próby powrotu ponad 2,84 w piątek (jeżeli dane z USA będą fatalne lub jutrzejszy komunikat ECB byłby mocno gołębi), ale wydaje się , że trzeba pomału nastawiać się na wyraźniejszy spadek USD poniżej 2,80 w przyszłym tygodniu.
EUR/USD:
Dzisiaj rano rynek zszedł na nowe lokalne minimum na 1,4142, ale kontra była dość szybka i wyprowadziła notowania wyraźnie ponad 1,42. To pokazuje, że na razie strefa wsparcia 1,4100-1,4150 spełnia swoją rolę. Oczywiście nie można wykluczyć próby jej przetestowania w piątek po południu (gdyby dane z USA były fatalne, lub jutrzejszy komunikat ECB był mocno gołębi). Dzienne wskaźniki nadal potwierdzają spadki, ale widać wyraźnie, iż strona popytowa na euro zaczyna szykować sobie grunt na przyszły tydzień. Dzisiaj skutecznym oporem powinna być strefa 1,4280-1,4300.
GBP/USD:
Wczoraj funt spadł na nowe lokalne minimum 1,6222. Jednak dzisiaj widać powrót do wzrostów – właśnie forsowana jest bariera 1,63. Popyt może mieć jednak trudności przy 1,6340-1,6350 i kolejne dni mają szansę przynieść próbę ponownego zejścia poniżej 1,6250. Niemniej przyszły tydzień powinien już być znacznie lepszy dla funta.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.