Wpływ ustawy deweloperskiej na proces kredytowania rynku pierwotnego
REKLAMA
REKLAMA
Po czterech miesiącach jej funkcjonowania, nasuwa się wniosek, że nie istnieje takie prawo, którego nie da się obejść lub przynajmniej nagiąć. Niepewność związana z dyskusyjną formą ustawy, skłoniła zarówno deweloperów jak i banki do podobnych wniosków.
REKLAMA
Pomimo nasuwających się na myśl wad wcielonej w życie ustawy, istotność jej wprowadzenia nie budziła wątpliwości, bowiem po kilku spektakularnych upadkach firm budowlanych, rząd musiał zwiększyć ochronę kupujących. Najważniejsze wprowadzone zmiany dotyczyły:
- braku możliwości finansowania budów z pieniędzy wpłacanych przez kupujących, poprzez stworzenie rachunku powierniczego i gwarancji bankowych,
- podpisywanie umów przedwstępnych w postaci aktu notarialnego,
- przedstawienie nabywcy prospektu informacyjnego zawierające szczegółowe informacje na temat realizowanego projektu,
Polecamy: Ustawa deweloperska 2012 - jak chroni kupującego?
Wprowadzone zmiany spowodowały uzasadniony sprzeciw deweloperów z uwagi na utrudnienia i koszty związane z nowym procesem sprzedaży.
REKLAMA
Nowe prawo i forma aktu notarialnego pozwala ponadto wpisywać się nabywcom w Księdze Wieczystej inwestycji w dziale Roszczenia. Słusznie pojawiały się więc głosy, że w przypadku zakupu na kredyt, nabywcy, którzy nie będą w stanie pozyskać finansowania, będą mieli możliwość blokowania sprzedaży mieszkania poprzez brak woli usunięcia roszczeń z Księgi Wieczystej.
Gdzie pojawia się prawo, pojawiają się również inteligentne formy obejścia. Część deweloperów – w szczególności o zasięgu ogólnopolskim – zdecydowało się nie podpisywać w pierwszej kolejności umów przedwstępnych, tylko umowy rezerwacyjne. Mają one charakter cywilno-prawny, z którego wynika mniej praw, ale i obowiązków stron wobec siebie, niż we wcześniejszych umowach przedwstępnych. Stwierdzają jedynie, że jedna strona ma w posiadaniu/ wybuduje nieruchomość, a druga jest nią zainteresowana na określonych w umowie warunkach.
Polecamy: Rynek kredytowy - informacje i trendy
Brzmi znajomo? I słusznie – tak wyglądała umowa przedwstępna przed wprowadzeniem ustawy. Legislator osiągnął więc to, że umowa przedwstępna zmieniła nazwę na „rezerwacyjna”, a następnie mamy dwa akty notarialne, czyli podwójny koszt.
REKLAMA
Umowa rezerwacyjna jest też forsowana przez stronę kupującą. Przed uzyskaniem pozytywnej decyzji kredytowej, czyli zielonego światła na finansowanie banku, nabywcy bardzo niechętnie ponoszą jakiekolwiek koszty transakcyjne i kilka tysięcy za umowę notarialną nie jest im na rękę.
Banki różnie reagują na tego typu umowy – część już wcześniej dawała możliwość wnioskowania o kredyt na podstawie rezerwacji (np.: BNP Paribas Bank, Deutsche Bank, PeKaO SA). Dla części jest to wciąż dziewiczy teren, który niechętnie chcą poznać lub kategorycznie odmawiają w ogóle podnieść jego kwestię (np.: ING, PKO BP, Bank Millennium). Gdy najwięksi gracze na rynku deweloperskim pozostaną przy umowie rezerwacyjnej, wówczas banki również będą musiały z czasem dostosować się lub pogodzić z utratą klienta.
Wcielona w życie ustawa deweloperska budzi kontrowersje do tego stopnia, że dochodzi do sprzecznych interpretacji nawet ze strony kancelarii prawnych. Na podstawie zamówionych opinii część deweloperów podpisuje więc umowy przedwstępne nadal w formie cywilno-prawnej, tłumacząc, że jeżeli nieruchomość została oddana do użytkowania, nie zachodzi ryzyko niedokończenia inwestycji i nie ma również sensu tworzenia prospektu informacyjnego wymaganego ustawą. Jest to jednak błędne rozumowanie, gdyż zgodnie z ustawą, nieruchomości, których sprzedaż rozpoczęła się po jej wejściu w życie, zwolnione są z obowiązku posiadania rachunku powierniczego i gwarancji bankowych, wyjątków odnośnie formy umowy przedwstępnej jednak nie ma.
Taki sposób interpretacji może mieć swój początek w definicji „umowy deweloperskiej” oraz „przedsięwzięcia deweloperskiego”, gdzie, jawi się ono jako „proces, w wyniku którego deweloper realizuje czynności faktyczne i prawne niezbędne do rozpoczęcia budowy oraz oddania budynku do użytkowania”. Po fakcie oddania do użytkowania kończy się więc „przedsięwzięcie deweloperskie” jak i obowiązki wynikające z ustawy dotyczące formy umowy przedwstępnej.
Art. 3. Ustawy o o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego
(...)
5) umowa deweloperska – umowę, na podstawie, której deweloper zobowiązuje się do ustanowienia lub przeniesienia na nabywcę po zakończeniu przedsięwzięcia deweloperskiego prawa, o którym mowa w art. 1, a nabywca zobowiązuje się do spełnienia świadczenia pieniężnego na rzecz dewelopera na poczet ceny nabycia tego prawa;
6) przedsięwzięcie deweloperskie – proces, w wyniku realizacji, którego na rzecz nabywcy ustanowione lub przeniesione zostaje prawo, o którym mowa w art. 1, obejmujący budowę w rozumieniu ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz. U. z 2010 r. Nr 243, poz. 1623, z późn. zm.3)) oraz czynności faktyczne i prawne niezbędne do rozpoczęcia budowy oraz oddania obiektu budowlanego do użytkowania, a w szczególności nabycie praw do nieruchomości, na której realizowana ma być budowa, przygotowanie projektu budowlanego lub nabycie praw do projektu budowlanego, nabycie materiałów budowlanych i uzyskanie wymaganych zezwoleń administracyjnych określonych odrębnymi przepisami; częścią przedsięwzięcia deweloperskiego może być zadanie inwestycyjne dotyczące jednego lub większej liczby budynków, jeżeli budynki te, zgodnie z harmonogramem przedsięwzięcia deweloperskiego, mają zostać oddane do użytku w tym samym czasie i tworzą całość architektoniczno-budowlaną;
(...)
Warto zwrócić uwagę, że część banków w takich sytuacjach akceptuje cywilno-prawną formę umowy i po pozytywnej decyzji kredytowej, przystępuje z kredytobiorcą do umowy właściwej, skutkiem czego, zamiast do prawa, instytucje finansowe stosują się do zasad zdrowego rozsądku: przy oddanych do użytkowania nieruchomościach nie można przecież mówić o ryzyku niewybudowania, mogą być więc traktowane analogicznie do rynku wtórnego.
Polecamy: Co powinieneś wiedzieć o kredycie z dopłatą?
Wprowadzona ustawa deweloperska pokazuje, jak szybko rynek weryfikuje ograniczenia stawiane przez regulatora. Jednak konsekwencje takiego obrotu sprawy oraz cel przyświecający ustawodawcy ciężko jest poddać jednoznacznej ocenie. Czy powinniśmy mieć pretensje do instytucji nadzorczych, którym znów nie udało się ochronić praw konsumentów, a jedynie przysporzyć dodatkowych formalności i kosztów, czy może cieszyć się z tego, że ingerencja państwowa po raz kolejny ugięła się pod siłą niewidzialnej ręki rynku? Jak dotąd próba podsumowania wcielonej w życie ustawy deweloperskiej bardziej skłania do określenia jej jako kłopotliwego dokumentu z wieloma zastrzeżeniami, niż jako zarządzenia porządkującego interesy potencjalnych nabywców nieruchomości.
Michał Wójtowicz, Salomon Finance
Jan Bijas, Salomon Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.