Tąpnięcie na warszawskiej giełdzie
REKLAMA
REKLAMA
Na zachodzie głównie obawiano się o nadchodzące dane ze Stanów, a na krajowym rynku coraz większy niepokój wywoływała płynność, a konkretnie jej brak, zwłaszcza wśród mniejszych spółek.
REKLAMA
Po słownej interwencji Banku Szwajcarii, która była niczym innym jak głośnym tupnięciem nogą i chrząknięciem niezadowolenia, frank już po paru godzinach znów kierował się w stronę rekordów. Wybitnie pomagały mu w tym publikowane dane makro. Raport ADP, opisujący zmianę zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA, był lepszy niż się spodziewano, bo pokazał powstanie 114 tysięcy miejsc pracy zamiast oczekiwanych 100 tysięcy. Problem z tym raportem jest taki, że już kilkukrotnie znacznie różnił się on od oficjalnych danych z rynku pracy, więc jego znaczenie jest ograniczone. Natomiast drugi i ważniejszy, dzisiejszy wskaźnik ISM-services, opisujący sektor usług, wypadł gorzej od rynkowego konsensusu. Jego wartość 52,7 pkt. to nadal obszar rozwoju, ale kolejny spadek tylko pogorszył i tak słabą atmosferę.
Dowiedz się także: Czy powinniśmy bać się franka szwajcarskiego?
Sytuacja na WIG20 systematycznie pogarszała się, ale po przekroczeniu 2600 pkt. stała się dramatyczna, bo przecena przybrała czyste oznaki paniki. Wśród mniejszych podmiotów spółki traciły po kilka lub kilkanaście procent, a wszystko za sprawą bardzo słabej płynności. Podaż akurat w tej grupie wynikała zapewne z strony graczy instytucjonalnych, czyli funduszy, a po stronie popytu nie było chętnych, więc spadki przybierały niemal lawinowy charakter. Ostatecznie tylko 6 proc. spółek, a więc zaledwie 24 podmioty, mogły pochwalić się wzrostami. Blisko 90 proc. traciło na wartości i były to straty duże albo bardzo duże.
Polecamy serwis: Kursy walut
W tej chwili łapanie spadającego noża, czyli kupowanie po poważnej przecenie, jest strategią ryzykowną, zwłaszcza że przed nami jeszcze piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, które też mogą być słabe. Dopiero po nich lub też w okolicach 2500 pkt. można liczyć na odbicie, które będzie wynikać z wyprzedania rynku lub z w końcu publikowanych, pozytywnych informacji. Na pewno sierpień nie będzie nudny.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.