Zmienne nastroje na rynku finansowym
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
W piątek indeksy na Wall Street zachowały się dziwnie. Po publikacji dobrych danych, dotyczących sytuacji na amerykańskim rynku pracy, można by spodziewać się ich wzrostu. Także pozostałe dane o wzroście zamówień w przemyśle i zamówień na dobra trwałe sprzyjały bykom. Jednak one wcale nie kwapiły się do skorzystania z tej okazji. Inwestorzy niemal od początku notowań mieli jasno sprecyzowane poglądy. Indeksy ostro szły w dół, ruch ten nie był ani przez moment kwestionowany, jedynie w końcówce popyt usiłował zatrzeć złe wrażenie. Ostatecznie S&P500 zniżkował nieco ponad 0,7 proc. i utrzymał się powyżej poziomu 1320 punktów. W ciągu dnia był znacznie niżej. W najgorszym momencie tracił 1,4 proc., zbliżając się do 1310 punktów.
REKLAMA
Skoro dane makroekonomiczne były dobre, powody spadku indeksów mogą być dwa. Pierwszy to zawiedzione nadzieje na rozwiązanie konfliktu w Libii, po niedawnej pogłosce o przyjęciu przez Kadafiego propozycji mediacji, złożonej przez Hugo Chaveza i groźba rozszerzenia się buntu na kolejne kraje regionu, w tym na Arabię Saudyjską. Tę tezę potwierdzałoby zachowanie rynku ropy naftowej, gdzie notowana znów mocno poszły w górę, szczególnie w Nowym Jorku. Wzrost wyniósł tam ponad 3 proc. Po drugie, inwestorzy zaczynają obawiać się zaostrzenia polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych. To już wcale nie brzmi nieprawdopodobnie. A poglądy Fed na tę kwestię mogą zacząć ewoluować równie szybko, jak miało to miejsce w przypadku Europejskiego Banku Centralnego.
Dowiedz się także: Dlaczego w Polsce wzrasta presja inflacyjna?
Dobra końcówka piątkowej sesji za oceanem może wspierać byki na naszym kontynencie na początku dzisiejszych notowań. Trudno jednak ocenić, czy ten optymizm dotrze do Warszawy. WIG20 kończył bowiem piątkową sesję w glorii wicelidera wzrostów, plasując się zaraz za Stambułem. W kontekście spadków na Wall Street i we Frankfurcie, może to stanowić przesłankę do skorygowania dobrego samopoczucia byków. Z drugiej jednak strony dotknięcie poziomu 2800 punktów ma szansę podziałać mobilizująco na nasze, i nie tylko nasze, byki. Z euforią trzeba jednak uważać. Ósmy marca bywa bardzo kapryśny. Raz przynosi początek hossy, innym razem bessę.
Polecamy serwis: Kursy walut
Giełdy azjatyckie były dziś bardzo niejednomyślne. W Japonii i Indiach indeksy spadały po prawie 1,8 proc., a na Tajwanie o 0,8 proc. Za to Shanghai Composite poszedł w górę aż o 1,9 proc., Shanghai B-Share o 1,2 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy rano zniżkowały po niemal 0,4 proc. sugerując, że nastroje nadal są nienajlepsze. A danych makroekonomicznych w poniedziałek nie ma żadnych, więc inwestorzy będą robić, co im się spodoba.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.