Dlaczego w Europie płaca minimalna gwarantuje zakup dwa razy większego mieszkania?
REKLAMA
REKLAMA
Płaca minimalna powinna zależeć od efektywności pracownika. Bez wzrostu wydajności trudno osiągnąć wzrost najniższego wynagrodzenia w gospodarce bez doprowadzenia do spadku zatrudnienia. Może się bowiem okazać, że podniesienie kosztu zatrudnienia spowoduje, że wybrane stanowiska staną się nierentowne. Sytuacja taka uniemożliwiłaby pracodawcy ich utrzymanie. Tyle mówi teoria ekonomii, co jednak nie stanowi pocieszenia dla osób, które – otrzymując płacę minimalną – nie mogą pozwolić sobie na zakup nieruchomości w Polsce. Stan taki mogłyby poprawić jedynie zmiany systemowe, dzięki którym wspierane byłoby budownictwo mieszkaniowe dla najuboższych. Samo podwyższenie płacy minimalnej doprowadzi raczej do ograniczenia zatrudnienia lub inflacji. Warto zauważyć, że w takich krajach jak Niemcy, Macedonia czy Cypr płaca minimalna ustalana jest dla wybranych zawodów. Istnieją także kraje, w ogóle nie ma płacy minimalnej. Do tego grona należą: Dania, Włochy Szwecja, Islandia, Norwegia, Szwajcaria, Austria i Finlandia.
REKLAMA
Roczne wynagrodzenie starczyłoby na dwa metry mieszkania
Gdyby mieszkaniec Warszawy otrzymywał minimalne wynagrodzenie (1386 zł brutto miesięcznie), rocznie zarobiłby niecałe 12 tys. zł. Dla porównania, najtańsze mieszkania w stolicy kosztują blisko 5 tys. zł na m kw. Oznaczałoby to, że osoba, zarabiająca ustawowe minimum, mogłaby pozwolić sobie na zakup niecałych 3 m kw. taniego lokalu.
Nieosiągalne kredyty hipoteczne
Najniższe wynagrodzenie nie otwiera też drzwi większości banków. Przy dochodach netto na poziomie 1 tys. zł, kredytu hipotecznego udzieliłoby tylko 5 tego typu instytucji. Ponadto to, w jakim stopniu każda złotówka, zarobiona na rękę przełoży się na kwotę kredytu, zależy od wysokości dochodów. Im są one wyższe, tym złotówka może więcej. Przy wynagrodzeniu na poziomie 1 tys. zł netto można liczyć na około 50 tys. zł kredytu, natomiast osoby, zarabiające dziesięciokrotnie więcej, pożyczą już trzydzieści razy więcej.
Przeczytaj również: Inwestycja w „condohotel” i „aparthotel” w pigułce – porada
Gorzej jest tylko w czterech krajach
REKLAMA
Mieszkańcy innych krajów europejskich, o ile otrzymują minimalne wynagrodzenie, zazwyczaj mogą pozwolić sobie na obfitsze zakupy na rynku nieruchomości. Metraż, jaki są w stanie nabyć za roczną pensję netto, jest przeciętnie o 80% większy niż w Polsce. Do porównań przyjęto dane Eurostat o minimalnym wynagrodzeniu brutto i poziomie ich szacunkowego obciążenia daninami publicznymi – podatkami i odprowadzanymi składkami oraz cenami apartamentów w centrach stolic. Wybór padł właśnie na ten segment rynku, ponieważ tylko na tej podstawie można porównywać ceny najbardziej podobnych nieruchomości. Standardy mieszkań z segmentu popularnego mogą znacznie różnić się w poszczególnych krajach, podczas gdy apartamenty w centrach powinny charakteryzować się uniwersalną jakością.
Przyjmując więc za punkt wyjścia możliwości zakupowe w Polsce, gorszy wynik zanotowały: Bułgaria, Czechy, Wielka Brytania i Rumunia. Podczas gdy w Bułgarii i Rumunii to konsekwencja niewysokiego poziomu wynagrodzeń w całej gospodarce, to w przypadku Czech powodem jest niski poziom minimalnego wynagrodzenia, a w Wielkiej Brytanii – wysoka cena m kw. apartamentu. Chcąc zamieszkać w apartamencie w centrum Londynu, należy wydać na metr blisko 40 tys. zł. Wartość tę zawyża fakt, że londyńskie city jest jednym z najprężniejszych centrów finansowym świata. Znacznie przystępniejsze są ceny nieruchomości w mniejszych miastach, gdzie dom o powierzchni 100 m kw. w zabudowie szeregowej można nabyć za 400 tys. zł.
Polecamy serwis: Karty kredytowe
Większa powierzchnia w bogatych krajach
W większości państw możliwości zakupowe osób osiągających minimalne dochody są podobne do polskich. Do krajów tych należy zaliczyć Słowację, Francję, USA, Grecję, Hiszpanię czy Węgry. Za roczną pensję można kupić tam co najwyżej blisko o połowę więcej niż na rodzinnym rynku.
REKLAMA
Na znacznie więcej mogą pozwolić sobie mieszkańcy Luksemburga, Malty, Holandii i Irlandii. W krajach tych, zarabiając minimalne wynagrodzenie, można kupić ponad trzykrotnie więcej niż w Polsce. Nie wynika to jedynie z relatywnie wysokiego poziomu najniższego uposażenia. We wspomnianych krajach przeciętne obciążenie daninami publicznymi wynosi jedynie 20%. We wszystkich badanych państwach współczynnik ów wynosi przeciętnie aż 32%.
Niekwestionowanym liderem jest Belgia. Minimalne wynagrodzenie pozwala tu na blisko pięciokrotnie większe zakupy na rynku nieruchomości niż w Polsce. Najniższa płaca Belga wynosi blisko 40 tys. zł netto rocznie. Za metr apartamentu w centrum Brukseli wystarczy wydać niecałe 11 tys. zł. Dla porównania, w Polce na rękę zarabia się minimum niecałe 12 tys. zł netto. Metr apartamentu w Warszawie kosztuje natomiast 14 tys. zł, czyli znacznie więcej niż w Brukseli.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.