WIG20 osiągnął swoje ulubione 2700 pkt.
REKLAMA
REKLAMA
Jedyny, istotny komunikat ze strefy euro dotyczył inflacji. Była ona minimalnie niższa od prognoz i poprzednich odczytów. W styczniu 2011 wyniosła 2,3 proc., a bez uwzględnienia paliw i żywności – 1,2 proc. Ten poziom nadal znajduje się powyżej celu ECB, więc należy oczekiwać, że podczas czwartkowej konferencji prezes banku odniesie się do tych danych. Rynek dość jasno pokazuje swoje oczekiwania, umacniając euro i licząc na szybszą podwyżkę stóp w krajach wspólnej waluty. Giełdy nie zareagowały jednak na tą informację. Również spokojnie został przyjęty raport o dochodach i wydatkach Amerykanów, który był niejednoznaczny. Co prawda dochody wzrosły o 1 proc., co daje wynik lepszy od oczekiwań, ale wydatki zwiększyły się jedynie o 0,2 proc., a to są już rezultaty dwukrotnie słabsze od prognoz. Takie wyniki z jednej strony można interpretować jako ożywienie gospodarcze, bo obywatele zarabiają więcej, jednak rosnące koszty, np. paliw, ograniczają chęć do wydatków.
REKLAMA
Przeczytaj również: Jaka była wielkość wskaźnika wyprzedzającego koniunktury ESI w latach 2001 – 2011?
Ten oczywisty przejaw ostrożności w niepewnym środowisku ekonomicznym można zaobserwować również w rosnącej stopie oszczędności obywateli USA, która zwiększyła się do 5,8 proc. Powiększająca się stopa oszczędności daje podstawy do dalszych wzrostów cen akcji, ponieważ przejawia się w wolnej gotówce, jednak zbyt szybki wzrost wiąże się z giełdową stagnacją. Najważniejsza dla rynku informacja została podana na samym końcu. Wskaźnik Chicago PMI sięgnął aż 71,2 pkt. i znów pobił rekord ostatniego dwudziestolecia. Prognoza tak dynamicznego rozwoju rejonu Chicago to bardzo dobra zapowiedź publikowanych w tym tygodniu wskaźników ISM, opisujących rozwój całej amerykańskiej gospodarki, a więc ewidentnie byczych sygnałów.
Polecamy serwis: Kursy walut
W końcówce WIG20 na dużym obrocie powiększył wzrosty do 1,66 proc., co umożliwiło mu osiągnięcie najwyższego od dwóch tygodni poziomu. Duża w tym zasługa KGHM, który przypomniał graczom o swoim istnieniu, rosnąc 4,4 proc. Wyjście indeksu powyżej 2700 pkt. trudno uznać za niespodziankę. Takiego rozwoju wydarzeń można było spodziewać się jako reakcji na zbliżenie do dolnego ograniczenia trendu bocznego oraz na ostatnie, wyraźne zwyżki na rosyjskim i węgierskim rynku. Tym razem kapitał zawitał do nas. Sytuacja dopiero teraz może stać się interesująca, ponieważ w tym tygodniu popyt stoi przed szansą sięgnięcia styczniowych maksimów przy wyprowadzaniu wzrostów z odpowiedniego „rozbiegu”. Taki atak ma zawsze większe szanse powodzenia, ale czy skończy się sukcesem, będzie można stwierdzić po trwałym wybiciu ponad ostatnie szczyty.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.