Nieznaczna poprawa nastrojów na rynkach
REKLAMA
REKLAMA
Zwłaszcza, że taką nadzieję zasiała poranna wypowiedź Ewalda Nowotnego z Europejskiego Banku Centralnego, który stwierdził, że ECB nie musi sztywno trzymać się ocen, narzucanych przez agencje ratingowe, a decyzja o dalszym honorowaniu greckich obligacji (gdyby kraj ten dostał ocenę „selective default”) będzie suwerennym działaniem banku centralnego. Potem agencja Reutera, powołując się na źródła, podała zarysy trzech scenariuszy w sprawie Grecji, które będą omawiane na czwartkowym szczycie. O ile pojawiają się tutaj radykalne opcje, zakładające wykup greckiego długu za część jego wartości, to brane jest także pod uwagę rozwiązanie, które nie musi koniecznie wiązać się z negatywnymi ocenami agencji ratingowych. Zakłada ono nałożenie dodatkowego podatku na europejskie banki, który miałby sfinansować część rozwiązań dla Grecji, a same instytucje zostałyby dobrowolnie poproszone o wydłużenie Grekom terminu spłaty ich zobowiązań. Można się domyślać, iż założenie było takie, że banki straciłyby więcej na bankructwie Grecji, ale tak czy inaczej taka decyzja będzie ujemnie wpływać na kondycję sektora bankowego w Europie i tym samym na długofalowe perspektywy euro-gospodarki. Być może okaże się, iż wybrana zostanie pewna kombinacja trzech rozwiązań, w której duży udział może odegrać wehikuł EFSF, czyli Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej. W tym sensie słowa niemieckiej kanclerz nie muszą być tylko czystą, „egoistyczną dyplomacją”. Aby dopracować plan, trzeba czasu – samo użycie EFSF może wymagać jego dokapitalizowania, a to wymaga nawet kilku tygodni. Niemniej, w obecnej chwili rynki finansowe dobrze odbiorą każdy sensowny krok do przodu. Pozostawanie w miejscu naraża nas na rozlanie się kryzysu na inne kraje – w ostatnich dniach pod presją znalazły się rynki długu Włoch i Hiszpanii, chociaż dzisiaj sytuacja nieco się uspokoiła.
REKLAMA
Dowiedz się także: Jak duża jest skala kryzysu dłużnego krajów PIGS?
Z dzisiejszych danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na niemiecki ZEW – spadł on nieco bardziej niż oczekiwano (do -15,1 pkt. w lipcu), ale rynki finansowe skupiły się na wzroście subwskaźnika bieżącej kondycji (do 90,6 pkt. z 87,6 pkt.). Pozytywnie odebrane zostały też dane z USA, bo liczba rozpoczętych budów wzrosła w czerwcu aż o 14,6 proc. m/m, a liczba wydanych pozwoleń na budowę – o 2,5 proc. m/m. W tym sensie wczorajszy, lepszy odczyt indeksu nastrojów pośredników (NAHB) mógł być pozytywną jaskółką. Trochę rozczarowały natomiast dane z Polski – dynamika produkcji przemysłowej na poziomie 2,0 proc. r/r w czerwcu to dość mało i stawia ona pod znakiem zapytania potencjalną podwyżkę stóp procentowych przez RPP na jesieni. Ta publikacja nie zaszkodziła jednak złotemu, który reaguje głównie na wydarzenia z rynków zagranicznych.
Polecamy serwis: Inwestycje
EUR/USD:
Nie udało się trwale naruszyć poziomu 1,42. Z drugiej strony, dopóki nie wrócimy poniżej 1,4125, należy podtrzymać prezentowany rano scenariusz zwyżek. Rynek jest więc w stanie pewnego zawieszenia. Układ wskaźników dawałby jednak delikatną przewagę zwolennikom zwyżek. Wyraźnie naruszenie 1,42 otworzy drogę do szybkiego testu okolic 1,4280 (szczyt z 14 lipca).
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.