Kieszonkowe aparaty cyfrowe – czy poradzą sobie z firmowym wyzwaniem?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Do najtańszych modeli należą urządzenia, które wykorzystują baterie AA, czyli przysłowiowe „paluszki”. Okazuje się, że rodzaj zasilania dość istotnie wpływa na cenę aparatu. Nic dziwnego, gdyż stosując popularne i tanie, choć ciężkie i mało wydajne baterie AA, producent nie jest zmuszony dodawać drogiego akumulatora i ładowarki, za co i tak płaci klient końcowy. Z drugiej strony jednak, tak tanie rozwiązanie ma również swoje ogromne plusy. Wyczerpanie akumulatora w plenerze wiąże się z przerwaniem sesji fotograficznej, o ile nie posiadamy zastępczego akumulatora. W przypadku baterii AA możemy kupić zapas w pobliskim kiosku lub sklepie, ewentualnie wyposażyć się w zapas bardziej wydajnych akumulatorów w postaci baterii.
REKLAMA
Nieco droższe są smukłe, łatwo mieszczące się w kieszeni modele typu slim. Modele z wyższej półki cenowej mają obudowy, których grubość często nie przekracza 20 mm. Modele topowe, na przykład Sony T90 mają obudowę wyprasowaną do 15 mm! Aparaty cyfrowe typu slim dzielą się na dwie podgrupy. Do jednej z nich należą aparaty z wewnętrznym obiektywem, umieszczonym poprzecznie względem domniemanej osi optycznej, do drugiej zaś modele z optyką składaną teleskopowo.
Zobacz również: Notebooki uniwersalne – dobre do wszystkiego, czy do niczego?
Pamiętajmy, że każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Wewnętrzny obiektyw lepiej sprawdzi się w aparatach przystosowanych do zanurzania w wodzie lub odpornych na mocne wstrząsy. Schowanie obiektywu w obudowie nie tylko odchudza korpus, ale też dobrze zabezpiecza soczewki przed uszkodzeniem mechanicznym i zabrudzeniem.
REKLAMA
Niestety wadą takiego rozwiązania są słabsze właściwości optyczne, czyli mniejsza rozdzielczość, błędy w odwzorowaniu geometrycznym czy spora podatność na generowanie aberracji chromatycznej. Pamiętajmy również, że poprzeczne umieszczenie obiektywu w korpusie powoduje konieczność przekierowania osi optycznej o 90 stopni, by aparat nie fotografował bokiem. Aby wszystko ustawić prawidłowo, konieczne jest zastosowanie pryzmatu, który ma negatywny wpływ na właściwości rejestrowanego obrazu.
Spora większość aparatów typu slim wyposażona jest w tradycyjne rozwiązanie optyczne, czyli teleskopowo składany obiektyw. Konstruktorzy osiągnęli bardzo dobre rezultaty w projektowaniu obiektywów pozwalających na dużą kompresję, czyli odchudzenie obiektywu przez zsunięcie soczewek w czasie, gdy aparat jest wyłączony. Wielu osobom wydaje się, że taki malutki obiektyw daje mizerne rezultaty w jakości, nie mówiąc o zoomie optycznym. Widać takie osoby, nie słyszały o modelu Nikona, dokładniej Coolpix S8000. W urządzeniu tym w obudowie o grubości 27 mm zmieszczono obiektyw oferujący dziesięciokrotny zoom optyczny. To rozwiązanie jednak polegało nie tylko na ściśnięciu soczewek złożonego obiektywu. To by nie wystarczyło. Zastosowano więc mechanizm, który na czas dezaktywacji obiektywu część soczewek unosi do góry, co pozwala na odchudzenie konstrukcji.
Zobacz również: Cyfrowa lustrzanka z możliwością nagrywania wideo – alternatywa dla kamery?
Oczywiście nadal mówimy tu o aparatach kieszonkowych, które nie oferują ani dużych matryc, ani rozwiązań poprawiających ergonomię czy umożliwiających sterowanie parametrami ekspozycji. W tego typu modelach konstruktorzy ograniczają liczbę przycisków i raczej nie stosują kółek zmiany wartości czy dźwigienek. Po prostu aparaty kieszonkowe to proste urządzenia „do cpykania fotek”. Jakość fotografii wykonanych tymi aparatami jest coraz wyższa, ale nie przeskoczy ona jakości dobrej lustrzanki czy aparatu kompaktowego z większym obiektywem. Nie mniej jednak, jeśli komuś zależy na mobilności i wygodzie, aparaty kompaktowe i kieszonkowe z pewnością zdadzą egzamin.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.