Jak duża jest skala kryzysu dłużnego krajów PIIGS?
REKLAMA
REKLAMA
Odnotowany 11 czerwca spadek eurodolara był wynikiem rosnących obaw o Włochy. Zadłużenie Italii przewyższa nawet wartość długu Niemiec. Trudno więc dziwić się, że polityczne tarcia w Rzymie przestraszyły inwestorów. Ostatnie dni były krytyczne dla Włochów, którzy walczyli o to, żeby nie zaliczać ich do grupy najbardziej zagrożonych krajów. Sytuacji nie ułatwiają niesnaski pomiędzy Giulio Tremontim a Silvio Berlusconim.
REKLAMA
Obecny minister finansów współpracował już wcześniej z premierem – był jego głównym księgowym. Obecna współpraca w rządzie nie układa się dobrze. Tremonti nie należy do grona potakiwaczy premiera, a jego celem jest zacieśnienie polityki fiskalnej Włoch. Premierowi trudno będzie wyrzucić Tremontiego, gdyż ten ma poparcie rynku oraz Kościoła. W przeciwieństwie do innych członków rządu, co może rodzić problemy przy forsowaniu kolejnych cięć fiskalnych. Tego najbardziej boją się inwestorzy.
Obawy są tym większe, że i skala problemu zaczyna rosnąć geometrycznie. Łączne PKB krajów, które otrzymały już pomoc z UE, stanowiło 6,07% udziału w PKB strefy euro. Udział Włoch jest z kolei trzykrotnie większy – wynosi 16,88%, według danych za 2010 r. Niebezpiecznie wysoki jest też stopień zadłużenia w relacji do PKB. Włosi są drugim po Grecji krajem, w którym dług publiczny (ten oficjalny) przekracza roczne PKB. W ubiegłym roku wielkość ta sięgnęła 119%. Gdyby każdy obywatel oddawał jedną pensję rocznie na spłatę zadłużenia, Włosi uregulowaliby swoje zobowiązania dopiero w 2026 roku!
Źródło 2: Eurostat
Ryzyko jest potęgowane przez brak porozumienia ministrów finansów Eurolandu co do dalszej pomocy dla Greków, a także rosnącą niepewność względem Hiszpanii – kolejnego zagrożonego kraju. Hiszpańskiemu sektorowi bankowemu szczególnie zagraża rosnące ryzyko ze strony pożyczek hipotecznych. Odsetek niespłacanych kredytów w przeciągu trzech ostatnich lat wzrósł ponad trzykrotnie, a PKB w tym samym czasie zmalało o niespełna 1%.
Przeczytaj również: Czy Barack Obama uzdrowi Amerykę?
REKLAMA
Ponadto, banki mają jeszcze inny problem. Kredyty, udzielane podczas hossy, są obecnie warte znacznie mniej niż jeszcze kilka-kilkanaście miesięcy temu. W ciągu ostatnich 3 lat ceny nieruchomości spadły o kilkanaście procent, podczas gdy łącznie mogą one pójść w dół o 40%. Tak przynajmniej twierdzi szef jednej z madryckich firm doradczych, działających w branży nieruchomości. Warto też pamiętać, że kredyty hipoteczne podczas szczytów hossy udzielane były w dużej mierze osobom o niskim dochodzie. Przy dalszych spadkach PKB wielu z tych kredytobiorców może stracić zdolność do bieżącego regulowania swoich zobowiązań, co pozostawiłoby banki w kłopotliwej sytuacji.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cały mechanizm ratunkowy, jaki przyjęła Europa wobec najbardziej zadłużonych krajów, jest źle zaprojektowany. Europejski Fundusz Stabilności Finansowej działa w podobny sposób jak instrumenty CDO, które przyczyniły się do wybuchu ostatniego kryzysu dłużnego.
W przypadku obligacji, zabezpieczanych aktywami (CDO), winny był mechanizm działania. Łączono portfele kredytów o dobrej i złej jakości i jako jeden instrument – właśnie CDO – sprzedawano inwestorom. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zbywane pożyczki posiadały najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej. Mówiąc wprost, był to czarodziejski kapelusz, do którego wkładano (także) złe kredyty, a wyciągano nowy instrument, uznany za bardzo bezpieczny.
Na bardzo podobnej zasadzie działa Europejski Fundusz EFSF. „Inwestuje” w najbardziej zadłużone gospodarki, które, podobnie jak Grecja, bez tych środków stałyby się bankrutami. Natomiast agencje oceniają wiarygodność funduszu na AAA – najwyżej jak można. Łudząco podobny mechanizm…
Polecamy serwis: Kredyty
REKLAMA
Tak samo musieli pomyśleć inwestorzy na rynku Forex, którzy zaczynają coraz bardziej wyprzedawać euro. W nocy 12 lipca kurs ostatecznie przebił psychologiczną barierę 1,40. Wydatną pomoc w tej kwestii okazała nowa szefowa MFW – Christine Lagarde, która powiedziała, że w kwestii Grecji nic nie jest pewne. Dodała również, że obecnie w MFW nie są dyskutowane kwestie kolejnego pakietu pomocowego. Reakcja dolara była natychmiastowa – nastąpił silny spadek w okolice 1,3950 w ciągu kilkudziesięciu sekund.
Analiza techniczna eurodolara w ujęciu tygodniowym pokazuje, że euro nie wyczerpało jeszcze potencjału spadkowego. Obecnie kurs znajduje się w trwającym od maja trendzie spadkowym (oznaczonym czerwonymi liniami). Wciąż jednak nie przebita pozostaje długoterminowa linia trendu wzrostowego, aktualna od czerwca ubiegłego roku. Już wkrótce powinna jednak zostać przetestowana. Wiele bowiem wskazuje na to, że rozpoczęte w maju spadki mogą być czymś więcej niż chwilowym odreagowaniem.
Kurs głównej pary na rynku Forex zmienił kierunek w pobliżu poziomu 1,47. Ten poziom wynika z analizy zasięgów fal. Na wysokości 1,46934 znajduje się 100% ekspansji Fibo od fali wzrostów 10.2008-11.2009 (jasnoniebieskie linie na wykresie). Ponadto, spadki zostały potwierdzone dwoma formacjami przenikania, utworzonymi na przełomie maj/czerwiec oraz czerwiec/lipiec br. Dodatkowo, silny sygnał wygenerował wskaźnik CCI, pokazując dywergencję spadkową. Kolejne szczyty EUR/USD z września 2010 i przełomu kwietnia/maja 2011 były coraz wyższe, tymczasem coraz niżej znajdowały się kolejne maksima CCI.
Eurodolar pokonał już pierwszą granicę spadków. Przebita została psychologiczna bariera 1,40. Jeżeli kurs zejdzie poniżej 1,37, wzrośnie prawdopodobieństwo zmiany kierunku ruchu. Na tym poziomie znajduje się długoterminowa linia trendu wzrostowego i zniesienie Fibo 38,2% od wzrostów 06.2010-05.2011. Euro może więc wpaść w kłopoty. Jest już naprawdę blisko – przed wspólną walutą została jeszcze ostatnia prosta.
Bartosz Boniecki,
Główny Ekonomista Alchemii Inwestowania
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.