Dolar wrócił do łask inwestorów
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Początkowe negatywne otwarcie na zachodnich rynkach zostało dość szybko zniwelowane przez byki po lepszych od oczekiwań danych o indeksach PMI z Niemiec i strefy euro. Wstępne wskazania wskaźników dla usług i przemysłu były wyraźnie lepsze od prognoz i sugerują, że europejska gospodarka zaliczy do udanych czwarty kwartał 2010. Sporo mówiło się też o Irlandii i problemie z jej budżetem, ale temat już wyraźnie zaczyna się nudzić graczom. Zamiast kłopotów finansowych, kraj ten ma problemy polityczne i boryka się z perspektywą dymisji rządu, a na tym inwestorzy nie zarobią.
REKLAMA
Kiedy tylko indeksy zdołały wyjść nad poziom wczorajszego zamknięcia, większą aktywność zaczęła wykazywać podaż. Nie miało to żadnego uzasadnienia w danych, bo publikowany w tym czasie wzrost gospodarczy w USA za trzeci kwartał 2010 został skorygowany z poprzedniego odczytu 2 proc. do 2,5 proc. To niezły wynik, po drugim kwartale zakończonym wzrostem o 1,7 proc., tym bardziej, że dzisiejsza korekta w górę wynika z większego, niż się spodziewano, eksportu, konsumpcji i inwestycji, a więc najważniejszych sektorów gospodarki. Niewykluczone, że słabość europejskich rynków po wejściu do gry Amerykanów wynikała częściowo z doniesień o trwających w USA śledztwach o wykorzystanie informacji poufnych w funduszach inwestycyjnych. Ewentualne kary nie są tak groźne jak możliwe restrykcje, a to zniechęca byki do agresywniejszych akcji.
Dowiedz się także: Jak poradzić sobie ze światowym kryzysem?
REKLAMA
Nawet ostatnia, opublikowana dziś informacja o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA, która wyniosła 4,4 mln sztuk, została odebrana pozytywnie. To o tyle zaskakujące, że sam odczyt był minimalnie poniżej oczekiwań, ale w skali roku sprzedaż spadła o 28 proc., co już trudno klasyfikować jako sukces. Dodatkowo spadła też mediana ceny domu, co oznacza mniejsze zabezpieczenie dla tysięcy kredytów i pokazuje brak trwałego popytu na rynku.
Dziś należy też poświęcić słowo złotemu, który stracił do dolara 2 proc. Ruch ten wynika częściowo z azjatyckich niepokojów w sprawie Korei, europejskich problemów z Irlandią oraz amerykańskich obaw przez federalnym dochodzeniem, ale dziś swój wkład miała też Rada Polityki pieniężnej, która 17 miesiąc z rzędu utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie 3,5 proc., motywując swoją decyzję ograniczeniem aprecjacji złotego. W ten sposób podwyżki przesunęły się na początek 2011 roku.
Polecamy serwis: Lokaty
Kolejna z rzędu spadkowa sesja dla WIG20 nie była specjalnie groźna, bo do decydujących 2600 pkt. mamy jeszcze 2 procentowy zapas. Jednak szczególnie martwi statystka, pokazująca, że zaledwie 23 proc. spółek zyskiwało, a aż 68 proc. walorów z GPW traciło na wartości. Z tych samych danych można jednak wysnuć wniosek, że chęć sprzedaży staje się już na tyle silna, że wchodzimy w obszar okazji inwestycyjnych. Strefa 2625-2600 pkt. będzie cechować się wyższym obrotem i może być trampoliną do ewentualnych wzrostów, zwanych rajdem św. Mikołaja.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.