Odpływ kapitału z GPW
REKLAMA
REKLAMA
Czwartkowy spadek indeksu największych spółek o 1,7 proc. był niemiłym akcentem w przededniu drugich urodzin hossy. Ale żadnego dramatu nie spowodował. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zmiany notowań rzadko przekraczają kilka dziesiątych procent i dlatego skala zniżki wydaje się znacząca. Po drugie, WIG20 wciąż nie wyszedł poza obszar trwającej od kilkunastu tygodni konsolidacji. Do ewentualnego testowania kolejnego, istotnego poziomu brakuje ponad 40 punktów. Może do tego dojść błyskawicznie, ale równie dobrze możemy czekać na tę próbę sił nieco dłużej. Nawet, jeśli byłaby niepomyślna dla byków, nie oznaczałoby to końca hossy, tylko poważniejszą korektę, jakich widzieliśmy już niemało w trakcie utrzymywania się poprzednich trendów wzrostowych. Po wczorajszej sesji pozostało jednak fatalne wrażenie. Po raz kolejny nasz rynek tak negatywnie wyróżniał się na tle europejskich kolegów. Nie zawsze i nie w każdej dziedzinie można być prymusem i zielonej wyspie czasem zdarza się dostać od inwestorów żółtą kartkę. Widocznie zasłużyliśmy na nią.
REKLAMA
Dowiedz się także: Jak zachowywał się rynek finansowy pod koniec stycznia?
A Wall Street nadal tryska optymizmem i jedzie do przodu, nie zważając ani na żółte, ani na czerwone światła, zapalające się coraz liczniej w różnych częściach świata, nie omijające samej Ameryki. Kiepska sytuacja na tamtejszym rynku pracy już spowszedniała na tyle, by można od czasu do czasu ją zignorować. Rozlewająca się na Bliskim Wschodzie fala protestów na razie nie robi wrażenia, ale nie ma wątpliwości, że nie rozejdzie się po kościach, za to może mocno i długo dokuczać. A do tego wracamy znów do europejskiej czytanki o świnkach, której kolejny rozdział poświęcony jest Portugalii. Scenariusz tej historyjki dobrze znamy. Wczoraj wieczorem przerabialiśmy wstęp, w którym niezidentyfikowane źródła donoszą, że kraj ma poważne kłopoty i za chwilę może być niewypłacalny. Pierwszy rozdział jest o tym, że Europa ma już na tę okoliczność plan pomocy i naciska, aby Portugalia poprosiła o jego zastosowanie. Na tym etapie oficjalnie wszyscy wszystkiemu zaprzeczają, a rentowność obligacji, wyemitowanych przez delikwenta, rośnie jak szalona.
Polecamy serwis: Budżet domowy
To wszystko już wkrótce może przysporzyć poważnych problemów. Na razie Wall Street cieszy się hossą. S&P500 wzrósł wczoraj o 0,3 proc., pokonując gładko 1340 punktów. Jedynie na początku trochę drażnił się z bykami, spadając lekko pod kreskę. Później już ani przez moment nie zawahał się, idąc w górę. Poranne notowania kontraktów na amerykańskie indeksy niczego nie sugerują. W Azji jest ciekawie, bo w Hong Kongu, na Tajwanie, w Dżakarcie i Seulu indeksy rosną po prawie 2 proc., a w Szanghaju mamy spadek o 0,9 proc. Nikkei zyskał 0,06 proc.
W Warszawie bykom nie będzie łatwo, ale odreagowania wczorajszego spadku nie można wykluczyć.
Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.