Hossa nie zawitała do Polski w styczniu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Zamiast oczekiwanych styczniowych wzrostów, miesięczny bilans inwestycji w jednostki funduszy wypadł w okolicach zera. Indeks szerokiego rynku WIG zyskał zaledwie 0,2%. Na bardzo podobnym poziomie znalazła się styczniowa mediana (czyli wartość środkowa) wyników grupy otwartych funduszy akcji polskich. Najlepszy wynik w tego grupie uzyskał Quercus Agresywny (3,75%) a najgorszy Novo Akcji (-2,67%).
REKLAMA
W styczniu najlepiej spisywały się rynki akcji zaliczane raczej do egzotycznych. Indeksy giełd Estonii, Litwy czy Łotwy zanotowały w skali miesiąca nawet kilkudziesięcioprocentowe zwyżki. Co prawda są to państwa członkowskie Unii Europejskiej, jednak ze względu na niską płynność tamtejszych giełd ze świecą szukać w Polsce produktów finansowych pozwalających na dużą ekspozycję w tych krajach. Są co prawda fundusze inwestujące w tak zwane kraje Nowej Europy, ale sądząc po osiągniętych wynikach zarządzający nie mieli w krajach nadbałtyckich znaczących pozycji. Trudno zresztą ich za to winić. Nawet gdyby przewidzieli tak dynamiczne zwyżki to praktycznie niemożliwy byłby szybki zakup odpowiednio dużych pakietów akcji. Obroty na rynku giełdowym w Estonii (indeks OMX Tallin wzrósł w styczniu o niemal 45%) stanowią średnio tylko niecały procent obrotów na giełdzie warszawskiej, która przecież też w skali globu do tuzów nie należy. Największy wzrost spośród funduszy, które mogły mieć w portfelu aktywa ulokowane w krajach nadbałtyckich miał PIONEER Europy Wschodniej (4,97%). Z podobnych co wyżej opisane powodów trudno też ekscytować się znacznymi wzrostami w Bangladeszu, Malcie, Ukrainie, Chorwacji czy Kenii – na próżno szukać funduszy lokujących większe ilości środków w tych krajach.
Zobacz też: Trudna wycena polskich spółek
REKLAMA
Wśród rynków akcji cechujących się większymi obrotami dobre wyniki zanotowały Turcja i Rosja (Rosja to jeden z czterech krajów nazywanych skrótem BRIC). Stopy zwrotu indeksów tych giełd wyniosły w skali miesiąca ok. 3.5%. Dodatkowo umocniła się w stosunku do złotego turecka lira i rosyjski rubel. To pozwoliło dwóm funduszom parasolowym TFI DWS na uzyskanie dwóch pierwszych miejsc w grupie funduszy akcji zagranicznych wycenianych w rodzimej walucie. DWS Turcja wzrósł o 7,8% a DWS Rosja o 5,3%. W styczniu relatywnie głębokie spadki zanotowały trzy pozostałe kraje BRIC - Chiny, Indie i Brazylia. Inwestowanie w tych krajach powszechnie uważane jest za perspektywiczne w długim terminie. Są one (szczególnie Chiny) uznawane za lokomotywy trwającego obecnie pokryzysowego globalnego ożywienia. Jednak dynamiczne wzrosty jakie indeksy giełd tych krajów zanotowały w ubiegłym roku, doprowadziły do dosyć wysokich wycen akcji. Globalny kapitał najwyraźniej potrzebuje więc korekty notowań aby znowu zainteresować się akcjami tych krajów. Dodatkowo dochodzą obawy, że w tych krajach rychło rozpocznie się proces wycofywania ze stymulacyjnych polityk, monetarnej i fiskalnej, co mogłoby nieco schłodzić koniunkturę. Na końcu rankingu funduszy akcji zagranicznych, których jednostki wyceniane są w złotych, znalazły się więc głównie fundusze inwestujące w Azji i Ameryce Łacińskiej, w których to regionach największy udział mają giełdy w Szanghaju, Bombaju i San Paolo.
Podobnie wygląda zestawienie funduszy akcji zagranicznych wycenianych w walucie obcej. Najwyższe stopy zwrotu w styczniu uzyskały fundusze koncentrujące swoje inwestycje w Rosji i Europie Środkowo-Wschodniej. Końcówkę styczniowego rankingu okupują natomiast fundusze „azjatyckie”. Ostatnie miejsce w tej grupie zajął jednak fundusz Allianz Akcji Strefy EURO. DJ Euro Stoxx 50, czyli benchmark (indeks odniesienia) dla tego funduszu spadł w styczniu ponad 6%, natomiast sam fundusz odnotował stratę większą od benchmarku o niecały jeden punkt procentowy.
Wszystkie fundusze krajowych obligacji uzyskały dodatnie stopy zwrotu. Styczeń był dobrym miesiącem do inwestowania w polskie obligacje. Indeks Bloomberg’a skupiający wszystkie dłużne polskie papiery skarbowe o zapadalności powyżej jednego roku wzrósł o 1,5%. Rentowności polskich obligacji spadły w pierwszym miesiącu tego roku średnio o ok. 200 punktów bazowych. Rynkowi polskiego długu sprzyjała dobra atmosfera wokół złotego oraz ciągle popularne transakcje typu carry trade. Prawdopodobnie nie bez znaczenia okazały się także kłopoty Grecji. Być może polskie obligacje skorzystały realokacji kapitału wycofywanego z greckich papierów.
Złą passę z zeszłego roku kontynuują fundusze Superfund. Najbardziej ryzykowny (Superfund C), który w 2009 roku stracił niemal 50%, w styczniu spadł kolejne niemal 15%. Patrząc na wyniki ostatnich lat funduszy managed futures (do tej grupy należy większość funduszy Superfund), które są podzbiorem tzw. funduszy hedgingowych, odnosi się wrażenie, że najlepiej tego typu strategie radzą sobie wtedy gdy zawodzą inwestycje wszystkich innych rodzajów. Indeks Credit Suisse/Tremont managed futures w kryzysowym 2008 roku wzrósł o ponad 18%, podczas gdy indeksy giełd akcji, surowców a nawet innego typu funduszy hedgingowych spadły nawet o kilkadziesiąt procent. Superfund C zanotował w 2008 roku zysk w wysokości 62%. W roku ubiegłym, gdy zyski przynosiły niemal wszystkie aktywa finansowe i surowce, indeks Credit Suisse/Tremont managed futures spadł o 6,5%, a najbardziej agresywny z funduszy Superfund aż o 48%. Posiadaczy jednostek tego indeksu być może pocieszy fakt, że biorąc pod uwagę notowania indeksu CS/Tremont strategie typu managed futures przynosiły od 1993 roku średnioroczną stopę zwrotu w wysokości 6,3%. To może wydawać się niedużo, ale trzeba dodać, że indeks ten cechował się przy tym także niższą zmiennością niż większość indeksów akcji i surowców, a także był z nimi bardzo nisko skorelowany. To oznacza, że tego typu fundusze są mimo wszystko pożądanym składnikiem dobrze zdywersyfikowanego, długoterminowego portfela. Jak zawsze w przypadku roztropnego inwestowania, nie należy tylko stawiać wszystkiego na jedną kartę, czyli inwestować dużą część aktywów w fundusze o największym poziomie ryzyka, szczególnie kierując się niedawno zanotowanymi stopami zwrotu.
REKLAMA
REKLAMA