Polskie przedsiębiorstwa na kolejnych kryzysowych falach
REKLAMA
REKLAMA
Czas głębokich i gwałtownych zmian dla firm
REKLAMA
Tumany niepewności jeszcze nie opadły, a już z impetem uderzył w gospodarkę kolejny szok zewnętrzny w postaci wojny tuż za naszą granicą. Wzrost poziomu lęku, niepewność, poczucie zagrożenia i elementy paniki rynkowej bezpośrednio zaczęły oddziaływać na popyt. Gwałtownie zmieniły się potrzeby i obawy klientów. Do już i tak znacznych zakłóceń w łańcuchach dostaw zaczęły dochodzić bezpośrednie i pośrednie koszty zrywania kanałów dystrybucji dla produktów związanych z obszarem działań wojennych bądź też obejmowanych kolejnymi pakietami sankcji.
REKLAMA
Gwałtownie rosnące notowania ropy i gazu na rynkach światowych podbiły już i tak wysoką postpandemiczna dynamikę wzrostu cen. Spóźnione reakcje Banku Centralnego i rządu nie zdołały nas uchronić przed osiągnięciem dwucyfrowej inflacji, podobnie jak nie udało się utrzymać relatywnie mocnej pozycji złotówki. W takiej sytuacji trudno jest robić plany na przyszłość, przynajmniej te średnioterminowe, bo perspektywa nawet jednego roku stała się nieprzewidywalna.
Bardziej stabilne co do oczekiwań plany długoterminowe z perspektywy przedsiębiorców zakładają dalszy wzrost gospodarczy. Ma on bazować nie tylko na popycie wewnętrznym, ale też na takich kotwicach jak członkostwo w Europejskim Obszarze Gospodarczym i perspektywa napływu środków z kolejnych programów finansowych UE.
Biznes wierzy, że znów się uda
REKLAMA
Paradoksalnie w krótkim okresie planowanie też jest raczej zdeterminowane – należy przetrwać, wykorzystując wszystkie możliwe arsenały dostępnych polskim przedsiębiorcom obszarów zaradności, zwinności, kreatywności i nieskończonej wiary w to, że się uda, że damy radę i że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Latami ćwiczone zarządzanie kryzysowe po raz kolejny daje efekt w postaci wysokiego poziomu rezyliencji, co jest zaprzeczeniem postawy wyuczonej bezradności.
Badane firmy działają na rynku od dłuższego czasu i mają skalę porównawczą. Respondenci zgodnie ocenili, że warunki prowadzenia firmy w Polsce są trudne i bardzo trudne. Co więcej, zdecydowana większość spodziewała się pogorszenia sytuacji finansowej w tym roku i to jeszcze przed wojną.
Dlaczego więc wciąż decydujemy się na taką formę zarobkowania? Bo to forma działalności ludzi wolnych, ceniących sobie niezależność i możliwość decydowania. Firma to zaangażowanie, często pasja, sposób życia, to także branie odpowiedzialności i wpływ społeczny. Ale jednocześnie też dużo większe niż potrzeba obciążenia wynikające z niestabilnego prawa i uciążliwych formalności. Przede wszystkim z poziomem skomplikowania przepisów podatkowych i obciążeniami fiskalnymi takimi jak podatki i składki na ZUS, które de facto również są podatkiem.
Nowa rola księgowych
Małe i średnie firmy w coraz większym stopniu rezygnują z samodzielnego prowadzenia księgowości. Przepisy stały się zbyt skomplikowane, aby można było je na bieżąco śledzić i interpretować, a jednocześnie zajmować się podstawową działalnością.
Pandemia wzmocniła tendencję do outsourcowania usług księgowych i wszędzie, gdzie to tylko możliwe, stosowania on-linowych metod przepływu dokumentów. Zewnętrzna obsługa księgowa stała się wyspecjalizowanym i wysoce sprofesjonalizowanym obszarem otoczenia biznesu. Wymaga to od ekspertów ogromnej wiedzy interdyscyplinarnej, praktycznego wyczucia i szybkości reagowania. Obecnie jest to pion zarządzania wiedzą na styku instytucji państwa i podmiotów prywatnych. Wymagane jest od nich rozumienie, jak w praktyce działa firma i jak działają organy państwowe. Księgowy stał się powiernikiem podatkowym, instytucją zaufania publicznego i bypassem dla Polskiego Ładu.
Niezależnie od tego, jak coś jest źle przygotowane, wszystkim zależy, żeby system działał. Eksperci podatkowi wywierają presję i współtworzą praktykę działania systemu podatkowego z nadzieją, że regulator zaadaptuje rzeczywistość formalną do tego, co możliwe i w miarę zoptymalizowane. Z perspektywy firmy obsługa księgowa to koszt, który należy optymalizować, a więc decyduje o niej przede wszystkim jakość (bo jest to być albo nie być dla firmy), ale też łatwość współpracy, możliwość skorzystania z rozwiązań on-line i przede wszystkim zaufanie.
Postpandemiczne problemy firm
Polskie małe i mikro firmy wyszły z pandemii poobijane. Zdecydowana większość mierzyła się z redukcją kosztów działalności oraz wynagrodzeń. Tego typu podmioty gospodarcze są mistrzami improwizacji i tworzenia rozwiązań ad hoc, ale bynajmniej nie prowizorycznych, które co do zasady są dość trwałe. Co prawda korzystały z pomocy publicznej ale działania rządu w tym okresie oceniane są zdecydowanie krytycznie.
Także kryzys uchodźczy związany z nienotowanym w ostatnich dziesięcioleciach gwałtownym napływem ludności, już przekraczającym skalą europejski kryzys z 2015 roku, stał się dla polskich firm okazją do zamanifestowania swojej sprawczości. Raz, poprzez włączanie się w wolontariat, akcje samopomocowe i organizacyjne, a dwa poprzez aktywną postawę na rynku pracy.
Fala uchodźców to także bezprecedensowy napływ pracowników. Może on w pewnym stopniu (choć nierównomiernie) zniwelować braki pracownicze, ale jednocześnie spowodować zmniejszenie się presji płacowej w konkurencyjnych sektorach. Z drugiej jednak strony generuje dodatkowe koszty adaptacyjne i szkoleniowe, a także przejściowe obniżenie wydajności dotychczasowych pracowników, często zaangażowanych na wielu frontach pozazawodowych.
Sytuacja na rynku pracy po raz kolejny jest dalece niestabilna. Przedsiębiorcy w większym stopniu niż instytucje publiczne są przewodnikami na wzburzonym morzu fal migracyjnych, znajdując praktyczne rozwiązania i wykorzystując swoje zdolności organizacyjne. Firmy zaczęły też dostrzegać w sposób szczególny swoich ukraińskich pracowników, organizować opiekę dla ich rodzin, wspierać wolontariat pracowniczy i akcje uruchamiane w środowisku pracy.
Pojawiają się także nowe oferty pracy absorbujące kapitał ludzki napływający do Polski z uwzględnieniem możliwości i wykształcenia tych osób, czyli głównie kobiet. Nie po raz pierwszy działalność prywatna zastąpiła niedziałające obszary działalności publicznej, zapobiegając w ten sposób katastrofie humanitarnej. Firmy po pierwsze zdają w ten sposób egzamin nie tylko z CSR, ale przede wszystkim z człowieczeństwa. Zdecydowanie zwiększają przy tym swój własny kapitał społeczny i poziom oddziaływania zewnętrznego. W praktyce zamanifestowały też wartości, którymi się kierują.
Inną sprawą jest, czy takie przekierowanie uwagi i drenowanie zasobów własnych zostanie zauważone i docenione przez państwo przynajmniej w postaci zaprzestania generowania dodatkowych obciążeń.
Dr Anna Czarczyńska – wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego. Kierownik Akademii Kompetencji Menedżera oraz Centrum Zrównoważonego Rozwoju ALK. Doktor nauk ekonomicznych, studiowała na Uniwersytecie Warszawskim i Sussex University. Konsultant i trener biznesu, lider projektów międzynarodowych. Radca ekonomiczny ambasady RP w Helsinkach. Ekspert, konsultant i facylitator kultury organizacji. Autorka publikacji z dziedziny ekonomii, zarządzania oraz zrównoważonego rozwoju.
REKLAMA
REKLAMA