Kompromis w Kongresie nie oznacza końca problemów
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Informacje makroekonomiczne jasno wskazywały, że problemy z wirtualnymi limitami długów wcale nie są tym, czym należy się w tej chwili przejmować. Problemem jest sektor przemysłowy niemal w każdej części świata. Idąc chronologicznie, poranne wskazania indeksu PMI dla przemysłu w Chinach zbliżyły się niebezpiecznie blisko poziomu 50 pkt., który oddziela rozwój od recesji i kontynuując trend w trzecim kwartale 2011, może pokazać, że ta lokomotywa globalnego przemysłu kurczy się.
REKLAMA
Następnie identyczne dane, a więc i problemy, ujawniły się w Niemczech oraz całej strefie euro. Gorzej było tylko w Wielkiej Brytanii, gdzie sektor przemysłu już się zmniejsza. Lokalnie mogliśmy się pocieszyć tym, że analogiczne wskazania dla polskiego przemysłu idą w absolutnie drugą stronę i nasza gospodarka powiększa się, ale na pewno nie będziemy w stanie utrzymać długo wzrostu w tak negatywnym otoczeniu zewnętrznym. Ponadto, reakcji, i to niewielkiej, na wzrost PMI dla przemysłu w Polsce można było szukać tylko na rynku złotego, zaś rynek akcji pozostawał stabilny.
Przeczytaj również: Jaka strategia inwestycyjna sprawdza się w przypadku funduszy?
Powyższe informacje wzmocnił niski i wybitnie rozczarowujący indeks ISM, opisujący sektor produkcji w Stanach. Fakt, że jest on słabszy niż się spodziewano, można było zaakceptować, bo wskazywał na to piątkowy odczyt indeksu Chicago-PMI, jednak to, co zobaczyliśmy, było prawdziwym szokiem. ISM wyniósł zaledwie 50,9 pkt. i znajduje się najniżej od lipca 2009 roku. Do tego indeks nowych zamówień zszedł poniżej 50 pkt., czyli optymizmu; przyszłości w tych danych nie widać. Efektem tak słabych odczytów była niemal paniczna wyprzedaż na rynkach i kolejne rekordy siły franka. Te ostatnie szczególnie uwidoczniły się na parze CHF/PLN, gdzie aktualne rekord to 3,62, a trend umacniania się franka trwa w najlepsze.
Polecamy serwis: Kursy walut
Nie wydaje się jednak, aby słabe dane były jedną przyczyną tak gwałtownych spadków na GPW i pozostałych europejskich parkietach. Po niskich odczytach rynek zaczął obawiać się środowych danych na temat ISM z sektora usług i piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy. jeżeli tylko Jeżeli zaskoczą one pozytywnie, zobaczymy gwałtowne odreagowanie i zwyżki, a WIG20 weźmie na celownik 2800 pkt. Jednocześnie każda kolejna, zła informacja w tym tygodniu poważnie zagrozi utrzymaniu obszaru 2650 pkt., a po jego przełamaniu nerwy spowodują poważną przecenę. W poniedziałek wynik walki popyt-podaż to 1:1. Dług i rozwiązanie jego wirtualnych zagrożeń zapewnia punkt bykom, a słabe dane dają punkt dla niedźwiedzi.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.