Rynek pod wrażeniem wydarzeń w Egipcie
REKLAMA
REKLAMA
Po raz kolejny determinacja inwestorów, aby kierować się w swoim postępowaniu faktami, a nie obawami, została wystawiona na próbę. To właśnie publikowane w ciągu ostatnich tygodni i miesięcy dane rzutowały na ich decyzje inwestycyjne i powstrzymywały przed bardziej widoczną korektą na rynkach akcji.
REKLAMA
REKLAMA
Na przełomie roku 2010 i 2011 impulsem do podejmowania decyzji były obawy, związane z refinansowaniem długów przez Hiszpanię i Portugalię. Teraz w Egipcie utrzymują się inne niepokoje. Znaczenie tego kraju dla gospodarczej mapy świata nie jest duże, więc teoretycznie sprawa ma lokalny wydźwięk. Natomiast Egipt jest ważniejszy w geopolitycznym wymiarze i z tego punktu widzenia obawy są uzasadnione.
Na wydarzenia podobne do tych, które mają miejsce w Egipcie, najlepiej patrzeć przez pryzmat tego, jak reagują na nie inwestorzy, a nie zakładać, że zostaną odebrane w dany sposób. Najczęściej są one ignorowane i mogą jedynie krótkoterminowo prowokować przesilenie. Jeśli jednak rynki „dojrzewają” do silniejszej korekty, często taki powód jest wystarczający, aby dać jej początek.
Dowiedz się także: W co najbardziej opłaca się inwestować w 2011 roku?
Przyczyn dzisiejszego pogorszenia nastrojów na rynkach akcji upatruje się właśnie w eskalacji nastrojów w Egipcie, ale tak naprawdę równie dobrze jako powód można wskazać słabą sesję w Stanach Zjednoczonych. W tym sensie kluczowym pytaniem jest to, czy piątkowe notowania rozpoczynają w USA trwalszy okres słabej koniunktury, czy są jedynie nic nie znaczącym osłabieniem po wielotygodniowym ruchu w górę. Na razie lepiej zakładać ten drugi wariant. Koniunktura na giełdzie uzależniona jest od tego, czy piątkowa przecena w USA utrzyma się dłużej, czy też okaże się jednorazowym zjawiskiem.
Polecamy serwis: Kursy walut
Rynek nieruchomości w Wielkiej Brytanii
Seria niekorzystnych doniesień z rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii, jakiej byliśmy świadkami w pierwszych tygodniach 2011 r., oddziałuje na wyobraźnię Brytyjczyków. W najnowszej ankiecie Rightmove, największego serwisu nieruchomościowego w Internecie, 24% badanych spodziewa się wzrostu cen mieszkań w ciągu najbliższego roku. Trzy miesiące temu było to 27%, a rok wcześniej – 53%. Nastawienie konsumentów względem cen jest istotne z uwagi na przyszły popyt. Skoro nie widzą oni presji cenowej, nie mają powodów, aby spieszyć się z decyzjami o zakupie mieszkań, tym bardziej jeśli transakcja miałby mieć spekulacyjny charakter.
Rynek nieruchomości w Nowej Zelandii
Do najniższego od 23 miesięcy poziomu spadła liczba przyznanych pozwoleń na budowę w Nowej Zelandii. W listopadzie wyniosła ona 1018, najmniej od stycznia 2009 r. To oznacza, że ponowne ożywienie w tym rejonie odsuwa się w czasie. Rynek w Nowej Zelandii jest kolejnym, po australijskim i brytyjskim, który po mocnym ożywieniu w 2009 r. i 2010 r., zaczął wyraźnie schładzać się i teraz nie może odzyskać wigoru.
Źródło: Zespół Analiz Home Broker
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.