Portugalia: nie ma rozmów na temat pomocy ze strony UE
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Podaż na WIG20 bez problemu przełamała ubiegłotygodniowe minima, przez co zlikwidowany został prawie cały rajd z indeksu z początku grudnia. Przy prawie 2 proc. spadku popyt zdołał opanować sytuację, a w końcówce udało się nawet odrobić połowę strat, jednak zawdzięczaliśmy to głównie sektorowi bankowemu. Statystycznie sesję zdominowały niedźwiedzie przy 252 spółkach taniejących i zaledwie 86 rosnących.
REKLAMA
Kalendarium w poniedziałek nie przewidywało żadnych wydarzeń, poza wystąpieniem szefa ECB, który wypowiadał się na temat spotkania najważniejszych bankierów centralnych świata. Rynki były jednak bardziej zainteresowane obserwacją rosnącego kosztu ubezpieczenia długu (CDS) Portugalii oraz rosnącymi rentownościami obligacji Irlandii i Grecji. Przez to w serwisach zupełnie nie zostały zauważone słowa Jean-Claude Tricheta, który stwierdził, że globalna gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu szybciej niż się tego spodziewano, czego konsekwencją jest pojawienie się presji inflacyjnej w krajach rozwijających się. To o tyle istotny komunikat, że jednoznacznie wskazuje kierunek, obrany na podwyżki stóp procentowych, a więc scenariusz, którego rynki nie biorą pod uwagę w 2011 roku.
Dowiedz się także: Jak zachowywał się rynek finansowy w pierwszym tygodniu stycznia 2010?
Temat Portugalii niepokoił inwestorów z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, w poprzednim tygodniu państwo to sprzedało bony skarbowe z niemal dwukrotnie większą rentownością niż na poprzedniej aukcji. Po drugie w tym tygodniu kraj ten musi znaleźć chętnych na dług za blisko 3 mld euro, a po trzecie i najważniejsze Portugalia jak i Komisja Europejska oficjalnie dementują spekulacje o ewentualnych rozmowach, zapewniających finansową pomoc. Irlandia identycznie zapewniała jeszcze na początku listopada, by po dwóch tygodniach zmienić zdanie o 180 stopni. Również tym razem rynki zdają się wiedzieć więcej niż jest podawane w oficjalnych komunikatach. Całą sytuację komplikuje fakt, że ECB podobno już pod koniec poprzedniego tygodnia skupował portugalskie papiery, tak na wszelki wypadek, aby zbić rentowność.
Polecamy serwis: Kursy walut
Spadki na GPW nie są jeszcze groźne, ponieważ nawet nie zbliżyliśmy się do wsparcia na poziomie 2600 pkt., ale narastający z dnia na dzień obrót sugeruje, że chętnych do sprzedaży przybywa. Można oczekiwać jeszcze co najmniej jednego, spadkowego dnia i ewentualnego testu poziomu 2600 pkt., przy którym aktywuje się większy popyt. Jeżeli w ramach tamtego odreagowania nie uda się powrócić ponad 2700 pkt., inwestycje w akcje staną się istotnie bardziej ryzykowne.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.