Czy byki będą w tarapatach?
REKLAMA
REKLAMA
We wtorek, w pierwszej części sesji, amerykańscy inwestorzy nie byli zdecydowani, co mają robić i indeksy przez kilkadziesiąt minut przebywały w okolicach poniedziałkowego zamknięcia. Widać, że ani rozczarowujące informacje o spadku aktywności w rejonie Richmond, ani spadek cen nieruchomości, nie stanowiły dla nich natchnienia do działania. Jednak później, bez widocznego powodu, wskaźniki mocniej poszły w dół. We wtorek „mocniej” oznaczało 0,4-0,5 proc., więc jak na ostatnie, nerwowe czasy, można mówić wręcz o nudzie. Ale w tej nudzie widać było oznaki walki. Po każdym z kilku ruchów spadkowych następowała kontra byków. W przypadku S&P500 nie dało to wyraźnych rezultatów. W najgorszym momencie tracił on nieco ponad 0,4 proc., kończąc dzień w okolicach tego poziomu. Od dwóch dni przebywa blisko 1300 punktów, ale nie jest w stanie wspiąć się wyżej. Lepiej zachowywał się Dow Jones. Choć także zaliczył spadek, to jednak mniejszy, sięgający 0,15 proc. Indeks ten nie zszedł poniżej 12 tys. punktów, a w ciągu dnia kilka razy udało mu się wyjrzeć nad kreskę. Przebieg sesji nie ma większego znaczenia prognostycznego. Odreagowanie spadków zostało zatrzymane, czekamy na nowe impulsywnie. Dzisiaj nie dostarczą nam ich raczej dane makroekonomiczne. Poznamy jedynie wielkość sprzedaży nowych domów. Za to rynki ma szansę poruszyć publiczne wystąpienie Bena Bernanke’a. Ponieważ ostatnio jest on optymistą, można obstawiać, że taką postawę zaprezentuje i tym razem.
REKLAMA
Przeczytaj również: W jaki sposób została osłabiona presja inflacyjna w Polsce?
Kwestię nastrojów w Europie przesądza informacja o tym, że portugalski parlament najpewniej nie przyjmie nowego programu oszczędności. Jeśli tak się stanie, nawet bez szachowego doświadczenia można przewidzieć najbliższe dwa ruchy. Pierwszy to dymisja rządu i nowe wybory, które nie zmienią układu sił. Drugi to wystąpienie Portugalii o pomoc finansową.
Polecamy serwis: Karty kredytowe
Na giełdach azjatyckich przeważają dziś wzrosty. Ich skala tylko w nielicznych przypadkach przekraczała kilka dziesiątych procent. Jedynie w Bombaju i Szanghaju zwyżki sięgnęły 1 proc. Nikkei spadł o 1,65 proc., prawdopodobnie w reakcji na informację o tym, że straty spowodowane trzęsieniem ziemi mogą sięgnąć 300 mld dolarów, czyli 6 proc. PKB. Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy idą w dół, nie wróżąc posiadaczom akcji optymistycznego początku notowań na europejskich parkietach.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA