Dlaczego brak porozumienia w USA zaszkodzi rynkom?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Święto 24 listopada w USA i handel na połowie mocy w piątek 25 listopada nie przeszkodziły podaży w spychaniu cen akcji na południe. W istocie brak sesji w czwartek i zamknięcie giełd na Wall Street w połowie dnia w piątek nie uchroniło indeksów amerykańskich przed przeceną o wartości porównywalne z indeksami rynków europejskich. Z perspektywy końca tygodnia doskonale widać, iż czwartkowa nieobecność graczy z USA przełożyła się na zachowanie większości rynków, które wzajemnie kopiowały swoje notowania.
REKLAMA
Nie ma jednak wątpliwości, iż kluczowym elementem ostatniego pełnego tygodnia listopada okazała się informacja, iż amerykańscy politycy nie są wstanie ciąć budżetu i zmienić podatków. W efekcie USA stanęły przed perspektywą wdrożenia automatycznej procedury wspomagającej ochronę budżetu, która za rok wymusi dynamiczne ograniczenia w wydatkach rządowych oraz wygaszenie ulg podatkowych, wprowadzonych przez administrację poprzedniego prezydenta. W praktyce oznacza to, iż na konsumentów spadnie podwyżka podatków, a na gospodarkę – szok w postaci spadku popytu.
Dowiedz się także: Czy warto teraz kupować akcje?
Nie mniej ważne było pytanie, co zrobią agencje ratingowe. Pierwsze sygnały działały uspokajająco. Agencja Standard&Poor's, która już wcześniej obniżyła rating, zapowiedziała brak zmian. Moody's podtrzymał najwyższy rating, ale też perspektywę negatywną, a Fitch powtórzył tezę, iż brak porozumienia w Kongresie może oznaczać zmianę perspektywy na negatywną. Analitycy i komentatorzy z radością przyjęli spokojne oświadczenia wielkiej trójki.
Trudno nie poddać w wątpliwość powodów tych działań. Brak porozumienia między politykami oznacza, iż problem zrównoważenia budżetu przechodzi na rok 2012, kiedy to całość energii amerykańskiej klasy politycznej pójdzie w kampanię polityczną, związaną z wyborami prezydenckimi. W praktyce oznacza to, iż każda ze stron będzie robiła sporo szumu, ale decyzje nie zostaną podjęte, bo nikt nie może ustąpić pola.
Polecamy serwis: Kredyty
REKLAMA
Demokraci nie zaakceptują redukcji wydatków na opiekę medyczną, a Republikanie – przedłużenia niższych podatków z wyłączeniem grupy podatników, zarabiających najlepiej. Różnice nie do zasypania wydają się dzielić obie strony sporu w zakresie opodatkowania firm. Pierwsi chcą obniżki podatków tylko dla przedsiębiorców, zatrudniających pracowników, podczas kiedy drudzy szukają sposobu na niższe obciążenia. Takich różnic można wyliczyć wiele, ale najważniejsze jest to, iż żaden z proponowanych programów prawdopodobnie nie zostanie wprowadzony zanim Ameryka nie wybierze prezydenta na kolejną kadencję.
W skrócie rzecz ujmując, rynki będą zmuszone do obserwacji politycznego ping ponga i rentowności obligacji. Dziś USA zdają się mieć premię w postaci zamieszania w Europie i rosnących wątpliwości, jakie wzbudza Japonia, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Kiedy rynek zacznie żądać więcej za kredyt dla Wuja Sama, temat wróci na pierwszy plan z siłą znacznie większą niż lekkie wahnięcie.
Adam Stańczak
analityk DM BOŚ SA
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.