Konsumenci ostatnią szansą dla browarów rzemieślniczych
REKLAMA
REKLAMA
Jaka jest kondycja branży browarniczej?
„Wszystkich, którzy mają ochotę zapytać, jak tam sobie radzimy, informuję że już sobie nie radzimy – odnosi się w swoim wpisie w serwisie społecznościowym Tomek Krupa, właściciel pubu Pułapka.
REKLAMA
– Obrót nie pozwala nawet na opłacenie bieżących rachunków. Mamy również do opłacenia zezwolenie na sprzedaż alkoholu, którego nie możemy sprzedawać. Jak nie zapłacimy, zezwolenie wygaśnie. Uzyskanie nowego jest ogromną procedurą biurokratyczną, wymagającą również zatwierdzenia ze strony sanepidu, który jak wiadomo ma teraz raczej inne problemy na głowie. Nikt nie informuje nas, kiedy obostrzenia zostaną zniesione, nie mamy szansy nawet zarobić na tę opłatę. Ze składek ZUS do tej pory nie zostaliśmy zwolnieni, czyli oficjalnie dalej musimy płacić za przywilej prowadzenia biznesu, którego praktycznie nie możemy prowadzić - dodaje Krupa.
- Od początku roku mieliśmy dwóch klientów na jedzenie na wynos - mówi właścicielka jednego z pubów w centrum Warszawy.
- Nie wiem już co robić, odwiedzają mnie już tylko policjanci i sanepid. Kontrolują, czy nikogo u nas nie ma. Zainwestowaliśmy w lampy UV, dezynfekcję… Pracuję tu prawie 25 lat i już po prostu nie wiem, jak mogę pomóc swojemu dziecku - podsumowuje.
Sytuacja właścicieli i pracowników gastronomii, pubów, restauracji, barów jest tragiczna.
- To dziesiątki tysięcy osób - mówi Przemek Iwanek, producent cydru rzemieślniczego Pełnia i propagator kultury piwnej.
- Co więcej, to jest jak przewracające się kostki domina. Kiedy puby nie kupują piwa, browary, cydrownie, czy winiarnie też nic nie sprzedają. Dalej są dostawcy sprzętu, surowców, maszyn. Warto o tym pamiętać podczas zakupów. Nasze decyzje w istotny sposób wpływają na to, jak wygląda nasza gospodarka. I czy polscy producenci, rzemieślnicy przetrwają ten trudny czas”.
Polecamy: Ulgi na rozwój i innowacje w PIT i CIT. Zmiany 2021
Jak rząd pomaga gastronomii w trakcie pandemii?
Stowarzyszenie konsumenckie Wolny Kraft z niepokojem obserwuje, jak wysycha system naczyń połączonych jeszcze do niedawna pełnych rzemieślniczego piwa. Niedawno apelowaliśmy do rządzących, aby pozwolili na sprzedaż alkoholu na wynos lub przez internet. Rządzący nie zrobili w tej sprawie nic. Dziś – razem z przedsiębiorcami – prosimy: przestańcie ściągać opłaty od firm, którym nie pozwalacie pracować.
„Rząd nam nie pomaga, ale też żadnej pomocy nie oczekuję – mówi Grzegorz Durtan, właściciel browaru Deer Bear i restauracji BAZA.
- Chcę jednak, żeby przestał nas okradać. Ze składek ZUS, za pracowników, dla których nie ma pracy, koncesji za alkohole, których nie możemy sprzedać, to jest nie ważne, mamy płacić.
„W samym ostatnim kwartale zapłaciliśmy grubo ponad 100 000 złotych (nie licząc akcyzy, bo to by było 2-3 razy tyle), w tym dużo ZUSu i masę podatku VAT – wtóruje mu Mateusz Górski, współwłaściciel Browaru Brokreacja i firmowego pubu – pod koniec grudnia za 3000 zł wymieniliśmy kasę fiskalną na kasę online w pubie, żeby nabijać te 15,60 dziennego utargu”.
Zapaść browarów rzemieślniczych
REKLAMA
“Małe browary rzemieślnicze i puby nie potrafią przebić się i dotrzeć do klientów. Nie mają na to środków i umiejętności. Ich wpisy i apele często nawet nie docierają do społeczności, którą tworzyli na różnych portalach przez lata, od kiedy te zmieniły algorytmy wyświetlania treści - mówi Paweł Leszczyński, prezes stowarzyszenia Wolny Kraft. - Odchodzą w ciszy, bo też ile można pisać o tym, że jest ciężko, a sens prowadzenia działalności staje pod znakiem zapytania. A ich doświadczenie i miejsce, które zajmowali, współtworząc kolorową różnorodność produktów i usług najwyższej jakości trudno będzie czymś zastąpić”.
Niektóre puby i browary mogą jeszcze sprzedawać na miejscu. Pomagają też sklepy specjalistyczne. Warto wybrać się samemu - platformy dowozowe pobierają olbrzymie prowizje. Są też akcje takie, jak Panta Rhei stowarzyszenia Wolny Kraft, którego członkowie wykupują piwa od najmniejszych browarów rzemieślniczych i degustują je razem, przy okazji oceniając poziom polskiego piwowarstwa. Niestety wygląda na to, że oddolne inicjatywy i wsparcie klientów to jedyna pomoc, na jaką liczyć mogą w tej chwili poszkodowani przedsiębiorcy.
“Mówi się, że to nadzieja umiera ostatnia i chyba to właśnie się dzieje. - komentuje Michał “Docent” Maranda, jeden z piwnych blogerów Polskieminibrowary.pl.
- Lokale z dobrym piwem, a przez to najmniejsze browary znalazły się w dramatycznej sytuacji. Na naszych oczach rozpada się to, co z takim mozołem budowane było przez dekadę polskiej piwnej rewolucji. Jako Stowarzyszenie próbujemy wspierać piwowarów z najmniejszych polskich browarów, przygotowując zestawy degustacyjne piw od browarów, które utraciły większą część przychodów z gastronomii”.
Więcej informacji znajdziesz w serwisie MOJA FIRMA
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.