REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Financial English – łatwy czy trudny?

Czy Legal English jest trudny?
Czy Legal English jest trudny?

REKLAMA

REKLAMA

Z inicjatywy British Council odbyły się w ubiegłym roku w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu i Warszawie spotkania z lektorami języka angielskiego na temat egzaminów związanych z uzyskaniem International Certificate in Financial English. Czy Financial English jest trudny?

Z inicjatywy British Council odbyły się w ubiegłym roku w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu i Warszawie spotkania z lektorami języka angielskiego na temat egzaminów związanych z uzyskaniem International Certificate in Financial English. Główne założenia i szczegółową problematykę egzaminu przedstawiali: Julie Pratten, autorka opracowania ”Absolute Financial English” (Delta Publishing, 2009) oraz Jeremy Day z British Council w Warszawie, autor „Handbook for Teachers” wydanego przez University of Cambridge.

REKLAMA

REKLAMA

Julie Pratten we wstępie do „Absolute Financial English” pisze: „Globalization requires the increased harmonization of financial reporting. Many professions, like accountancy and auditing, have become universal, providing opportunities for those who wish to pursue careers in the international arena. Such opportunities mean that finance professionals need to be able to communicate effectively with their clients and colleagues around the world”.

Do udziału w tych spotkaniach został zaproszony autor niniejszego artykułu w celu zaprezentowania publikacji PWN „First Steps in Financial English” jako uzupełnienie wymienionych wyżej prezentacji.

REKLAMA

Warto podkreślić, że książka „First Steps in Financial English” nie powstała na zamówienie British Council, zaś autorowi nie była znana publikacja Julie Pratten. Dlatego z satysfakcją odnotowuję fakt, że z przebiegu czterech spotkań okazało się, że „Pierwsze kroki….” mogą przyczynić się do wypełnienia luki w zakresie znajomości podstawowej terminologii finansowej.

Aby „communicate effectively” potrzebna jest nie tylko znajomość angielskiej gramatyki, ale – co wydaje się znacznie ważniejsze – wiedza fachowa w zakresie Financial English. Jak szeroki jest zakres wiedzy wchodzącej w pojęcie Financial English świadczy wykaz tematyki objętej International Certificate in Financial English, a mianowicie (tu cytat z “Handbook for Teachers”): financial reporting, company financial strategy, risk assessment and analysis, auditing, accounting software packages, assets and company valuations, budgetary processes, corporate governance, cost and management accounting, mergers and acquisitions, taxation, insurance, banking, stock market, foreign exchange and currency, debt recovery and credit policy, bankruptcy and insolvency, pricing and purchasing.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Jest rzeczą powszechnie znaną, że Financial English stanowi element składowy szerszego pojęcia jakim jest Business English. Aby zrozumieć zakres języka biznesu, warto przytoczyć definicję samego pojęcia „biznes”. Otóż Longman Business Dictionary podaje, że jest to „the production, buying and selling of goods and services for profits”. Natomiast J.P. Friedman w Dictionary of Business Terms idzie dalej pisząc, że jest to „commercial enterprise, profession, or trade operated for the purpose of earning a profit by providing a product or service”.

Określając zakres prac nad moim Dictionary of Business Terms wydanym przez C.H.Beck (II wydanie 2009r i 2010r), przyjąłem założenie, ze termin “business” obejmuje takie dziedziny jak: economics, finance of which personal and public finance, accounting and taxation, statistics, stock dealings, foreign trade operations and financing, transport, shipping and insurance, manufacturing, retail and wholesale commerce, marketing and advertising, business law and much more.

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, ze “finance shapes our world”, zaś rola nauczycieli i lektorów języka angielskiego sprowadza się do banalnego stwierdzenia – „we shape the way finance is taught”.

W procesie nauczania Financial English jednym z ważnym instrumentów są słowniki. Słynna tłumaczka węgierska, pionierka w dziedzinie tłumaczeń symultanicznych, Kato Lomb (1909-2003) w swej książce „Polyglot. How I learn languages”, pisząc o słownikach przytacza określenie znanego pisarza francuskiego Anatola France’a: „dictionaries - a universe arranged in alphabetical order”. Z punktu widzenia korzystania ze słowników podaje autorka dwie cenne wskazówki:
You should use a dictionary, but smartly!
The meanings of words are illuminated by their context.

Na postawione w tytule artykułu pytanie, Financial English - łatwy czy trudny? Odpowiedź na podstawie moich obserwacji dotyczących zmagań tłumaczy jak i publikacji słownikowych jest jednoznaczna. To jest faktycznie trudny obszar języka angielskiego.

Z jednej strony mamy sytuacje, w których tłumacze zapomina o podstawowej zasadzie, że tłumacz – „to człowiek, który rozumie” (określenie takie użył Roman Tertil w przygotowywanej do druku książki o tłumaczeniach i tłumaczach) – czyli rozumie tekst źródłowy i ma nadzieję, że to co przełożył zrozumie odbiorca, czyli czytelnik. Jeśli tak się nie stanie wówczas tłumacz jest słabym „przekładcą” lub „przełożycielem”. Jak wiemy, tłumacz z łaciny to „translatio” czyli „carry across” lub „bring across”.

Z drugiej strony, trudności wynikają z bardzo ograniczonej oferty w zakresie publikacji słownikowych. O ile w zakresie ogólnego języka angielskiego mamy wartościowe pozycje (PWN-Oxford, Stanisławski czy tzw. kościuszkowski), o tyle słowniki specjalistyczne w zakresie szeroko pojmowanego biznesu czy finansów są nieliczne i różnej jakości. Poza błędami merytorycznymi (przykłady w dalszej części), stosuje się tzw. luz językowy, co w przypadku tekstów specjalistycznych jest niedopuszczalne. Powiedzmy otwarcie: w tłumaczeniach tekstów specjalistycznych nie istnieje luz językowy – bowiem teksty te wymagają języka twardego, czyli jednoznaczne przyporządkowanie znaczeń słowom – a więc nie ma tu wieloznaczności i synonimii. Dwa przykłady: 1) burden of losses = szkodowość (w ubezpieczeniach) a nie ciężar szkód; 2) fluctuation band = pasmo wahań kursowych a nie wahający się zespół muzyczny.

2. Co robić, gdy słów czy terminów nie znajdujemy w słownikach?

Nie ukazał się i chyba nigdy nie ukaże się słownik – czy to ogólny, czy specjalistyczny – który zawierałby odpowiedź na wszystkie pytania, jakie pojawiają się w momencie dokonywania przekładu. Ciągle zadaję pytanie kierowane do autorów i do samego siebie: „po co ci faceci i facetki piszą te cholerne słowniki, w których nic nie można znaleźć”? Sam na to pytanie nie jestem w stanie udzielić rozsądnej odpowiedzi.

Więc co robimy w takiej sytuacji? Wydaje się, że są następujące wyjścia:

• dokonanie burzy we własnym mózgu lub zwrócenie się o pomoc innych mózgów (temu służą takie fora jak: Translators helping Translators, Translatorscafe, branżowe forum tłumaczy, Acquarius, Globtra i inne internetowe „zgromadzenia ludzi dobrej woli”
• telefon do przyjaciela tj. zaprzyjaźnionego tłumacza – podobnie jak w telewizyjnej grze o milion
• żmudne przeszukiwanie literatury przedmiotu – może gdzieś polscy autorzy podjęli próbę przekładu danego terminu. Tu uwaga – wyszukiwarka Google nie zawiera i chyba w dającej się przyszłości nie znajdziemy w niej wszystkich publikacji z danej dziedziny
• własna intuicja – bywa czasami zawodna, ale czasami pozwala „trafić w dziesiątkę”

3. Jakie słowniki można polecić?

Na tak zadane pytanie nie da się odpowiedzieć. Słowniki są pisane przez ludzi i żeby nie wiadomo jakim doświadczeniem autor danego słownika dysponował, to i tak może się pomylić. Ponadto, często mija sporo czasu, zanim słownik oddany, nawet po korekcie, przez autora lub zespół autorski do wydawnictwa zostanie wydrukowany i trafi do rąk czytelników. A życie toczy się dalej i niektóre hasła mogą stracić na aktualności.

Więcej, fakt, ze korzystamy z któregoś słowników nie da nigdy 100% pewności ani gwarancji sukcesu. Nic nie zastąpi doświadczenia oraz znajomości dziedziny, której dotyczy tłumaczony przez tekst, natomiast tłumaczenie słowo po słowie z pomocą słownika może mieć katastrofalne skutki!

4. O stylach językowych

W tłumaczeniach tekstów specjalistycznych – czy chcemy, czy nie chcemy – musimy zaakceptować styl stosowany w dotychczasowych publikacjach w języku docelowym. Jest to niezmiernie istotne – na przykład dokonując opisu patentu nie możemy odejść do wymagań językowych, jakie ustalił urząd patentowy (polski czy jakikolwiek inny).

Nie da się tłumaczyć tekstów związanych z patentami, stosując język literacki. Oczywista oczywistość! Nad stylem musi górować precyzja – this is must!

5. Tłumaczenia komputerowe

Pierwsze próby podejmowana już w latach 50-tych. Dotyczyły eksperymentu przetłumaczenia za pomocą komputera 60 zdań w języku rosyjskim na angielski. Eksperyment był udany i sądzono, ze w ciągu 3-5 lat tłumaczenia komputerowe rozwiążą problem. Ale tak się nie stało. W skrócie można powiedzieć, że proces tłumaczenia komputerowego obejmuje:

• decoding the meaning of the source text; and
• re-encoding this meaning in the target language.

Ten proces wymaga pogłębionej wiedzy w zakresie gramatyki, semantyki, składni, idiomów itp. języka źródłowego oraz kultury osób posługujących się językiem docelowym.

6. O ozdobnikach w tekstach specjalistycznych

O ile są dopuszczalne w tekstach literacki (bo stanowią upiększenie, urozmaicenie, ożywienie – podobnie jak w muzyce), o tyle tłumaczenie tekstów specjalistycznych wymaga języka suchego, precyzyjnego, niekiedy nudnego do przesady, beznamiętnego.

Z pewnością trudne do tłumaczenia są teksty na poważne tematy pisane w sposób beletrystyczny. Długo szukano tłumacza do przekładu książki prof. Grzegorza Kołodki „Wędrujący świat” – tego nie podjął się żaden polski tłumacz – w rezultacie przekładu dokonał zagraniczny tłumacz książek Ryszarda Kapuścińskiego. A tytuł: „Truth, Errors and Lies. Politics and Economics in Volatile Word”.

7. Zgrabnie czy merytorycznie?

Na forach internetowych pojawia się często prośba o „zgrabne” przetłumaczenie jakiegoś terminu czy frazy. Otóż o ile w tłumaczeniu tekstów literackich czy quasi-literackich poszukiwanie zgrabnych propozycji jest na miejscu lub wręcz wskazane, o tyle w tekstach specjalistycznych prośba o "zgrabne" tłumaczenie brzmi nieco dziwnie.

Jeśli przyjąć, że "allowance" to m.in. rezerwa celowa (termin dość powszechnie stosowany w
odniesieniu np. do budżetu państwa), to czy można poszukiwać innego, bardziej zgrabnego tłumaczenia.

W zakresie rachunkowości, która w ostatnich czasach została ujęta w skali międzynarodowej w ramach MSR (Międzynarodowe Standardy Rachunkowości) nie istnieje coś "mniej lub bardziej zgrabnie określone". Terminy stosowane w rachunkowości muszą być bardzo precyzyjne (za tym „stoją” pieniądze) i zakres dowolności czy zgrabności praktycznie nie istnieje - to nam się może podobać lub nie.

Nie wszystko co wygląda "zgrabnie" jest merytorycznie poprawne. Więc w zakresie terminologii specjalistycznej sugerowałbym bardzo ostrożne podejście do próśb o "zgrabne tłumaczenia". Czy chcemy, czy nie chcemy tłumaczenie specjalistycznych tekstów w większości przypadków zderza się z zasadami pięknej i poprawnej polszczyzny - wbrew purystom językowym na pierwszym miejscu należy postawić merytoryczną poprawność
tłumaczenia danego terminu.

Byłoby pięknie, gdyby te dwie sprawy mogły być połączone ale rzeczywistość jest inna.
- "ładne" za cenę "merytorycznie poprawnego”, czyli przerost formy nad treścią
- musi być poprawnie merytorycznie i językowo; dopiero potem ma być ładnie.
- tekst prawniczy adresowany do prawników nie musi brzmieć przystępnie dla Kowalskiego

A teraz trochę na wesoło - renomowany Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
W. Kopalińskiego podaje: autostrada: magistrala samochodowa o nawierzchni ulepszonej, przepołowiona wzdłuż dla rozdzielenia obu kierunków ruchu, z wytyczonymi pasami dla różnych prędkości pojazdów, ze skrzyżowaniami na dwóch albo kilku poziomach, z bezkolizyjnymi wlotami i wylotami. Czy zgrabny i merytorycznie poprawny jest ten tekst niech osadzą Czytelnicy.

8. O błędnych tłumaczeniach

Brak precyzji w tłumaczeniu tekstów finansowych może pociągać za sobą poważne konsekwencji, bowiem za każdym terminem finansowym „stoi pieniądz”. O błędnych tłumaczeniach dokumentów unijnych był swego czasu artykuł „O lawinie błędnych tłumaczeń” na łamach „Rzeczpospolitej”. A oto wybrane przykłady z dokumentów unijnych:

provisions – w bilansie jako „przepisy” – a są to „rezerwy”
contingent liabilities –jako „należności kontyngentowe” – a są to „należności warunkowe”
interest receivables – jako „otrzymane korzyści” – a są to „należne odsetki”
interest payable – jako „korzyści płatne” – a są to „odsetki do zapłacenia”
revaluation reserve – jako „rewaluacja rezerw” – a jest to „kapitał rezerwowy z aktualizacji wyceny”
intangible investment – jako „inwestycja niewidzialna” – a to są inwestycje w aktywa niematerialne i prawne

Pierwsza wersja tłumaczenia Porozumienia z Maastrich została wycofana po stwierdzeniu ogromnych różnic w tekście rozmaitych wersji językowych. Błędy zakradły się również do polskiego tłumaczenia Traktatu Akcesyjnego.

9. Czy mogą być dobre tłumaczenia?

Z tym są kłopoty, jeśli tłumacz nie bardzo wie, co chciał powiedzieć w języku polskim. Oto przykłady: podatek wchłaniany - próg wyjścia z koszyka – patentowalność - prężność na rynku pracy - pranie papierów wartościowych - sprzedaż premii zwrotnej - lokata detaliczna - pilotujący papier wartościowy - parasolowe ustalanie ceny - ceny wspierające - efekt handlowy ekwiwalentu materialnego - samodzielne zajęcie drobnych właścicieli - opust zadłużenia - cena zakupu renty – zaprzepaszczony kredyt podatkowy – rezerwa powietrzna – przyjęcie odwrócone – materiał wysokiego ryzyka - młodzież rzeźna.


Przypominamy podstawową zasadę – tłumacz musi rozumieć również to co napisał po polsku – te przykłady świadczą o tym, że ten warunek nie został spełniony!

10. Błędy w tłumaczeniach sprawozdań finansowych

na jedną akcję zwykłą - per one ordinary share - per ordinary share

spłata udzielonych pożyczek długoterminowych - long-term loans granted repaid - repayment of long-term loans

środki pieniężne i inne aktywa pieniężne - pecuniary means and the pecuniary assets - cash and other money assets

wartości niematerialne i prawne - intangible fixed assets and legal values - intangible assets

krótkoterminowe rozliczenia międzyokresowe - short-term interperiodical settlements - short-term prepayments and accruals

A przecież mamy MSR i MSSF - więc łatwo znaleźć prawidłową terminologię księgową.

11. Pułapki tłumaczeniowe

W zależności od kontekstu:
• cure rate – to nie wskaźnik leczenia, lecz wskaźnik spłaty przeterminowanych zobowiązań

• output transaction – to nie transakcja związana z produkcją, lecz transakcja rodząca zobowiązanie podatkowe

12. Z czego korzysta tłumacz?

W swojej pracy wykorzystuje: wiedzę własną (to, co ma zapisane w pamięci) i wiedzę cudzą zawartą w: a) słownikach, b) glosariuszach, c) leksykonach, d) encyklopediach, e) literaturze danego przedmiotu, zaś ostatnio z wyszukiwarek w rodzaju Google, czy internetowych źródeł np. Wikipedii. Dla niektórych tłumaczy tylko liczy się tylko Google, natomiast pozycje od a do e już się nie liczą (!). A więc mamy fascynację nowym źródłem.

Polecamy: Delegowanie zadań- czyli jak przydzielić nowe obowiązki?

13. Dobór haseł

Tytuł słownika powinien wskazywać nam precyzyjnie zakres publikacji. Jeśli bierzemy do ręki słowniku biznesu czy finansów, to oczekujemy, że znajdziemy w nim terminy zgodne z definicją i zakresem odnoszącym się do pojęcia biznes czy finanse. Kuriozalnym przykładem bardzo dziwnego doboru haseł jest wydany w 2007r. przez Lektorklett (PONS) „Biznesowy słownik ang-pol-ang” w którym znajdziemy takie na przykład hasła, które chyba nie mają nic wspólnego z biznesem:
• pierdolić, pieprzyć się, siusiać, kutas, rzepka (anatomia), krążek maciczny, miednicowy, poronić, rozciągać się, dłubać w nosie; zniedołężnienie, poczwarka, piccalillic (pikantny sos warzywno-musztardowy)
• ale np. nie ma terminu withholding tax czy tax credit, co jest chyba ważniejsze niż wymienione wyżej hasła (autorzy nie mieli czasu, bo dłubali w nosie!!)
Więc nie wiemy, czy jest to słownik medyczny, wulagaryzmów, botaniczny czy zoologiczny. – to chyba nie jest ekonomia i biznes. A ładnie wydany i z płytą CD – so be careful! 150 000 haseł i zwrotów – o Boże! i 2 CD-ROM-y gratis – 21 autorów, 4 współpracowników, 3 osoby pionu redakcyjnego.

Ale co gorsze – poza tym dziwnym i niezrozumiałym doborze haseł – znajdujemy takie błędy merytoryczne, co w jeszcze większym stopniu dyskwalifikują ten słownik. Oto wybrane przykłady:

• profit center – to nie produkty (???) lub działania, które przynoszą firmie największe zyski, lecz ośrodek zysku lub jednostka organizacyjna w firmie, która generuje zyski (i nie muszą to być wcale największe zyski)
• price conflict – to nie to samo co price war – konflikt na tle cen nie musi przekształcać się w wojnę cenową
• price distortion – to nie to samo co price reduction – szkoda, że autorzy nie dostrzegają istotnej różnicy tych dwóch pojęć
• stock option – to jest opcja na akcje lub prawo poboru nowych akcji a niekoniecznie wynagradzanie pracowników poprzez udostępnianie im opcji na zakup akcji firmy
• stock jobber – to nie makler giełdowy, ale spekulant giełdowy zawierający transakcje na własny rachunek (termin najczęściej stosowany w odniesieniu do londyńskiej giełdy papierów wartościowych; autorzy nie doczytali co to jest jobbing czy jobbery)
• stock flotation – to nie wejście na giełdę, lecz plasowanie akcji (pot.) a bardziej precyzyjnie: a) emisja papierów wartościowych , b) pozyskiwanie kapitału w drodze publicznej emisji akcji
• premises – to nie tylko teren, ale przede wszystkim pomieszczenia, lokale (np. biurowe), siedziba, nieruchomość
• promissory note – to nie skrypt dłużny (to jest commercial paper lub commercial note), lecz weksel własny (nawet tak ogólny słownik PWN-Oxford podaje prawidłowe tłumaczenie)
• prime rate – to nie stopa procentowa od kredytów, lecz bazowa stopa procentowa (np. w USA jest to publikowana przez banki stawka bazowa dla kredytów krótkoterminowych udzielanych dla pierwszorzędnych kredytobiorców)
• spread – żaden podany w słowniku termin nie odnosi się do finansów, a jest to m.in. marża handlowa, marża odsetkowa; różnica między ceną kupna i sprzedaży określonego papieru wartościowego, różnica w dwóch kontraktach terminowych typu futures lub widełki oprocentowania. Autorzy nie znając tego pojęcia w odniesieniu do finansów woleli dać takie tłumaczenie jak „rozciągać się”, „polać”, „pasta” czy „rozpuszczać” – co te terminy mają wspólnego z biznesem?
• reconciliation - to nie tylko pojednanie czy pogodzenie, ale dla biznesmena ważniejsze jest to, że ten termin odnosi się np. do uzgodnienia stanu konta
• record – nie podano dość ważnego określenia, a mianowicie „ewidencja” lub „ewidencjonować”
• redenomination – to nie denominacja, lecz redenominacja czyli ponowne określenie wartości nominału – w handlu zagranicznym funkcjonuje „redenomination clause”, która nie ma nic wspólnego z denominacją
• economic climate – to nie stan gospodarki, lecz klimat lub atmosfera w gospodarce (np. między podmiotami gospodarczymi czy państwami)
• exposure – ważniejsze jest podanie, iż jest to ryzyko (termin stosowany w ubezpieczeniach) niż „obnażanie się w miejscu publicznym” (?)
• financing facility – to nie finansowanie lecz mechanizm lub instrument finansowy
• fiscal adjustment – to nie regulacja podatkowa (pojęcie regulacja wiąże się raczej z przepisem, rozporządzeniem, zarządzaniem), lecz korekta podatkowa lub dostosowanie fiskalne
• freehold property – to nie nieruchomość, lecz tytuł prawny do nieruchomości bez ograniczeń czasowych
• freehold – to nie prawo własności, lecz własność nieograniczona
• tax deduction – to nie odpis, lecz odliczenie lub potrącenie podatkowe
• tax depreciation – to nie odliczenie podatkowe, lecz amortyzacja podatkowa

Autorom tego słownika wydawało się, że zarówno Business English czy Financial English – to taka prosta rzecz. Pomyłka okazała się fatalna.

14. Nowe słowniki

Na zakończenie kilka uwag o dwóch nowych słownikach z zakresu finansów. Pierwszy to „Słownik polsko- angielski, Giełda i rynki kapitałowe”, Joanna Miler-Cassino, PWN, 2010. W słowniku kierowanym m.in. do tłumaczy i pracowników instytucji finansowych znajdujemy tak podstawowe hasła, które można znaleźć w każdym słowniku ogólnym (więc pytanie po co?), a mianowicie:

sell – sprzedać, tranche – transza, assets – aktywa, table – tablica, year – rok, voting – głosowanie, top – szczyt, option – opcja, result – wynik, specialist – specjalista, position – pozycja, increase – zwyżka, buyer – kupujący, nabywca, bill – bon (dlaczego tylko jedno znaczenie wyraźnie nietypowe a nie rachunek, ustawa itd.), segment – segment (?), equity – akcja (a dlaczego nie kapitał własny?), security – dlaczego zabezpieczenie a nie również papier wartościowy.

Natomiast autorka podaje szereg haseł bez żadnego wyjaśnienia i komentarza, co oznacza, że ich znaczenia musimy szukać w innych słownikach i źródłach.

Oto przykłady:

bond assimilation – asymilacja obligacji (ciekawe ilu tłumaczy wie, co to znaczy)
disintermediation – desintermediacja (dlaczego autorka nie wyjaśnia na czym ona polega)
stop order – zlecenie LimAkt (można to krótko objaśnić)
hedge fund – fundusz hedge (kalka, która nic nie wyjaśnia)
hights – poziom szczytu (odnosi się do analizy technicznej w odniesieniu do giełdy
papierów wartościowych, ale o tym autorka nie wspomina)

Dla mnie osobiście brakuje takich terminów związanych z giełdą, które można znaleźć w codziennej prasie typu „Financial Times”, a mianowicie: active stocks, equity options, global investment grade, ten year gov’t spreads, volatility indices, 7 days notice, gilts, red field, Treasury bill tender, czy takich akronimów jak NYSE czy FTSE – brak rozwinięcia w załączniku „Wybrane instytucje”. Natomiast interesujący jest załącznik na temat żargonu giełdowego oraz analizy technicznej.

Drugi słownik – to „Słownik finansowo-giełdowy, angielsko-polski, polsko-angieski”, Joanna Archutowska, Joanna Wróblewska, Poltext, 2010. Jest to zmieniona i uzupełniona wersja dawnego słownika „Finanse i ubezpieczenia”, przy czym daje się wyraźnie zaznaczyć merytoryczny udział nowej autorki, tj, Joanny Archutowskiej, pracownika naukowego SGH. Ale i tu spotykamy błędy merytoryczne lub brak objaśnienia terminów, a mianowicie:

strap – strap (to nie jest polskie słowo – nie ma wyjaśnienie na czym polega ta transakcja giełdowa – a jest to potrójna opcja (2 kupna 1 sprzedaży)
shield value – wartość tarczy – jakiej? – chodzi przecież o tarczę podatkową
straddle, spread – to nie są synonimy transakcji stelażowej
free floating system – to nie system wolnego przepływu dewiz, lecz system kursu
walutowego kształtującego się swobodnie bez interwencji władz monetarnych
constant maturity swap – swap typu CMS – co to jest? – dlaczego autorki nie podają
wyjaśnienia
constant maturity treasury swap – swap typu CMT – uwaga jak wyżej
swaption – opcja swapowa – to jest swapcja, czyli umowa opcyjna na swap procentowy lub walutowy
underwriting – brak podania innego ważnego znaczenia, czyli ocena ryzyka
spillover effect – to nie efekt przenoszący się na cała gospodarkę, lecz efekt rozlewania się np. kryzysu finansowego
vendor’s share – to nie akcje założycielskie czy aportowe, lecz akcje przekazywane dostawcom z tytułu rozliczeń gotówkowych
accounting risk – to nie ryzyko transakcji, lecz ryzyko księgowe lub ryzyko wyceny księgowej aktywów i pasywów
price collar – kołnierz cenowy – to trzeba wyjaśnić (połączenie opcji „cap” i „floor”)
reversal – to nie odwrócenie, lecz wyksięgowanie lub wystornowanie, zaś w przypadku giełdy – to jest odwrócenie trendu a nie dzień odwrotu
intangible investment – to nie inwestycja niematerialna, lecz inwestycja w wartości niematerialne i prawne
tap issue – to nie emisja na potrzeby rządu, lecz gromadzenie środków finansowych w drodze emisji papierów wartościowych lub tzw. emisja ciągła (np. papierów wartościowych na które jest wysoki popyt).

15. Czy koniec wersji papierowej słowników?

Jak podała niedawno prasa, po ponad 100 latach przestanie wychodzić w wersji papierowej słynny Oxford English Dictionary. Mój komentarz na Proz.

Polecamy: Szkolenia językowe- jak rozsądnie wykorzystać pieniądze?

Smutno - Będę bezrobotny - poszukuję pracy! Autor słowników.
Pocieszono mnie - mowa tylko o papierowych słownikach. Elektroniczne wersje mają się dobrze, a będą miały się jeszcze lepiej. Łatwiej aktualizować słownik w wersji elektronicznej. Wypuszcza się plik z aktualizacją i nowe hasła już są. Można to robić raz na miesiąc albo codziennie. Więc chyba mogę spać spokojnie! Choć są i takie głosy - Papierowe pewnie wymrą, próbuję to sobie wyobrazić... to co, nie będę mieć już przy biurku biblioteczki???

I wreszcie na koniec – jeden z najlepszych dowcipów na temat podatków:

A businessman on his deathbed called his friend and said: „Bill, I want you to promise me that when I die you will have my remains cremated”. „And what” his friend asked, „do you want me to do with your ashes?” The businessman said: „just put them in an envelope and mail them to the Internal Revenue Service and write on the envelope: „Now you have everything”.

Autor Roman Koziarkiewicz

Źródło:“The Teacher, nr 4(88) 2011

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

Moja firma
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Co trapi sektor MŚP? Nie tylko inflacja, koszty zarządzania zasobami ludzkimi i rotacja pracowników

Inflacja przekładająca się na presję płacową, rosnące koszty związane z zarządzaniem zasobami ludzkimi oraz wysoka rotacja – to trzy główne wyzwania w obszarze pracowniczym, z którymi mierzą się obecnie firmy z sektora MŚP. Z jakimi jeszcze problemami kadrowymi borykają się mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa?

Badania ankietowe GUS: Badanie pogłowia drobiu oraz produkcji zwierzęcej (R-ZW-B) i Badanie pogłowia świń oraz produkcji żywca wieprzowego (R-ZW-S)

Główny Urząd Statystyczny od 1 do 23 grudnia 2024 r. będzie przeprowadzał obowiązkowe badania statystyczne z zakresu rolnictwa. Chodzi o następujące badania: Badanie pogłowia drobiu oraz produkcji zwierzęcej (R-ZW-B) i Badanie pogłowia świń oraz produkcji żywca wieprzowego (R-ZW-S).

Dodatkowy dzień wolny od pracy dla wszystkich pracowników w 2025 r.? To już pewne

Dodatkowy dzień wolny od pracy dla wszystkich pracowników? To już pewne. 27 listopada 2024 r. Sejm uchwalił nowelizację ustawy. Wigilia od 2025 r. będzie dniem wolnym od pracy. Co z niedzielami handlowymi? 

Zeznania świadków w sprawach o nadużycie władzy w spółkach – wsparcie dla wspólników i akcjonariuszy

W ostatnich latach coraz częściej słyszy się o przypadkach nadużyć władzy w spółkach, co stanowi zagrożenie zarówno dla transparentności działania organizacji, jak i dla interesów wspólników oraz akcjonariuszy. Przedsiębiorstwa działające w formie spółek kapitałowych z założenia powinny funkcjonować na zasadach transparentności, przejrzystości i zgodności z interesem wspólników oraz akcjonariuszy. 

REKLAMA

BCM w przemyśle: Nie chodzi tylko o przestoje – chodzi o to, co tracimy, gdy im nie zapobiegamy

Przerwa w działalności przemysłowej to coś więcej niż utrata czasu i produkcji. To potencjalny kryzys o wielowymiarowych skutkach – od strat finansowych, przez zaufanie klientów, po wpływ na środowisko i reputację firmy. Dlatego zarządzanie ciągłością działania (BCM, ang. Business Continuity Management) staje się kluczowym elementem strategii każdej firmy przemysłowej.

Z czym mierzą się handlowcy w czasie Black Friday?

Już 29 listopada będzie wyczekiwany przez wielu konsumentów Black Friday. Po nim rozpocznie się szał świątecznych zakupów i zarazem wytężonej pracy dla handlowców. Statystyki pokazują, że Polacy z roku na rok wydają i zamawiają coraz więcej. 

Taryfa C11. Szaleńcze ceny prądu w Polsce: 1199 zł/MWh, 2099 zł/MWh, 2314 zł/MWh, 3114 zł/MWh

To stawki dla biznesu. Małe i średnie firmy (MŚP nie będzie w 2025 r. objęty zamrożeniem cen prądu. 

Brakuje specjalistów zajmujących się cyberbezpieczeństwem. Luka w ujęciu globalnym od 2023 roku wzrosła o blisko 20 proc., a w Europie o 12,8 proc.

Brakuje specjalistów zajmujących się cyberbezpieczeństwem. Luka w ujęciu globalnym od 2023 roku wzrosła o blisko 20 proc., a w Europie o 12,8 proc. Ekspert przypomina: bezpieczeństwo nie jest kosztem, a inwestycją, która zapewnia ciągłość i stabilność operacyjną

REKLAMA

Zamrożenie cen energii w 2025 r. Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw krytycznie o wycofaniu się z działań osłonowych wobec firm

Zamrożenie cen energii w 2025 r. Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw krytycznie o wycofaniu się z działań osłonowych wobec firm. Interweniuje u premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Szymona Hołowni.

ZUS: Wypłacono ponad 96,8 mln zł z tytułu świadczenia interwencyjnego. Wnioski można składać do 16 marca 2025 r.

ZUS: Wypłacono ponad 96,8 mln zł z tytułu świadczenia interwencyjnego. Wnioski można składać do 16 marca 2025 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że przygotowuje kolejne wypłaty świadczenia.

REKLAMA