Jak interpretować sierpniowe wystąpienie szefa Fed?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Ostatni pełny tydzień sierpnia na globalnych rynkach akcji przyniósł dynamiczne zwyżki na Wall Street i znacznie skromniejsze w innych niż USA regionach świata. Z perspektywy zakończenia doskonale widać, iż niespodzianek nie było wiele. Przy relatywnie pustym kalendarzu makro w pierwszej połowie tygodnia uwaga przesunęła się na końcowe sesje, w trakcie których na główny plan wybiło się wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej oraz odczyt, a dokładniej rewizja, dynamiki PKB w II kwartale w USA, która wedle najnowszych szacunków wyniosła 1 procent.
REKLAMA
Przybliżenie dynamiki gospodarki było na tyle bliskie prognozie, iż całość energii rynku została skoncentrowana na słowach Bena Bernanke, który w idealny sposób schował się w klasyczny fedspeak. Dłużej obecni na rynku inwestorzy musieli przypomnieć sobie okrągłe zdania poprzedniego szefa Fed, który celował w swoich wypowiedziach w każdy możliwy scenariusz. W istocie Bernanke nie zapowiedział nowego programu skupu papierów dłużnych z rynku, ale też nie wykluczył takiego scenariusza, gdyby dane, płynące z gospodarki, okazały się gorsze od oczekiwań.
Dowiedz się także: Czy fala wzrostów złota oparta jest na spekulacji?
REKLAMA
Doskonałym przykładem strategii, obranej przez Bena Bernanke, jest zdanie, iż decyzje o polityce monetarnej będą podejmowane na wrześniowym posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku. Większość komentatorów, tłumaczących opinie szefa Fed, uznała to zdanie za obietnicę zmian w polityce banku centralnego. Niestety, równie dobrze można to potraktować jako przypomnienie, że to w trakcie posiedzeń FOMC zapadają decyzje, kształtujące politykę monetarną, a nie w trakcie wystąpień publicznych.
Z całej gamy zdań i akcentów, jakie pojawiły się w wystąpieniu szefa Fed, najważniejszym i jedynym, które będzie miało wagę w przyszłości, jest uzależnienie potencjalnych działań amerykańskiego banku centralnego od napływających danych. W praktyce oznacza to, iż każdy scenariusz jest możliwy i żadnego nie można wykluczyć. Psychologizując, wypada powiedzieć, że Bernanke w modelowy sposób wymusił na rynkach przekonanie, które działało jeszcze przed wystąpieniem w Jackson Hole, iż przy słabych danych rynki mają prawo liczyć na pomoc Fed, a przy oddaleniu recesyjnych obaw, pomoc nie okaże się potrzebna.
Polecamy serwis: Kursy walut
Okazja do skonfrontowania się własnymi obawami i nadziejami nadarza się za sprawą serii bardzo ważnych danych makro z USA. Odczyty indeksów ISM dla przemysłu i PMI dla regionu Chicago będą walczyły o uwagę z raportami z rynku pracy, wśród których na plan pierwszy wybije się liczba miejsc pracy poza rolnictwem. Nieco emocji przyniosą również dane o przychodach i wydatkach konsumentów oraz reakcje rynku na skalę zniszczeń, jakie poczyni na wschodnim wybrzeżu USA huragan, który w momencie pisania tekstu był w drodze do Nowego Jorku.
Chwilę uwagi warto też poświęcić wykresom najważniejszych indeksów, które zgodnie z tym, czego należało oczekiwać, testowały sierpniowe minima. W większości przypadków wsparcia, wyznaczone w połowie miesiąca, zostały wybronione. S&P500 - kluczowy dla nastrojów na świecie indeks, z racji globalnie prowadzonych interesów spółek w nim skupionych – znalazł się w modelowej konsolidacji. Optymiści widzą już podwójne dno z linią szyi w rejonie 1208 pkt. Pesymiści widzą ledwie konsolidację do dalszej przeceny. Dopóki jedna ze stron nie zostanie zmuszona do zanegowania swoich przekonań, dopóty na rynkach akcji trudno będzie o nowe elementy, kształtujące układ sił.
Adam Stańczak
analityk DM BOŚ SA
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.