REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.
Porada Infor.pl

Jakie są przyczyny wojny walutowej?

REKLAMA

REKLAMA

Poszczególne kraje i regiony są bardzo zróżnicowane pod względem gospodarczym i finansowym. Różnice te pogłębił jeszcze kryzys, odciskając swoje piętno na decyzjach władz monetarnych poszczególnych państw. Skutki wywołane przez kryzys stają się coraz bardziej odczuwalne, a posunięcia poszczególnych rządów nie pozostają bez znaczenia dla pozostałych.

Teoria Johna Taylora

REKLAMA

Wybitną osobistością, która sporządziła zestaw reguł, kluczowych dla polityki pieniężnej i działań banków centralnych jest prof. John Taylor. Z długofalowego punktu widzenia stosowanie jego zasad w praktyce czyni tę politykę racjonalną. I sprawdzało się w Stanach Zjednoczonych przez wiele lat.

REKLAMA

Według tych reguł bank centralny powinien reagować na zmiany wielkości produktu krajowego oraz inflacji, a głównym narzędziem reagowania są stopy procentowe. Dlatego też miałby on określić pożądany poziom inflacji i dążyć do tego, by rzeczywista inflacja nie odchylała się od niego nadmiernie. Polityka pieniężna nie powinna też, zdaniem Taylora, być nakierowana na stabilizowanie kursu waluty.

Pierwsza dekada XXI wieku obfituje jednak w burzliwe wydarzenia, które spowodowały odejście Fed od zasad profesora na rzecz kierowania się doraźnymi celami i nadzwyczajnymi narzędziami. Być może właśnie to odstępstwo od reguł stało się po części przyczyną obecnego rozchwiania sytuacji i perturbacji, nie tylko w Stanach Zjednoczonych.

Niemal do połowy 2000 r. trwało ostre studzenie gospodarki przy pomocy podwyżek stóp procentowych, które w maju sięgały 6,5 proc. Następujące po tym równie ostre pobudzanie wzrostu doprowadziło do tego, że w czerwcu 2003 r. główna stopa spadła do 1 proc. Niemal równo trzy lata później znów skoczyła do 5,25 proc. Zerowy poziom osiągnęła po raz pierwszy w grudniu 2008 r.

Dalszy ciąg materiału pod wideo


Trafne prognozy George’a Sorosa

Niebezpieczeństwo, związane z polityką prowadzoną przez Fed, dostrzegł na początku 2006 r. George Soros. Już wówczas postawił diagnozę, że amerykański bank centralny znalazł się w pułapce i nie przerwie serii podwyżek, rozpoczętej w czerwcu 2004 r., póki nie pojawią się oznaki spowolnienia w gospodarce. Prognozował, że stopy sięgną 4,75 proc., zanim polityka Fed ulegnie zmianie i ostrzegał, że te działania spowodują recesję już w 2007 r. Co do tego ostatniego, nie pomylił się. Cykl podwyżek doprowadził jednak stopy do poziomu aż 5,25 proc., więc w tej kwestii guru nie docenił ani siły amerykańskiej gospodarki, ani determinacji Fed. Gdy stopy sięgnęły zera, trzeba było sięgnąć po nową broń, czyli ilościowe luzowanie polityki pieniężnej. W tym momencie profesor Taylor nie liczył się już zupełnie, a Fed do celów swej polityki dopisał dbałość o tworzenie miejsc pracy.

Przeczytaj również: Zaostrzenie polityki pieniężnej zagrożeniem dla rynku akcji

Deflacja albo dodruk dolarów

REKLAMA

Rezerwa federalna znalazła się szybko w kolejnej pułapce po tym, jak pierwsza faza luzowania ilościowego, polegająca na wpompowaniu na rynki 1,7 bln dolarów, nie przyniosła widocznych i trwałych rezultatów. Amerykański PKB skoczył do 5 proc. w czwartym kwartale 2009 r., pierwsze trzy miesiące 2010 r. przyniosły spowolnienie tempa do 3,7 proc., a kolejne – do 1,7 proc. Rynek pracy nadal znajduje się w zapaści i trzeba było udowadniać, o ile ta zapaść mogłaby być większa, gdyby dolarów nie pompowano. Ale miejsc pracy nie przybyło. A na dodatek zaczęło się coraz wyraźniej pojawiać widmo deflacji. Fed stanął więc przed alternatywą: albo drugie dno recesji, albo kolejny dodruk dolarów. Wybór był oczywisty.

Od kilku miesięcy w mediach jest głośno o wojnie walutowej. Należałoby jednak powiedzieć więcej o jej przyczynach. Kluczowy jest tutaj brak równowagi w światowej gospodarce i różne koncepcje na jej odzyskanie, realizowane przez banki centralne.

Mniejsze zło: deflacja czy inflacja

I tak doszło do sytuacji, w której największa gospodarka świata zaczęła bać się deflacji. A tak pechowo się składa, że także Japonia, do niedawna druga pod względem wielkości gospodarka świata, z deflacją wzmaga się już od dawna. Z niewielkim skutkiem. W tym obrazie niewiele zmienia fakt, że w międzyczasie miejsce Japonii na gospodarczym podium zajęły Chiny. A właściwie jeszcze bardziej komplikuje to sytuację. Bowiem Chiny mają zupełnie inny problem. Wysoką inflację, z którą są zmuszone walczyć.

A jak wiadomo, z inflacją walczy się, zacieśniając politykę pieniężną, między innymi podnosząc stopy. I Chiny zacieśniają oraz podnoszą. Problem w tym, że ubocznym skutkiem tego typu posunięć jest umacnianie się waluty. Mocna waluta zmniejsza z kolei konkurencyjność eksportu. A tego Chiny chcą za wszelką cenę uniknąć. Bo na razie nie są w stanie konkurować jakością produkcji, a tego, co wyprodukują, nie są w sprzedadzą u siebie.

Na szczęście Chiny mają znacznie bogatszy repertuar instrumentów, niż inne kraje, w szczególności Stany Zjednoczone, umożliwiający im trzymanie w ryzach zarówno inflacji, jak i kursu juana. Mogą po prostu metodami administracyjnymi regulować wysokość obu tych parametrów. Zarzut, że nie ma to nic wspólnego z metodami rynkowymi, Chiny są w stanie łatwo odparować. Bo czyż cokolwiek wspólnego z rynkiem ma przejmowanie przez państwo i dofinansowywanie z pieniędzy podatników prywatnych banków, by ratować je przed bankructwem? Inne kraje, którym także coraz mocniej dokucza rosnąca inflacja, nie mają jednak aż tak wielkich możliwości, jak Chiny.

Ratowanie Ameryki odbija się czkawką innym państwom

Trudno się dziwić, że decyzja Fed o uruchomieniu drugiej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej, spowodowała niezadowolenie wielu krajów, w tym najsilniejsze ze strony Chin, Brazylii i Niemiec. Minister finansów Niemiec Wolfgang Scheuble zarzucił Stanom Zjednoczonym złamanie międzynarodowych ustaleń i stwarzanie problemów innym państwom. Chiny jakoś sobie radzą. Brazylia już od dawna stara się ograniczyć napływ zagranicznego kapitału, który nie tylko winduje kursy walut, ale i powoduje powstawanie niebezpiecznych baniek spekulacyjnych. W październiku 2009 r. wprowadziła 2 proc. podatek od zagranicznego kapitału, lokowanego na tamtejszym rynku finansowym. Trudno się temu dziwić, skoro real w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2009 r. umocnił się o 36 proc. W październiku 2010 r. wysokość podatku została podniesiona do 6 proc. Od jesieni 2008 r. indeks brazylijskiej giełdy wzrósł o 150 proc. Na kwietniowym szczycie państw BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) zaapelowały one o utrzymanie stabilności głównych światowych walut oraz zadeklarowały powstrzymanie się od protekcjonizmu.

Kilka dni temu o planach reaktywowania zawieszonego w maju ubiegłego roku 14 proc. podatku od zagranicznych inwestycji w obligacje poinformowała Korea. Najwyraźniej posunięcie to ma związek z rozpoczętym w tym roku cyklem zacieśniania polityki pieniężnej. 15 listopada Korea po raz drugi w ciągu ostatnich kilku miesięcy podniosła stopy procentowe, obawiając się nadmiernego napływu zagranicznego kapitału i powstania spekulacyjnej bańki. Indeks koreańskiej giełdy wzrósł od jesieni 2008 r. o prawie 120 proc. a won umocnił się w ciągu ostatnich dwóch lat o 29 proc. Zdaniem tamtejszych ekonomistów kryzys skończył się i czas na normalizację polityki pieniężnej.

Polecamy serwis: Inwestycje

Nie tylko Brazylia i Korea boją się spekulacyjnego wzrostu cen aktywów. W tym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł, że zjawisko to gwałtownie narasta w Hong Kongu i grozi krachem oraz wejściem gospodarki w długotrwałą stagnację. Ceny nieruchomości są już wyższe, niż w szczycie hossy w 2007 r. A o tym, że spekulacyjny wzrost cen aktywów, napędzany w dużej mierze amerykańskim luzowaniem, nie jest specjalnością wyłącznie krajów rozwijających się z regionu Ameryki Południowej i Azji, świadczy przypadek Szwajcarii. Pod koniec października szef szwajcarskiego banku centralnego zwrócił uwagę na pojawiające się pierwsze sygnały, ostrzegające przed powstawaniem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, w wyniku utrzymywania stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie 0,25 proc. od 19 miesięcy. To mogłoby sugerować, że w Szwajcarii wkrótce dojdzie do zacieśniania polityki pieniężnej. Jednak inne banki centralne wyraźnie nie chcą takich kroków podejmować lub odsuwają je w czasie. Boją się umocnienia swoich walut.

Ale niektórzy nie mają wyjścia. Od czasu, gdy jesienią 2008 r. większość państw zgodnie walczyło z kryzysem, obniżając stopy i deklarując współpracę wszystkich ze wszystkimi, sporo się zmieniło. Około 20 krajów przystąpiło do zacieśniania polityki pieniężnej. Już dwa lata temu zwracano uwagę na to, że rosnące ceny paliw i żywności najbardziej dokuczają krajom najbiedniejszym. Dla nich koszty kryzysu mogą być i najbardziej dotkliwe i utrzymywać się przez bardzo długi okres czasu. Dziś, w wyniku luzowania polityki pieniężnej, ceny wielu surowców, w tym rolno-spożywczych, wywindowane zostały do historycznych poziomów.

W Ameryce wciąż straszy deflacja, a reszta świata boi się coraz bardziej widocznej inflacji. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że polityka Fed wymusza interwencje, mające na celu ograniczenie umacniania się walut lub działania administracyjne, takie jak w Chinach, Brazylii czy Korei.

Według Goldman Sachs amerykańskie władze monetarne mogą prowadzić ilościowe luzowanie co najmniej do 2012 r. Są w stanie przeznaczyć na nie łącznie 2 bln dolarów. Na dane decyzje będą miały wpływ postępy w zwalczaniu bezrobocia i podsycaniu inflacji. Wojna pozycyjna na wielu frontach może więc jeszcze trochę potrwać.

Źródło:
Open Finance

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

Moja firma
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Wypalenie zawodowe to już problem występujący w każdej firmie. Jak można zminimalizować jego skutki

82 proc. pracowników jest dziś narażonych na wypalenie zawodowe, wynika z badania firmy Mercer przeprowadzonego w sierpniu tego roku. Wszelkie okoliczności, od warunków pracy po sytuację rodzinną i zagrożenia klimatyczne, nie są sprzyjające zmarginalizowaniu tego zjawiska.

Wakacje od ZUS. Nowa ulga dla przedsiębiorców

Wakacje od ZUS. Nowa ulga dla przedsiębiorców. Od 1 listopada 2024 r. przedsiębiorcy będą mogli skorzystać z wakacji składkowych. Jakie są warunki, by skorzystać z wakacji składkowych? Gdzie należy złożyć wniosek?

ZUS umorzy składki przedsiębiorcom dotkniętym przez powódź. Wnioski o pomoc będą traktowane priorytetowo

Przedsiębiorcy, którzy ponieśli straty w wyniku powodzi mogą składać wnioski do ZUS nie tylko o odroczenie terminu płatności składek lub rozłożenie na raty, ale także o ich umorzenie. Jak uzyskać pomoc?

Branża winiarska walczy o uregulowanie sprzedaży przez internet

- Handel alkoholem przez Internet przypomina dziś prawdziwy Dziki Zachód, zależy nam na zapanowaniu nad tym chaosem i jasnych zasadach dla wszystkich - mówią przedsiębiorcy z branży winiarskiej i apelują o uregulowanie kwestii sprzedaży ich produktów przez internet. Pismo w tej sprawie trafiło właśnie do Ministerstwa Rolnictwa. Na ewentualnych zmianach najbardziej zyskaliby mali, krajowi producenci wina, miodu pitnego czy cydru, którzy bez możliwości sprzedawania swoich produktów za pomocą internetu – są praktycznie skazani na niebyt. Najdobitniej pokazał to czas pandemii. 

REKLAMA

Przewoźnicy w 2025 r. zapłacą wyższe składki ZUS od wynagrodzeń kierowców międzynarodowych, nie podwyższając im nawet płacy

Pod koniec sierpnia rząd przyjął projekt ustawy budżetowej na 2025 roku, z którego wynika, że przeciętne prognozowane wynagrodzenie wzrośnie blisko o 850 zł. Podwyższenie tej kwoty oznacza dla przewoźników, że muszą przygotować się do wzrostu składek do ZUS.

Firmy niechętnie upominają się o pieniądze u dłużników, a po upływie pół roku windykacja może być bezskuteczna

Dlaczego dłużnicy nie płacą na czas należności za faktury? Nie mam pieniędzy, zapomniałem o fakturze, klienci zalegają mi z zapłatą, więc i ja nie płacę – to najczęstsze usprawiedliwienia, jakie słyszą właściciele firm od swoich klientów, którzy nie regulują należności za dostarczone towary czy wykonane usługi.

10 pytań, jakie warto zadać freelancerowi przed rozpoczęciem współpracy

Outsourcing staje się coraz bardziej popularny w Polsce. Jednak dla wielu przedsiębiorców, którzy dotychczas nie korzystali z usług freelancerów, zlecanie im zadań może być wyzwaniem. Oto szczegółowy poradnik, który pomoże przygotować się do efektywnej współpracy z niezależnym specjalistom.

Korzystne rozwiązanie podatkowe dla podmiotów prowadzących działalność badawczo-rozwojową

Ulga badawczo-rozwojowa (B+R) to korzystne rozwiązanie podatkowe dla podmiotów prowadzących działalność badawczo-rozwojową, skierowane zarówno do podatników PIT (opodatkowanych skalą podatkową lub tzw. podatkiem liniowym) jak i do podatników CIT (którzy uzyskują przychody z działalności gospodarczej, inne niż zyski kapitałowe). Ulga ta stanowi istotne wsparcie dla firm inwestujących w innowacje, technologie i rozwój nowych produktów.

REKLAMA

Budownictwo mocno wyhamowało, ale to wciąż najbardziej optymistyczna branża, bo liczy na wydatkowanie pieniędzy przez rząd

Optymizm w branży budowlanej utrzymuje się już od wielu miesięcy. Ponieważ jednak jego motorem napędowym są inwestycje ze środków Krajowego Planu Odbudowy oraz kredytu #naStart, entuzjazm słabnie. Wszystko przez ślamazarną pracę rządu.

Szykują się milionowe kary. Kontrola stron internetowych: kogo dotyczy, kto kontroluje, jaka kara i za co

Nie tylko skarbówka kontroluje i nakłada kary za złamanie przepisów. I nie tylko Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Do akcji coraz częściej wkracza też Urząd Ochrony Danych Osobowych – UODO, a kontrole kończą się karami – nawet w milionach złotych.

REKLAMA