Co może zaszkodzić polskiej walucie?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Czy Jaime Reusche powiedział w czwartek 20 października coś, z czego inwestorzy nie zdawaliby sobie wcześniej sprawy? Nie. Słowa analityka agencji ratingowej Moody’s pokazały tylko, że problem jest poważny i nie można go dłużej bagatelizować. O konieczności przedstawienia przez rząd bardziej radykalnego planu reform fiskalnych mówi się od dawna – część analityków miała nadzieję, iż po zakończonych wyborach, sprawa ta nabierze tempa.
REKLAMA
W październiku nie tylko Moody’s wypowiadał się o nas krytycznie – w środę 19 października prezes Fitch Polska powiedział wprost: „musimy mieć konkretne plany, polski rząd nie może pozorować pewnych ruchów, bo czasu jest coraz mniej”. No właśnie, kryzys w strefie euro nauczył inwestorów, iż krajów, które mogą mieć problemy z tytułu nadmiernego zadłużenia i niezrównoważonego budżetu, nie należy ignorować. Polski rząd musi mieć, zatem, świadomość, że ceną za opieszałość będzie wzrost kosztów obsługi długu. Oczywiście do realizacji negatywnego scenariusza może być daleko, ale czyż rynki finansowe nie są od tego, aby ze sporym wyprzedzeniem dyskontować przyszłe wydarzenia?
W drugiej połowie października okazało się, że potrzeby kapitałowe europejskich banków z tytułu konieczności ich dokapitalizowania mogą być o połowę mniejsze niż wcześniej sądzono – źródła unijne mówią teraz o kwocie rzędu 100 mld EUR.
REKLAMA
Czy rzeczywiście sytuacja sektora nie jest tak zła, czy też bankowcy pod wpływem presji polityków, a także ze względów wizerunkowych, postanowili poprawić swoje bilanse, decydując się na sprzedaż części bardziej ryzykownych aktywów, a w ostateczności też na zmniejszenie akcji kredytowej? Jeżeli przyjmiemy ten scenariusz za realny, to trudno jest oczekiwać, aby na dłuższą metę nie ucierpiały na tym polskie papiery – zwłaszcza, że mamy przecież dobry pretekst, jakim jest wspomniana opieszałość polskiego rządu w kwestii reform.
Prof. Zyta Gilowska z Rady Polityki Pieniężnej w jednym z wywiadów przestrzegła przed ryzykiem spekulacyjnego ataku na złotego pod koniec roku – jej zdaniem zagraniczni inwestorzy dobrze wiedzą, że polskie władze będą zdeterminowane bronić kursu złotówki, chociażby ze względu na rozliczenie wartości zagranicznego długu w ostatnim dniu grudnia.
Nikt rozsądny nie przeprowadza ataku spekulacyjnego, kiedy nie ma ku temu mocnych, negatywnych argumentów. Według piątkowych słów prof. Marka Belki one nie istnieją – no ale szef NBP jest przecież zmuszony także do „werbalnych” interwencji. W pewnym sensie ma jednak rację – obecnie nadmiernych zagrożeń nie widać. Tylko, dlaczego po czasie okazuje się, że spekulantom tak często udaje się zaskakiwać decydentów?
Przeczytaj również: Kurs sprzedaży franka w kantorach internetowych
Kursy walut w skrócie:
PLN:
Złotemu zaszkodziło zamieszanie przed niedzielnym szczytem Unii Europejskiej, a także czwartkowy komentarz analityka Moody’s nt. ryzyka obniżki perspektywy ratingu dla Polski w najbliższych miesiącach. Rynek spekuluje, iż europejskie banki mogą zmniejszać swoją ekspozycję na ryzykowne aktywa w obliczu konieczności spełnienia wyższych wymogów adekwatności kapitałowej. To wszystko może szkodzić polskim aktywom w najbliższych tygodniach. Niemniej złoty ma szansę odrobić część strat – motorem będą oczekiwania, związane z wynikami drugiego szczytu UE. Niemniej bilans piątek-piątek może być spadkowy
EUR:
Ogromna zmienność i tydzień zakończony na stratach, ale niezbyt dużych – to wynik napływających nieraz dość rozbieżnych komunikatów ze strony polityków, odnoszących się do niedzielnego szczytu UE. Pomysł, aby zwołać drugie spotkanie w środę, został dobrze odebrany przez rynek pod koniec tygodnia, zwłaszcza że Niemcy dali do zrozumienia, iż ich różnice pod względem stanowiska Francji, odnośnie pakietu ratunkowego dla Europy, nie są tak duże.
Wyniki szczytu w środę mogą rozczarować inwestorów. Zwłaszcza, że kwestia, w jaki sposób EFSF miałby efektywnie działać na rynkach, najpewniej pozostanie nierozstrzygnięta. W efekcie w perspektywie tygodnia euro może znaleźć się niżej.
USD:
Bazując na wykresie BOSSA_USD, widać, że ostatecznie dolar nieco stracił, chociaż jego notowania różnie wyglądają w relacji do poszczególnych par. W dużej mierze to jednak wynik piątkowego ruchu (20 października), co było wynikiem wzrostu oczekiwań, iż europejscy politycy będą jednak w stanie przedstawić jakiś pakiet rozwiązań anty-kryzysowych. Wpływ na dolara mogły mieć też czwartkowe wypowiedzi dwóch członków FED – Daniela Tarullo i Nayarana Kocherlakoty, z których wynikało, iż FED powinien bardziej wspierać gospodarkę, jeżeli sytuacja w strefie euro nadal by się pogarszała.
W drugiej amerykańska waluta może wyraźniej odrobić poniesione straty. Motorem będzie rozczarowanie inwestorów wynikami dwóch szczytów UE
JPY:
Jen japoński pozostał stabilny względem głównych walut, wyjątkiem była relacja USD/JPY, gdzie w piątek zobaczyliśmy wyraźną zniżkę. Może mieć to związek z czwartkowymi, bardziej „gołębimi” wypowiedziami dwóch członków FED (zwłaszcza, że Kocherlakota prezentował do tej pory inny pogląd). W najbliższych dniach jen ma szansę umocnić się nieco, chociaż akurat na USD/JPY spadki nie powinny już zostać zbytnio pogłębione.
Kluczowe będzie stanowisko Banku Japonii w kwestii zbyt mocnego jena. Na razie aktywnie stara się działać w tej kwestii tamtejszy rząd, który w piątek przeznaczył kolejne kwoty na wsparcie firm eksportowych.
Polecamy serwis: Lokaty
CHF:
Znów pojawiły się spekulacje o możliwym podniesieniu bariery na EUR/CHF przez SNB i po raz kolejny rynek zawiódł się, co finalnie sprawiło, że tydzień skończyliśmy z mocniejszym frankiem. Niedzielne wybory w Szwajcarii nie mają wpływu na rynek. Frank może dalej zyskiwać, zwłaszcza w obliczu niezadowalających wyników unijnego szczytu.
GBP:
Nieco sprzeczne informacje – wyższa inflacja CPI we wrześniu i protokół z ostatniego posiedzenia BOE, gdzie za zwiększeniem skali skupu aktywów o 75 mld GBP głosowali wszyscy członkowie MPC – sprawiły, że bilans przedostatniego tygodnia października jest w zasadzie na zero (poza GBP/USD, gdzie wpływ miały informacje z USA). Ostatni pełny tydzień października może przynieść osłabienie funta, jeżeli nastroje na globalnych rynkach znów się popsują.
Commodities currencies:
Mimo słabego zachowania się surowców, dość dobrze zachowywał się dolar australijski – to nieco zastanawia, biorąc pod uwagę publikację zapisków z ostatniego posiedzenia RBA – inwestorzy nie wierzą, że stopy mogłyby spaść w listopadzie.
Waluty skandynawskie:
Kolejny dobry tydzień dla SEK i NOK za nami. W drugim przypadku pomóc mogły informacje o większych złożach ropy na Morzu Północnym, znalezionych przez Statoil.
Raport jest fragmentem tygodniowego opracowania DM BOŚ nt. rynków zagranicznych. Więcej informacji o poszczególnych walutach znajduje się w pełnej wersji raportu.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.