Jakie koszty składają się na całościowy koszt kredytu hipotecznego?
REKLAMA
REKLAMA
Oprocentowanie
REKLAMA
Oprocentowanie to najważniejsza „część” kredytu hipotecznego. Tworzą je dwie składowe – marża kredytowa i rynkowa stopa procentowa, na której oparty jest kredyt. Pierwsza jest zazwyczaj niezmienna przez cały okres spłaty, druga – wędruje wraz za stopami procentowymi w danym kraju (lub strefie w przypadku euro) i nastrojami uczestników rynku. Wysokość raty nie jest więc zależna wyłącznie od wynegocjowanych z bankiem warunków umowy, ale i od... światowej sytuacji finansowej.
Pół roku temu (i cztery podwyżki głównej stopy procentowej o 25 punktów bazowych wstecz) wskaźnik WIBOR 3M wynosił 3,90 proc. 13 czerwca opiewa już na 4,65 proc. Rata przykładowego, 30-letniego kredytu na 200 tys. zł, wzrosła o ponad 93 zł – z odczytu niemal 1 061,5 zł do poziomu 1 154,5 zł.
Prowizja i opłaty związane z kredytem
Niemałe koszty trzeba ponieść jeszcze zanim pożyczone środki zostaną przelane na konto. Mowa tu m.in. o wycenie nieruchomości (kilkaset złotych), taksie notarialnej za sporządzenie aktu notarialnego ustanowienia hipoteki (nawet kilka tysięcy), opłacie za wpis do księgi wieczystej (kilkaset złotych) czy podatku od czynności cywilnoprawnych (2 proc. kwoty transakcji), gdy mieszkanie nabywane jest na rynku wtórnym. Przede wszystkim jednak – o prowizji. Co prawda, wiele banków od skreślenia tej właśnie pozycji zaczyna konstruowanie promocyjnej oferty hipotecznej, niemniej i tak często można napotkać oferty, w których prowizja sięga nawet 4-5 proc. pożyczanej kwoty.
Dowiedz się także: Kiedy warto spłacić przed czasem kredyt hipoteczny?
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego należy uiścić, jeśli współczynnik LTV, a więc kwoty kredytu do wartości nieruchomości, przekracza 80 proc. Wysokość ubezpieczenia jest kalkulowana jako określony procent (zazwyczaj ok. 3 proc.) kwoty ponad poziom 4/5 wartości nieruchomości. Ubezpieczenie zostaje pobrane za kilka lat z góry (3 do 5), a po upływie tego czasu LTV kalkulowane jest ponownie. Znów, jeśli przekracza 80 proc., po raz kolejny należy zapłacić ubezpieczenie od nadwyżki. Choć ubezpieczenie niskiego wkładu własnego jest wymagane tylko w przypadku kredytów walutowych (narzuca to rekomendacja T), to banki zazwyczaj pobierają je także w przypadku zobowiązań złotówkowych.
Ubezpieczenie pomostowe
Przez pierwsze kilka miesięcy kredytowania musimy płacić za ubezpieczenie pomostowe – stanowi ono niewielki promil wartości kredytu, pobierany do czasu dostarczenia odpisu z księgi wieczystej z prawomocnym wpisem hipoteki na rzecz banku. Zazwyczaj banki życzą sobie również cesji praw z ubezpieczenia nieruchomości. W praktyce oznacza to, że w razie np. pożaru odszkodowanie w pierwszej kolejności spłynie na konto instytucji finansowej. Niekiedy obowiązkiem kredytobiorcy jest także ubezpieczenie się na życie.
Polecamy serwis: Budżet domowy
Spread walutowy
Bank zarabia także na spreadach walutowych. Jeśli masz kredyt walutowy (przyjmijmy – w euro), a raty przelewasz w złotówkach, to bank musi Ci niejako sprzedać europejski pieniądz. Zrobi to po doprawdy wysokim kursie, kilkukrotnie wyższym niż np. w kantorze. Skoro już przykład uwzględnia euro, to warto wiedzieć, że spread w tej walucie wynosi w polskich bankach średnio 24 gr (odczyt z 13 czerwca: kurs kupna – 3,80 zł, kurs sprzedaży – 4,04 zł).
Przewalutowanie
Już i tak dużo tych kosztów, ale nadal nie można jeszcze postawić kropki. Bo nietrudno wyobrazić sobie sytuację, kiedy klient postanawia wcześniej spłacić kredyt. Jeśli nastąpi to w okresie kilku lat (w zależności od banku od 3 do 5) od momentu wypłaty pieniędzy, nie obejdzie się bez ok. dwuprocentowej prowizji. A gdyby kredytobiorca zwietrzył okazję na korzystne przewalutowanie zobowiązania? Banki często mówią „proszę bardzo, ale zapłać nam za to”. Zazwyczaj instytucja pobiera ok. 1 proc. kwoty, podlegającej przewalutowaniu. Niekiedy pierwsze przewalutowanie jest bezpłatne, ale od kolejnych pobierane są opłaty.
Inne produkty bankowe
Trudno dziwić się, że banki proponują klientom, którzy wiążą się z nimi na długi czas spłaty kredytu, również inne produkty bankowe. Zazwyczaj dochodzi do małego „szantażu” – „my damy Ci niższe oprocentowanie albo nie pobierzemy prowizji, Ty kupisz od nas kartę kredytową, ubezpieczenie, i założysz konto osobiste, na które co miesiąc będzie wpływać odpowiednio wysoka kwota”. Fachowo zabieg ten nazywany jest „cross-sellingiem” i znajduje powszechne zastosowany w promocyjnych ofertach.
Mikołaj Fidziński
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.