Chwiejna szala z surowcami
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Pierwsze godziny handlu na Wall Street upłynęły w poniedziałek na martwieniu się o to, czy Grecja będzie w stanie spełnić warunki pomocy, udzielonej jej przez międzynarodowe instytucje finansowe. Agencja Standard & Poor's dała wczoraj jednoznaczny sygnał inwestorom, stwierdzając, że prawdopodobieństwo restrukturyzacji greckiego zadłużenia rośnie, a na tym posunięciu wierzyciele mogą stracić 50-70 proc. zaangażowanych w tym kraju kwot. S&P spełnia więc swoją rolę, ostrzegając przed ryzykiem, z którego zdają też sobie sprawę inwestorzy, żądając bardzo wysokiego wynagrodzenia za pożyczki, udzielane kandydatowi na bankruta i płacąc coraz wyższe koszty ubezpieczenia na wypadek niewypłacalności Grecji. Sam dłużnik, podobnie jak jego finansowi ratownicy z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gra na czas. Lepiej byłoby nie zwlekać, bo wszystko wskazuje na to, że taka gra skończy się porażką. Jak w greckiej tragedii, potrzebne jest rynkom katharsis, czyli uwolnienie od dręczącej inwestorów obawy.
REKLAMA
Wczoraj amerykańskich inwestorów uwolnił od niej wzrost cen surowców. Ta pigułka nie pomoże rynkom na grecką grypę, ale wczoraj odwróciła od niej uwagę. W efekcie Dow Jones wzrósł o 0,36 proc., a S&P500 o 0,45 proc. Niczego nie zmieniło to w obrazie rynku. Można mówić jedynie o dwu-sesyjnej przerwie w spadkowej korekcie.
Dowiedz się także: Jakie konsekwencje pociągnęła za sobą wyprzedaż na rynkach surowców?
Surowcowy impuls dziś już będzie działać w przeciwnym kierunku. Po wczorajszym skoku cen ropy naftowej o 5,6 proc. i miedzi o ponad 2 proc., dziś rano notowania surowców zdecydowanie spadały. Reagowanie na taką huśtawkę jest domeną daytraderów, ale – nie wiedzieć czemu – do gry włącza się spora grupa inwestorów. Z pewnością kosztuje ich to dużo emocji, bo o zarobek w takich warunkach trudno. Powodem obniżki cen surowców były dane z Chin. W kwietniu zanotowano znaczący spadek aktywności w handlu zagranicznym. Dynamika wzrostu eksportu zmniejszyła się z 35,8 proc. w marcu do 29,9 proc. w kwietniu. Inwestorów bardziej zmartwił import, który zwiększył się o zaledwie 21,8 proc., podczas gdy miesiąc wcześniej rósł o ponad 27 proc. i spodziewano się niewielkiej zwyżki.
Polecamy serwis: Kredyty
Z giełd azjatyckich nie płyną dziś wyraźne wskazówki. Na większości z nich zmiany indeksów nie przekraczały 0,5 proc., z przewagą wzrostów. Za to kontrakty na amerykańskie indeksy spadały rano po 0,2 proc., sugerując nie najlepszy początek handlu w Europie. Na naszym rynku od kilku dni widać, że końcowy fixing nie jest już wykorzystywany do robienia dobrego wrażenia, czyli podciągania kursów akcji. Wręcz przeciwnie, i w ubiegły piątek, i w poniedziałek finisz przynosił negatywne niespodzianki. Warto też zwrócić uwagę na wzrost obrotów w trakcie ostatnich, spadkowych sesji.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.